Bardzo prywatne wiadomości

257 14 9
                                    

MAKSYM

Przez cały dzień uczestniczyłem pilnie w zajęciach jak przykładny uczeń. Tak naprawdę tego dnia nauczyłem się numeru Mary Hale na pamięć i pisałem go w różnych konfiguracjach na ławkach i w zeszytach. Nie zorientowałem się nawet, że narysowałem serce w rogu kartki i wpisałem w nie dość starannie jak na moje standardy słowo faworek.

Po ostatnich zajęciach kończących te zajebiście przekichane nudą południe z wielkim uśmiechem kierowałem się do swojego pokoju.

Niestety na drodze spotkałem kolegów, którzy namawiali mnie na dzisiejszą imprezę. Pierwszy raz od dłuższego czasu bez zaczerpniętej tego typu rozrywki czułem się lepiej. Powiedziałem, że może wpadnę i jak najszybciej wycofałem się na korytarz.

Dotarłszy do pokoju zamknąłem drzwi na klucz i wyciągnąłem telefon. Podłączyłem go do gniazdka uprzednio szukając przewodu zaginionego w bałaganie. Od czasu, gdy Aaron zamieszkał u Kiry mój pokój zamienił się w pewnego rodzaju składownik brudnych rzeczy.

Od razu po wprowadzeniu kodu wyświetlił mi się rządek nieodebranych połączeń i wiadomości od Cody'ego, Kiry i Aarona.

Cody pytał czy mógłbym ostatecznie nie wracać do domu w przyszły weekend i pytał też jaką najlepszą kupić prezerwatywę. Boże Cody!

Wybrałem jego numer.

- Cody Bobi, ty przebrzydły stary kutasie! Czy ty już spałeś z Simsonem gejem?

- Nie - zaprzeczył od razu i wybuchł śmiechem. - Ty serio nie pamiętasz czy udajesz?

- Nie mów tak do brata - przestrzegłem go i szeroko się uśmiechnąłem. Kochałem tego bachora!

- Okay. Nie spałem z Simsonem - wyjaśnił. - A moja dziewczyna to Mia. Zapamiętaj.

- Dobra Coduś, czyli nie obciągałeś nikomu? To nie jest wcale takie fajne z punktu widzenia obciągacza.

- Jezu, Maksym. Nie. Blee - westchnął po drugiej stronie słuchawki. - Jak to nie fajne? - powoli z lekkiego tonu przeszedł na krzyk. - Czy ty komuś obciągałeś?!

- Cody! - upomniałem go. - To osobiste przeżycia i nie powiedziałem, że to robiłem tak?

- Ale zasugerowałeś - rzucił.

- Nie wiem czy mogę ci zaufać - droczyłem się z nim.

- Mi? Jasne, że tak. W końcu jak mi o tym powiesz nie popełnię tego samego błędu - niemal czułem jak w promieniu parunastu mil obrzuca mnie zaciekawionym spojrzeniem i tupiąc nogą czeka na odpowiedź.

- Tak samo było gdy uczyłem cię robić sobie...

- Dobra. Nie musisz mówić! - krzyknął szybko.

O tak! Uwielbiałem torturować go tym wspomnieniem, gdy przyszedł do mnie i pytał jak powinien się zaspokoić, bo jego koledzy o tym mówią.

Ja nigdy bym czegoś takiego nie zrobił. Ale w sumie to było spoko, że zwrócił się z tym do mnie, a nie zaczął czytać jakieś czasopisma ogorzałe seksem i gołymi panienkami wcale tak nie pięknymi jak otaczające nas dziewczyny.

- Dobra powiem ci! - powiedziałem przerywając jego monolog pełen błagania mnie o niewspominanie tamtego dnia. Złudne marzenia, kolego!

- Hmm. No okay.

- Powiem ci ze względu na właśnie tamte wydarzenia - zaczął mnie przekrzykiwać. - I, Cody, dlatego że mi zaufałeś. Tak?

- Tak!

- Więc ehm... to był Erazm!

- O ja pierdole! Obciągałeś Erazmowi!

- Krzyczysz chyba na całą Anglię. Przymknij ryja. I uważaj na słownictwo.

Stick the rulesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz