Nieoczekiwane

337 12 16
                                    

MAKSYM

Nigdy nie prosiłem o więcej niż mogło być mi dane. Aczkolwiek wiele wymagałem nie tyle od innych co od siebie. Więc obrałem sobie za punkt ustawienia do pionu Aarona, gdyż przez cały czas zadręczał się nagłym zniknięciem Kiry z imprezy. A wmawianie mu, że to nie twoja wina, a jej decyzja nie dochodziły do uszu tego przemądrego kutasa.

Jak też z dumą stwierdziłem, że sam z siebie nagle przestałem przeklinać na prawo i lewo co utwierdziło mnie w przekonaniu, iż jednak drzemie we mnie dobry człowiek. Nawet jeżeli ukazał się dość późno.

Zaciągnąłem rękawy wyblakłej bluzy i zapukałem do pokoju Erazma. Nie zrażony widokiem Callie na kolanach przed moim kumplem opadłem na łóżko jego współlokatora jęcząc cicho jak Erazam. Dopiero po chwili oboje mnie przyuważyli. On otworzył oczy, a ona zmieszana zakryła twarz siadając na wysokości bioder swojego chłopaka próbując nie wystawiać na pokaz jego przyrodzenia.

- Już go widziałem, Cals - szepnąłem demonstracyjnie rozkraczając nogi. - I mam o wiele większego, gdybyś nie była zadowolona ze swojego mustanga.

- Nie kłam, dupku. Przez ciebie nie doszedłem. Zadowolony? - spytał zaciągając na swoje chude nogi spodnie.

- Nawet nie wiesz jak bardzo - wyszczerzyłem się.

Callie obciągnęła kwiecistą sukienkę i chowając się nie udolnie za szerokimi co prawda barami Erazma zaczerwieniła się lekko. Uwielbiałem dogryzać Callie. Być może dlatego, że byłem lekko samolubny, no ale cóż. Erazm był jej najlepszym chłopakiem jakiego miała w życiu. Nie licząc jakiś znienawidzonych gachów w garniturach odwiedzających jej dom i podlizujących się jej starym. Bardzo bogatym starym. Prędzej lecieli na kasę niż na tę drobną do granic możliwości blondynkę.

Dlatego lubiłem z niej żartować. Bo była za miła żeby nie wybaczyć mi złych słów i za delikatna, żeby przyznać, że poza penisem Erazma miała w buzi tylko parówkę.

A Callie była tak grzeczna, że nigdy bym nie pomyślał, iż jest spokrewniona ze Sky, swoją starszą siostrą, która okazała się lesbijką. I gdy tylko jej rodzice się dowiedzieli uznali, że nie mają drugiej córki, tylko jedną, Callie, która nie przyniesie wstydu rodzinie. A jakże się mylili. A dowiedzieli się o tym, wtedy gdy poznali Erazma i jego wytatuowane ciało.

- Więc czego ty tu? - zapytał poruszając prawą brwią w której od niepamiętnych czasów tkwił kolczyk.

- Stęskniłem się.

- Stęskniłeś się? - zakpił.

- Nasza paczka dawno nigdzie nie była razem, i nie, nie liczę tego gównianego wypadu na piwo, gdzie Aaron przyszedł z Less, a Kira ze mną i oboje rozbierali się przez stół.

Callie nerwowo zachichotała, jakby ta uwaga była nazbyt śmieszna. Założyła na nos swoje okulary i pokręciła głową.

- Ciekawi mnie gdzie ona jest. I co się stało. Prawda?

- Nie musisz się bać. Kira to dobra dziewczynka i sobie poradzi - posłałem jej szeroki uśmiech.

- Och, no tak - szepnęła pewnie przypominając sobie tą hardą i nieodgadnioną Kirę.

- Możemy gdzieś wpaść na imprezę - zaproponował nagle Erazm.

- To jest pomysł. I to super pomysł. Ty jednak myślisz, Erazm - pokazałem mu język i klepiąc się po tyłku wyszedłem z jego pokoju.

Po chwili w mojej kieszeni zawibrował telefon.

Erazm : I tylko po to do nasz przyszedłeś. To było z jedno najlepszych obciągań w historii!

Stick the rulesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz