MAKSYM
Więc... dziś był poniedziałek. Rozprawa. Zakończenie całego tego gówna z Gavinem.
Więc... leciała też dwunasta godzina mojej dziwnej relacji z Marą, która udawała, że wszystko było OK, a tak naprawdę nic nie było ok.
Jeżeli ona udawała, ja też zamierzałem.
Może się denerwowała, ale czemu miałaby wyładowywać swoją złość na mnie?
- Cześć.
Podniosłem głowę do góry z nad pierwszej strony Wichrowych wzgórz widząc nad sobą sylwetkę Maddy.
- Czytasz na zajęcia? - spytała. - Hm?
Pokiwałem głową zdejmując plecak leżący obok mnie ustępując tym samym miejsca mojej przyjaciółce.
- Nie masz ochoty na rozmowę, co?
Wzruszyłem ramionami. Może przez ten głupi śnieg z deszczem na zewnątrz, który pojawił się z nikąd. W Aylesbury nie było czuć nadchodzących świąt. Tam nadal wschodziło ciepłe słońce i można było chodzić w lekkich kurtkach. Od powrotu tutaj musiałem zaopatrzyć się w grube bluzy i czapkę z pomponem, którą dostałem kiedyś od mamy.
- Możemy posiedzieć w ciszy - zgodziła się sama ze sobą, rozpinając płaszcz. Uśmiechnęła się. Jej krótkie blond włosy sięgały już poniżej ramion, a usta wyjątkowo pociągnęła czerwoną szminką.
Wyglądała ładnie. Zresztą Madds zawsze wyglądała ładnie, na co pewnie zareagowałby również mój kolega gdyby nie fakt, że nie miałem najmniejszej ochoty na seks albo igraszki słowne. To co się ze mną działo było do cholery bardzo dziwne.
- Myślałam, że tylko żartujemy z tym siedzeniem w ciszy.
- Niektórzy są po prostu dla siebie stworzeni - odezwałem się, zatrzaskując książkę.
- Ooo, czyżby powrócił Mądry Maksi?
- Nie, to nie on - pohamowałem ją. - A może. Chociaż raczej nie.
- Wiem! - Odezwała się głośno. - To Zrzędliwy Sade?
Wykrzywiłem się.
- Maddy!
- No co? Życie ci ucieka z pod spodni, chłopie! Gdzie dziś podział się dawny kochanek i romantyk w jednym?
- Nie wiem.
- Ale ja wiem. Kłopoty w raju?
- Naprawdę nie wiem o co jej chodzi, Maddison. No po prostu nie rozumiem. Nie mam bladego pojęcia! Od wczoraj coś nie gra.
- Nie przejmuj się. Może laska ma okres czy coś.
- To raczej to drugie.
- Czyli coś? Pewnie jest przed okresem!
Wybuchnąłem śmiechem.
- Gdzie wyjeżdżasz na święta? - spytałem.
- Czyli zmiana tematu? No okeeeej. Rodzice wymyślili podróż do Stanów. Mam tam jakaś rodzinę, dowiedziałam się nie dawno. Życz mi szczęścia. Jak okażą się tacy jak moja babcia zrzędząca na każdym kroku ale jestem brzydka i gruba to wpadam do ciebie na kolacje! Szykuj prezent!
- Jesteś mile widziana w Aylesbury.
- To miłe. Dziękuję. Zapraszasz Marę? Chyba nie ma z kim spędzić świąt. A to już blisko.
- Miałem taki zamiar. Aaron zabiera gdzieś do swojej rodziny Kirę, Callie pewnie spędzi święta z dupkiem Erazmem, a ja nie chcę im przeszkadzać. Więc tak, zaprosiłbym Marę.
CZYTASZ
Stick the rules
RomanceKażdy mówi, że przeciwieństwa się przyciągają! W tym przypadku jest zupełnie inaczej! Maksym Sade uwielbia kobiety - do tego zalicza się też jego matka, którą kocha ponad wszystko, no i nawet bardziej! Gdy jedna z nich - Emily Parker - zrobi mu bard...