18. „Czarownica" prawdę ci powie!

3.6K 434 85
                                    

— Och, ty jesteś Jack Frost!

Chłopak zdziwił się, gdy usłyszał za sobą piskliwy, pełny podniecenia głos. Nie miał ochoty odwlekać pójścia na obiad, niechętnie przystanął przed drzwiami do Wielkiej Sali, z której dochodziły tak cudne zapachy potraw, że żołądek mu się skręcał.

Osobą, która wołała Jacka, była niziutka, nieznajoma dziewczyna ubrana w komicznie grube futro. Brązowe włosy związała w schludnego koczka, z haczykowatego nosa zsuwały się okulary, w dłoniach trzymała gruby notes oprawiony w skórę. Na pewno nie uczyła się w szkole ani nie nauczała Hogwartczyków.

— Tak, to ja — odparł chłopak, rzucając dyskretnie tęskne spojrzenie w stronę Wielkiej Sali.

Dziewczyna podeszła do niego powoli, rumieniąc się.

— B-bertha M-m-moore, „Czarownica" — przedstawiła się nieśmiało, robiąc się czerwoną na twarzy. — Przejęłam sprawę Turnieju T-t-trójmagicznego od mojego kolegi z r-redakcji...

Nerwowo wbiła wzrok w podłogę, a Jack poczuł się dziwnie ze świadomością, że kogoś onieśmielił. Sądząc po wieku dziewczyny i zachowaniu pewnie niedawno zajmowała się dziennikarstwem.

— Mogłabym zadać kilka pytań do artykułu odnośnie przygotowań do drugiego zadania Turnieju Trójmagicznego? — spytała niepewnie Bertha, wlepiając spojrzenie w notatnik.

Jack był okropnie głodny, że nawet wywarem z ropuch by nie pogardził, ale zrobiło mu się żal nieśmiałej dziennikarki.

— No... mógłbym szybko odpowiedzieć na kilka pytań — przyznał z uśmiechem.

Bertha ożywiła się w sekundzie. Pociągnęła Jacka na ławkę przy wejściu do Wielkiej Sali, nie będąc już ani trochę speszoną. Wyciągnęła zza pazuchy pióro i różdżkę.

— Uśmiechnij się — zaszczebiotała.

— Słucham? — Zmarszczył brwi.

Bertha machnęła różdżką. Błysnęło oślepiające, białe światło. Jack zacisnął mocno powieki, a kiedy znowu otworzył oczy, widział mnóstwo kolorowych plamek i dziennikarkę gotową do notowania.

— Możemy zaczynać? — zaćwierkała, chociaż nie poczekała na jego odpowiedź. — Jack, jak oceniasz swoje przygotowanie do drugiego zadania? Czy czujesz się tak pewnie, że równie dobrze mógłbyś teraz podjąć się tego wyzwania?

— No... — Jack czuł się dziwnie, patrząc na Berthę pochłoniętą pisaniem w notatniku. — Myślę, że...

Brak wsparcia — mruknęła pod nosem, przerywając chłopakowi. Zaprzestała notować i podniosła na niego wzrok. — Dobrze, Jack. Powiedz mi teraz, czy obawiasz się drugiego zadania?

Jack musiał się chwilę zastanowić. Pióro Berthy ciągle skrobało po notatniku, chociaż Frost nic nie mówił. Gryfon już miał sformułowaną odpowiedź

— Wydaje mi się, że...

Przerażenie... — Dziennikarka znowu nie dała dojść Jackowi do słowa. — Jak oceniasz przygotowania drugiej reprezentantki Hogwartu? Wspólnie przygotowujecie się do drugiego zadania czy każde z osobna?

Bertha spojrzała na Jacka tak świdrującym spojrzeniem, że Jack nigdy więcej nie pomyślałby o niej jak o osobie nieśmiałej.

— Przygotowujemy się razem... — Chłopak próbował powiedzieć chociaż jedno zdanie.

Romeo... Z pewnego źródła wiem, że spędzacie ze sobą wiele czasu. — Bertha się uśmiechnęła. — Spacerujecie wspólnie, spędzacie wspólnie czas w bibliotece, czasem siedzicie razem na lekcjach, byliście razem na Balu Bożonarodzeniowym... Czy za zaletę Turnieju Trójmagicznego uważasz to, że mogliście zacieśnić wasze relacje?

Hogwart skuty lodem − Jelsa fanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz