Jack długo cieszył się efektami swojego żartu. Okazało się, że czar słodyczy, które Frost niegdyś kupił za ostatnie pieniądze w jakimś sklepie dla dowcipnisiów na Pokątnej, nie poległ łatwo w walce z zaklęciami pani Kelly. Ślizgoni ponad tydzień trwali pod klątwą zwierzęcych głosów. Zirytowany do granic możliwości, miauczący Hyperion Malfoy zarobił miesięczny szlaban za napaść, bo jakiś trzecioklasista zagadnął go tekstem: Jak robi kot? Gdy Ślizgoni mogli już używać ludzkich głosów, na każdym kroku docinali Jackowi i jego znajomym. Szczególnie wściekły był Hans, który po upokorzeniu ze strony Frosta, wyśmianiu przez braci i rozstaniu z Anną, nie potrafił przejść w milczeniu obok znienawidzonego Gryfona, nie burcząc pod nosem obelg.
Młodsza siostra Vintersen wyjątkowo szybko pocieszyła się po zerwaniu z Jungiem. Dwa dni po oficjalnym rozstaniu widziano ją trzymającą się za rękę z Adrianem Kellym. Elsa, ilekroć mijała na korytarzu Annę i jej nowego chłopaka trzymających się za ręce lub, co gorsza, całujących, przyśpieszała i udawała, że ich nie widzi. Frost zauważył, że Krukonka coraz rzadziej rozmawiała z siostrą. Może powodem było to, że Anna ciągle obściskiwała się z Kellym. Jack podejrzewał, że Elsa po prostu czuła zazdrość o Gryfonkę. Gryfon, w obawie o zaprzestanie udzielania korepetycji, własne zdrowie i życie, rzadko zarzucał Krukonce zazdrość.
Profesorowie zadawali tyle pracy domowej, że nikt pod koniec lekcji nie liczył na wyjście z zajęć bez zadań do zrobienia lub wypracowania do napisania. Handel wspomagaczami rozkwitał, pomimo ciągłego gadania nauczycieli i konfiskowania zakazanych substancji przez prefektów. Szczególnym powodzeniem cieszył się Mózgowiec — oczywiście, nikt nie wiedział, przez kogo jest sprzedawany ten napój (ale jeśli ktoś chciał kupić, to wiedział, że należy się zwrócić do pewnego obrotnego Ślizgona).
Mroźny luty upłynął. Nastał deszczowy, wietrzny marzec, a Jack, oprócz ostrego zakuwania do SUM-ów, musiał razem z Elsą przygotowywać się do kolejnego zadania turniejowego. Dziewczyna nie zwalniała tempa. Wyszukała chyba z milion zaklęć i uroków, które mogłyby się przydać podczas ostatniego wyzwania turnieju; tysiące stworzeń, roślin, eliksirów, czarów i innych zagadnień, z którymi, według niej, warto się zaznajomić. Elsa i Jack teorię omawiali w bibliotece, a praktykowali zaklęcia na zewnątrz. Okropna pogoda i obecność innych osób bardzo przeszkadzała. Po pewnym czasie reprezentanci Hogwartu stwierdzili, że lepiej przenieść się do uczęszczanej wyłącznie przez nich klasy historii magii. Tam nikt im nie przeszkadzał. Nie wrzeszczał, gdy oberwał przypadkowo jakimś czarem. Krukonka, mimo że ciągle siedziała zawalona książkami — Jack zastanawiał się, czy w ogóle ma czas na sen — usilniej pomagała Gryfonowi podciągnąć się w nauce i przygotować do egzaminów. Frost, po przezwyciężaniu wielu chwil załamania, gdy zapominał nawet formuły zaklęcia wiążącego sznurówki, był naprawdę wdzięczny Elsie, bo się nie poddawała i próbowała go uczyć. Kilka razy przeszło mu przez myśl, aby podziękować dziewczynie, ale nigdy nie udawało mu się znaleźć odpowiedniego momentu.
~*~*~*~
— ...Trzecie prawo Fineusa głosi, że...
— Merida, to już jest następny temat! — poinformował Czkawka.
Rudowłosa uśmiechnęła się niewinnie.
— Naprawdę? — spytała głupkowato Gryfonka. — Och, najwidoczniej za dużo się nauczyłam! — zachichotała.
Jack wywrócił oczami. Wyciągnął z torby esej i ostatni raz zaczął go sprawdzać.
— Jack, a może ty byś mnie teraz przepytał? — Merida wyrwała Czkawce podręcznik eliksirów.
— Na gacie Merlina, przecież wiesz, że umiesz — odparł Frost markotnie.
CZYTASZ
Hogwart skuty lodem − Jelsa fanfiction
FanfictionTurniej Trójmagiczny to doskonała okazja do wybicia się. Nagle stajesz się bogaty, rozpoznawalny i, oczywiście, bardziej lubiany. Nic dziwnego, że Jack nie może przepuścić nadarzającej się okazji, aby się zgłosić. Przecież uczestnictwo w tego typu z...