MARA
Wydaje mi się, że każda decyzja jakiej dokonuję jest właściwa. Niestety budząc się z mocnym bólem głowy, co chwila tracąc oddech i starając się utrzymać świadomość, zrozumiałam, że tym razem cholernie się pomyliłam.- Co?
Od razu gdy te słowa wyszły z moich ust poczułam ostry ból w okolicy gardła.
- Spokojnie, jestem przy tobie.
Gdy tylko usłyszałam jego głos chciałam obrócić się w jego stronę.
- Nie ruszaj się, Mar.
- Maks - chciałam go zobaczyć. Nie słuchałam go przez cały ten czas, a teraz on i tak nadal tu był. Ze mną.
- Prześpij się.
Nie, nie nie chciałam kiedy Maksym Sade stał nade mną. Miałam gdzieś fakt, że nie wiedziałam gdzie jestem. Bałam się, że jak tylko się obudzę znów zacznie się tamten koszmar, który miał miejsce przed tym jak tylko straciłam przytomność.
To było silniejsze, byłam tak zmęczona. Ale jeszcze bardziej było mi wstyd. Wydarzenia które miały miejsce po wyjeździe Maksyma nigdy nie powinny mieć miejsca, nie wiem czemu zawsze jestem taka uparta.
- Zostań - poprosiłam cicho.
- Odpoczywaj - odparł jedynie.
- Niee - jęknęłam próbując się podnieść.
- Leż - nakazał mi. - Jesteś w szpitalu. Wszystko będzie dobrze.
- Dobrze? - chciałam spytać. Dobrze było zanim Mara Hale wszystkiego nie spierdoliła.
Parę dni wcześniej- Więc wynik rozprawy jest zadowalający?
Skinęłam powoli głową odzyskując całkowitą swobodność gdy tylko Mały Kutasik opuścił rękę na swoje kolana, którą przez najbliższą minutę trzymał tuż obok mojej filiżanki z kawą.
- Piętnaście lat to bardzo dobry wynik. Aczkolwiek dałabym mu dożywocie i dodała do tego wykastrowanie i obcięcie wszystkich palców.
Zaśmiał się.
- Co tam u ciebie? Oczywiście oprócz no wiesz i rozprawy.
No wiesz było nowym pojęciem jakim używaliśmy określając nasz "związek".
- Czekaj. Nie odpowiadaj - zaczął. - Czy my naprawdę zerwaliśmy? Bo sam już nie wiem.
- Nie przypominam sobie - odparłam.
- Ale wtedy tam, przed sądem...
- Słuchaj Maks - popatrzyłam mu wprost w te cudowne przenikliwe oczy i pragnąc kryć się z tym, pomału oblizałam usta, jakbym pozbywała się bitej śmietany na nich osadzonej. Wiem. Wiem, że to widział. - Nasza rozmowa wtedy nie była zbyt zadowalająca. Musieliśmy wejść na salę, bo Kira nas zawołała. I mało co sobie wyjaśniliśmy. I... to ja mogę powiedzieć, że nie wiem co jest między nami, bo nie zadzwoniłeś od tamtej pory, oczywiście oprócz odprowadzenia mnie do samochodu i... - westchnęłam nabierając przy tym powietrza - i to ja zrobiłam pierwszy krok, bo namówił mnie Greg dziś rano. Kawa to nic zobowiązującego, powiedział. Posłuchałam go, jest dla mnie jak ojciec albo brat, bo w sumie jest niewiele starszy. Jasna cholera - zaklęłam. - Jestem taka głupia - złapałam się za głowę ukrywając oczy w rękach.
- Mara?
Uniosłam się ponad dłonie patrząc w jego stronę. Jego głos wywoływał ciarki, jego palce działały cuda. Dlatego teraz też odciągnął moje ręce od twarzy i dotknął mnie opuszkami.
- Przepraszam, że nie zadzwoniłem. Sądziłem, że potrzebujesz czasu. Powinnaś potrzebować czasu. - Kurwa, Mara. Czuję, że robimy gówniany problem z niczego, bo nigdy kurwa nie byłaś dla mnie jak zastępcza Emily. Nie jesteś do niej nawet podobna. Ten stereotyp jaki sobie wyznaczyłem legł w gruzach gdy cię zobaczyłem. Nie umiem być w związku, nie umiem. Po prostu mój ostatni w którym byłem był... tylko i wyłącznie planowany co do chwili przez nią i brakuje mi trochę tej męskości i ciepła jakim powinien cię obdarzać. I nie jesteś głupia, bo tylko ja w tym zawiniłem. I powinien powiedzieć coś typu " musimy się rozstać bo przy mnie nie będzie ci dobrze, sprowadzam cię na złą drogę", powinien był przetoczyć do tego całą masę gówna, ale to nie jest tani romans tylko miłość na wysokim szczeblu i się staram. I nie sprowadzam cię na żadną popieprzoną drogę bo się ratujemy. Nawzajem. Mam nadzieję, że to docenisz. Nigdy nie byłem aż takim poetyckim draniem, ale to pewnie przez jebanego Hemingwaya się takim stałem. Zresztą... - wziął wdech i wstał. - Przez te parę dni wziąłem się w garść. Robię kurs żeby móc pracować jako instruktor w tej siłce u Gusa, porozmawiałem z Em i wykląłem ją od zdradzieckich suk...
CZYTASZ
Stick the rules
RomanceKażdy mówi, że przeciwieństwa się przyciągają! W tym przypadku jest zupełnie inaczej! Maksym Sade uwielbia kobiety - do tego zalicza się też jego matka, którą kocha ponad wszystko, no i nawet bardziej! Gdy jedna z nich - Emily Parker - zrobi mu bard...