MAKSYM
Cody Sade był - jak twierdziła moja mama - moją mniejszą kopią. Tak samo jak ja z dnia na dzień stawał się coraz to bardziej seksowniejszy.
Był równie beztroski i zainteresowany płcią przeciwną jak jego starszy brat.
Zupełnie nie byłem zaskoczony widząc go pochłaniającego usta swojej dziewczyny - Mii.
- Cześć młody! - klepnąłem go w plecy, aż podskoczył.
- Cholera, myślałem że to mama - przerażony oddalił się od blondynki i widząc kto go uderzył odetchnął. - Maksym. To ty!
Podróż zajęła mi o wiele więcej czasu ponieważ jechałem tym starym Fordem Mary, jednakże cieszyłam się, że miałem czymkolwiek przyjechać.
Od razu po dostrzeżeniu pochyłego napisu na tabliczce wjazdowej do Aylesbury wykręciłem numer Mary, chcąc oznajmić jej, że szczęśliwe dojechałem. Gdy nie odebrała wysłałem jej SMS'a. Potem zadzwoniłem do mamy, która powiedziała żebym się nie krępował i wchodził, bo w domu jest Cody. Na pytanie - a gdzie ty się podziewasz, mamo?! - odpowiedziała : no jak to, ty głupi Sadzie. Na cotygodniowych spotkaniach seniorów w naszym miasteczku.
No a następnym krokiem jaki zrobiłem było obserwowanie coraz to bardziej niknących ust Mii.
Uśmiechnąłem się promiennie stawiając torbę z ubraniami w wejściu do salonu. Cody widząc moją rozradowaną minę jęknął przeciągle.
- Nie! - skrzywił się.
- Za szybki orgazm, co?
Zaśmiałem się i potarłem szczękę widząc jak zerka na siedzącą obok siebie nic nierozumiejącą blondynkę.
- No dobra więc tak... - zacząłem krocząc do kuchni i zaglądając do szafek. - Jak bardzo traktujesz Cody'usia poważnie? - spytałem, wyjmując z lodówki sok pomarańczowy i kładąc go na blacie. Odkręciłem korek i wypiłem łyk. - No?
Mia nadal siedziała tak jak siedziała. Może z wyjątkiem tego, że teraz miała szeroko otwarte usta.
- O co chodzi? - puściłem oczko do Cody'iego.
Jednoznacznie oznaczało to, iż podobam się tej laluni. Chociaż była pięć lat młodsza.
Jeżeli tylko skrzywdzi mojego braciszka, to kurwa, my skrzywdzimy ją bardziej!
Mia zakryła usta i sięgnęła po dłoń Cody'iego, którą trzymał na swoim udzie.
- Nie rób jej przesłuchania - poprosił na głos.
Pokręciłem głową odwracając się od nich, żeby otworzyć piekarnik.
- Mama zrobiła żeberka! - krzyknąłem, gdy owiał mnie zapach tłuszczu i przypraw. - Jeszcze ciepłe - normalnie się rozmarzyłem. Nikt nie gotował jak moja mama. Musiała jej kuchni skosztować też Mara. W końcu sama nigdy nie miała mamy, która by jej gotowała i życzyła powodzenia w szkole wspierając ją w każdych pieprzonych problemach.
Trzasnęły drzwi wejściowe, gdy spałaszowałem już połowę porcji.
Cody i Mia nadal siedzieli na kanapie. Tym razem Mia widząc jaki jestem umorusany na twarzy nieznacznie się skrzywiła. Bogata damulka, kurwa.
- Wróciłam - wrzasnęła mama z przedpokoju. Usłyszałem jak zdejmuje buty, żeby zaraz potem jęknąć. - Kto tu to postawił?! - weszła do kuchni i widząc mnie opartego o blat, uśmiechnęła się zaciskając palce u prawej stopy. - Cody, twój brat wrócił, zanieś mu do pokoju jego torbę, o którą wcale się nie potknęłam.
CZYTASZ
Stick the rules
RomanceKażdy mówi, że przeciwieństwa się przyciągają! W tym przypadku jest zupełnie inaczej! Maksym Sade uwielbia kobiety - do tego zalicza się też jego matka, którą kocha ponad wszystko, no i nawet bardziej! Gdy jedna z nich - Emily Parker - zrobi mu bard...