Emma powtarzała Jackowi, jak doszło do tego, że rozmawiała z Berthą.
— Wypsnęło mi się, a ona obiecała, że nigdy tego nie wyciągnie — wymamrotała jedenastolatka.
— Ale napisała, co za zaskoczenie! — odburknął kąśliwie Jack, wkładając dłonie do kieszeni. — Co ci do głowy strzeliło, aby w ogóle o tym mówić z Berthą?
Emma zrobiła się bordowa na twarzy. Jedenastolatka przed momentem wyznała, że Bertha Moore przeprowadziła z nią wywiad jeszcze w poprzednim semestrze. To dlatego w pierwszym swym artykule dziennikarka już wspominała o tym, że Jack nie ma ojca.
— Myślałam, że Bertha nic nie napisze, przecież przyrzekła — jęknęła Emma.
Gryfon zastanawiał się, jak można być tak naiwnym, aby zaufać dziennikarzowi, który szuka wyłącznie sensacji. Emma często okazywała się łatwowierna, dlatego nieraz padała ofiarą dowcipów Jacka. Mimo naiwności siostry,chłopak zdziwił się, że całkowicie zaufała obcej osobie.
— Skąd miałam wiedzieć, że ona taka jest? — westchnęła ciężko Emma, opadając na pufa. — Była taka miła, trochę nieśmiała. Jadłyśmy razem Fasolki Wszystkich Smaków. Myślałam, że ta „Wiedźma" to jakaś lokalna gazeta.
— „Czarownica", bezmózgowcu — poprawił ją Jack.
Chłopak rozsiadł się na drugim pufie.
Ogień wesoło trzaskał w kominku. Jack widział, jak blask płomieni odbija się na zmartwionej twarzy siostry. Gryfon przypomniał sobie, jak wyglądała jego pierwsza rozmowa z Berthą. Dziennikarka początkowo wydawała się nieśmiała, potem zbyt pewna siebie, ale ciągle miła. Chłopak czuł, że Emma mogła się nabrać na to, jaka wydawała się Bertha.
Jackowi minęła częściowo złość.
— Dobra, nic się nie stało, głupolu. — Jack uśmiechnął się pokrzepiająco w stronę siostry i poczochrał jej włosy. — Ale następnym razem użyj tego małego, różowego czegoś w twojej głowie, co nazywa się mózg, zanim zaczepi cię jakaś idiotka pokroju Berthy, dobra?
Emma uśmiechnęła się niepewnie.
— Jeszcze raz przepraszam — powiedziała dziewczynka, zapatrując w kominek.
Mimo że Gryfon porozmawiał z siostrą, to dalej był poirytowany nowym artykułem Berthy. Jack aż nie mógł się doczekać, gdy „Czarownica" trafi w ręce jego znajomych. Już dawno pogodził się ze śmiercią ojca, ale nie mógł znieść myśli, że jakaś dziennikarka zabrała się za temat zmarłego taty. Anthony'emu Frostowi przydarzył się okropny wypadek, gdy wpadł na wyjątkowo głupi pomysł, aby skrócić sobie drogę, idąc przez zamarznięte jeziorko. Bertha nie powinna tego opisywać, ani tym bardziej tego, jak wyglądało po śmierci mężczyzny życie Jacka. Chłopak nie ukrywał przygnębienia agresją i nerwami jak napisano w artykule, tylko starał się uśmiechać i żartować.
Jack postanowił, że przyszedł czas na słodką zemstę na Hansie. Od początku roku Gryfon śnił o tym, jakie świństwo zrobi Ślizgonowi. Teraz nadszedł na to czas.
Emma po jakimś czasie i wielu zapewnieniach Jacka, że co było — minęło, zabrała się za pisanie eseju na historię magii. Jack, jako przykładny brat, powinien z poczucia obowiązku zacząć odrabiać zadania domowe, będąc dobrym wzorem dla siostry. Jednak chłopak miał w poważaniu, czy dostanie order idealnego brata.
Frost zabrał z kufra swoją starą miotłę, której dość dawno nie doglądał, wrócił do salonu i usiadł przy Emmie.
Wiekowa Zmiotka 999 powinna już dawno robić za drewno na opał. Nie miała prawa nawet zmiatać kurzu z podłogi, a tym bardziej latać. Można uznać za cud to, że Jack utrzymywał miotłę w jednym kawałku. Chłopak troszczył się o sprzęt sportowy tradycyjnymi metodami: wymieniał witki, polerował rączkę; ale także wyszukiwał różne zaklęcia. Czary chłopaka wzmacniały Zmiotkę, czyniły ją bardziej stabilną, zwiększały prędkość, choć dalej nie mogła, nawet wzmocniona magią, konkurować z Nimbusem 1700 Meridy czy Wirującym Słońcem Edwarda Pottera. Jack nie naprawiał tylko swojej miotły, bo kilka razy zdarzyło mu się zreperować wyposażenie sportowe innych członków gryfońskiej reprezentacji quidditcha. Jack mógł śmiało powiedzieć, chociaż nigdy tego nie robił, że był dobry w naprawie mioteł — przynajmniej w tym.
CZYTASZ
Hogwart skuty lodem − Jelsa fanfiction
FanfictionTurniej Trójmagiczny to doskonała okazja do wybicia się. Nagle stajesz się bogaty, rozpoznawalny i, oczywiście, bardziej lubiany. Nic dziwnego, że Jack nie może przepuścić nadarzającej się okazji, aby się zgłosić. Przecież uczestnictwo w tego typu z...