Dziwne zdarzenia losowe

148 6 1
                                    

MARA

Tego dnia, gdy mieliśmy wyjeżdżać wstałam o wiele wcześniej aby pójść do pobliskiego pabu. Dlatego, iż nie umiałam gotować, albo po prostu nikt nigdy mnie nie nauczył, chciałam kupić coś na śniadanie w ramach rekompensaty za wspaniałą gościnę. No i coś dla Sade'a. W końcu pozwolił mi pomóc w jakimś małym stopniu Dukowi Blackowi. Chwała mu.

Nie spodziewałam się jednak tego co może się wydarzyć w tej małej restauracyjce. A raczej nie zamierzałam spotykać JEJ. Ale jakimś cudem się tam kurde znalazła.

Poznałam ją tylko po tym, iż zeszłej nocy Maksym pokazał mi ją na zdjęciach jakie miał w telefonie. Przy mnie również zadziwiająco chętnie wszystkie usunął, nawet z foldera kosz.

Pomimo, że zdjęcia a rzeczywistość lekko się różniły od siebie, to wiedziałam że to ona. A dodatkowo gdy kucharz zza baru zawołał ją po imieniu, a potem po nazwisku, gdyż nie zareagowała, wiedziałam że jestem skazana na towarzystwo Emily Parker.

-Dzień dobry, przyjąć coś od pani? - zwróciła się do mnie.

Początkowo wcale nie zamierzałam mówić kim jestem. Już otwierałam usta żeby zamówić cztery porcje naleśników z musem truskawkowym, ale nie byłabym Marą Zajebistą Hale, gdybym chociaż trochę się jej nie naprzykrzyła.

Nie wiedziałam wtedy, że to ja na tym ucierpię a nie tak jak na początku zakładałam - ona.

- Jestem Mara Hale, mogłabym zająć ci chwilę?

Jej mina diametralnie uległa zmianie, gdy doszło do jej uszu to co powiedziałam. Myślałam, że przeglądała Instagram Maksyma, który wpisał mój nick a do tego dodawał milion zdjęć ze mną. Wtedy na pewno wiedziała przy kim jest szczęśliwy i wiedziałaby też, że jej plan złamania mu serca nie był długotrwałą zemstą.

Maks wstawiał tam nawet moje zdjęcia z głupimi minami albo jak upaprałam się jedzeniem. Ostatnio posunął się do opublikowania filmiku na którym śmieję się tak, że całe piwo wylatuje mi z ust.

Niestety nasze profile publiczne to opowieść na inny dzień, ponieważ nie mogłabym zachwycać się tym jak bardzo mnie kocha i jak to wpływa na mój powiększający się dystans do samej siebie, gdyż tuż przede mną stała jego głupia była.

- Tak, możemy pogadać - zgodziła się kiwając głową jakbym nie zrozumiała jej słów.

- To nie zajmie długo - uspokoiłam ją. - Chciałabym tylko zamówić w między czasie naleśniki z waszej karty śniadaniowej.

- Mhm, jasne powiem na kuchni - odparła i zawróciła.

Nie czekałam na nią długo, ale mogłaby przedłużyć swój pobyt w kuchni o minutę czy dwie. Wróciła raptem po paru sekundach, w międzyczasie których jedyne co robiłam to sunęłam wzrokiem po pomieszczeniu patrząc na kolorowe tapety naklejone na ściany oraz drewniane stoliki pomalowane na biało stojące wzdłuż kontuaru gdzie stałam. Wskazujący palec prawej ręki zaczepiłam o fluorescencyjną bransoletkę.

- Już jestem - Emily oparła się o blat i wyczekująco patrzyła na moją postać. - O czym chciałaś pogadać? Chyba wszystko co tylko mogłam wyjaśniłam sobie z Maksem.

- Eee... nie całkiem ze mną.

- Nie rozmawiałyśmy nigdy wcześniej Mara. Usiądziemy? Zamówiłam ci też kawę. Na koszt firmy - odparła szybko gdy zaczęłam zaprzeczać.

Usiadłyśmy tak jak chciała i tak jak mnie poprowadziła w kącie blisko łazienek i dystrybutora z zimnymi napojami.

Położyłam ręce na stole żeby zaraz potem złączyć je pod stołem na kolanach.

Stick the rulesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz