Szron na oknach (alternatywna wersja epilogu)

734 71 37
                                    

 Przedstawiam Wam alternatywną wersję epilogu HSL – jest ona jednocześnie pierwotną wersją. Tutaj finał walki z Mrokiem potoczył się inaczej. Jack Frost nie wyszedł z tuneli – przynajmniej oficjalnie. Ostatnim razem, gdy przyjaciele go widzieli, był moment, jak Jack zostaje zasypany zwałami ziemi i kamieniami

Nie wybrałam tej wersji z kilku powodów, mimo że osobiście ją lubię i tworzenie jej było dla mnie bardzo satysfakcjonujące. Jestem mocno przywiązana do niej.

Jestem świadoma, że są w niej błędy gramatyczne itp. Nie poprawiałam ich jednak, bo nie chciałam ingerować w treść. Samo zamienienie ze sobą dwóch wyrazów miejscami może dać nieco inny wydźwięk, więc zostawiłam jak jest. Dlatego proszę, chyba po raz pierwszy, o nie zwracanie uwagi na błędy, ponieważ jestem w stu procentach przekonana, że mogą one występować.

Miłego czytania!


_________


Przez kolejne lata nie było łatwo – nikt nawet nie obiecywał, że będzie.

Ludzie nie dowierzali, że czarnoksiężnik imieniem Mrok znów stał się legendą, mrożącą krew w żyłach, ale tylko legendą. Ich niedowierzanie powoli zostało wypierane przez ogromną ulgę, a z czasem radość. Ilość ataków dementorów systematycznie malała, chociaż wciąż się zdarzały. Padł pomysł, aby dać im rolę strażników w Azkabanie. "Gdy będą miały wokół siebie kryminalistów, nie pomyślą nawet o atakowaniu bezbronnych obywateli" – głosił śmiało jakiś polityk. Spora grupa czarodziejów i czarownic przyklaskiwało jego słowom. Równie duża część magicznej społeczności miała mieszane uczucia wobec tego pomysłu. Pamiętano jeszcze, jakie to uczucie, gdy dementorzy są w pobliżu. Niektórzy uważali, że skazańcy zasługują na to, aby tak się czuć, a inni sądzili, że nikt nie powinien tego doświadczać. Cielesne formy koszmarów nie ukazały się ani razu od czasu, kiedy Mrok odszedł między bajki.

Ludzie mogli odetchnąć z ulgą.

Jednak pozostali tacy, którzy przez wiele lat jeszcze nie potrafili. Podczas gdy inni cieszyli się spokojnym życiem i dobrymi snami, oni budzili się w środku nocy, spłakani i drżący. Starali się, każde na swój sposób, jakoś funkcjonować. Jack nie chciałby, aby się poddawali. Nikt nigdy nie sądził, że Frost postawi tak trudne do spełnienia wymagania.

Przez kilkanaście dni przerzucano tony ziemi, szukając jego ciała w zapadniętych podziemiach. Jednocześnie poszukiwano go w całej Wielkiej Brytanii – licząc na to, że przeżył zawalenie się stropu i wydostał się na powierzchnię. Tę drugą czynność kontynuowano przez najbliższe kilkanaście tygodni. Z czasem jednak Ministerstwo Magii powiedziało jego rodzinie i bliskim, że szanse na odnalezienie go są znikome.

Pani Frost nie zgodziła się na zorganizowanie symbolicznego pogrzebu, nawet po pięciu latach po zaginięciu Jacka. Nie dała namówić się córce, gdy ta już skończyła szkołę, na wspólną wyprowadzkę. Chciała zostać w tym domu i czekać na syna, który kiedyś powróci. Kiedyś, przez łzy, powiedziała, że jeszcze kiedyś go zobaczy – nawet jeśli ona wtedy będzie już siwiutka i pomarszczona, ale on na pewno wróci.

Kobieta, mimo bólu po stracie syna nie obwiniała nikogo za to, co się stało. To, że Jack popędził na pomoc Roszpunce, wydawało jej się typowym zachowaniem jej kochanego synka. Nie obwiniała Roszpunki za to, że Jack przepadł, ratując ją. Nie obwiniała ani Elsy, ani Juliana, ani Meridy, ani Czkawki. Obwiniała zamiast tego Ministerstwo Magii za to, że nie posłuchali przed laty próśb jej syna oraz jego przyjaciółki, aby zgodnie z Baśniami i legendami wyruszyli na zachód, na ratunek porwanej dziewczynie. Nienawidziła ich z całego serca. Nie przyjęła żadnej pomocy od nich, mimo że ją oferowali i mimo że jej córka namawiała ją do tego. Emma również ciężko znosiła to, co stało się z jej bratem. Ona jednak z czasem coraz bardziej przyswajała sobie tę wiadomość. Dla niej Jack był martwy. Nie oczekiwała na jego powrót razem z matką. Raz, odwiedzając mogiłę ojca, zakopała obok niej koszulę należącą do brata. W ten sposób symbolicznie go pochowała. I mimo że czasem na wspomnienie o nim, zaczynała płakać, to z czasem wspomnienia z nim związane, stawały się coraz bardziej radosne. Pozwoliła mu odejść w swoich myślach.

Hogwart skuty lodem − Jelsa fanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz