IV

2.2K 233 80
                                    

Pięć lat później, początek września tysiąc dziewięćset siedemdziesiątego piątego rok.

~~*~~*~~*~~

Niedzielny poranek. Remus siedział na swoim łożku i czytał książkę. Syriusz siedział na parapecie oparty o okno i z rozmarzeniem patrzył na boisko do Quidditcha. Peter jak to Peter - opychał się słodyczami. A James... James od godziny stroił się w łazience. W końcu Black nie wytrzymał.

- Ile ty tam jeszcze czasu chcesz tkwić?! Wyłaź!

- Zaraz, teraz jestem zajęty! - zza drzwi łazienki usłyszał głos Rogacza.

- No dobra. Sam tego chciałeś. - Syriusz wycelował różdżką w drzwi - Raz... dwa... trzy... BOMBARDA MAXIMA!

Drzwi łazienki z hukiem dosłownie wyleciały z futryny. James w tym czasie stał przy lustrze i... poprawiał sobie fryzurę. Szarooki patrzył na niego z zażenowaniem.

- C-co ty robisz?! - wykrztusił zdezorientowany Remus.

- Yyy... nic. - burknął James, jego policzki przybrały barwę szkarłatu.

- Stroisz się dla Evans? - dogryzł mu Syriusz - Tylko wiesz, ona ci na to tylko powie - parodiuje głos i mimikę twarzy Lily - Jesteś zwykłym dupkiem z napuszonym łbem. Wolałabym pocałować pająka niż ciebie. - wziął bez pytania książkę Remusa i udawał, że ją całuje.

Remus wraz z Peterem po obejrzeniu tego wspaniałego przedstawienia padli ze śmiechu na podłogę. Potter cicho zaklął pod nosem i wyszedł z dormitorium chłopców. Gdy wchodził do Pokoju Wspólnego, zauważył Dorcas, Annabell i Lily zmierzających w stronę wyjścia z dormitorium Gryffindoru na korytarz. Szybko je zatrzymał. Lily warknęła do niego.

- Zejdź mi z drogi, Potter.

- Ani mi się śni, Evans. Idziecie na korytarz?

- A co ci do tego?!

- A to, że lepiej tam nie idźcie, chyba że marzy się którejś z was farba na głowie. A w szczególności tobie, Skarbie.

- Nie jestem twoim skarbem, Potter!

Lily już miała wyjść na korytarz, gdy nagle James złapał ją w pasie i przyciągnął do siebie. Wrzasnęła.

-Puść mnie idioto!

Okularnik nadal jej nie puszczał. W końcu rudowłosa się zdenerwowała i z całej siły kopnęła go w piszczel. James zawył i ją puścił.

- Nigdy. Więcej. Mnie. Nie. Dotykaj. Potter!

Czarnowłosy tylko prychnął i wrócił do dormitorium chłopców. Na korytarzu panował istny chaos. Wszyscy wrzeszczeli pooblewani czerwoną, zieloną, żółtą, niebieską, czarną lub białą farby. Lily odważyła się wyjść i... została oblana czerwoną farbą przez Irytka. Mówiąc szczerze, kolor farby doskonale pasował do jej ciemnorudych włosów. Obie jej przyjaciółki również zostały oblane farbą - Vick żółtą, Meadowes niebieską.

- ZAMORDUJĘ CIĘ POTTER! - krzyczała dziewczyna, czując jak z bezsilności spływają jej łzy po policzkach.

~~*~~*~~*~~

Lily goniła Jamesa po całym dormitorium Gryffindoru wykrzykując w jego stronę mnóstwo wyzwisk. Trzeba przyznać, że zabawnie to wyglądało.

- Ty dupku! Arogancki i zapatrzony w siebie idioto! Imbecylu z wiecznie napuszonym łbem!

- Ostrzegałem, żebyś nie wychodziła z dormirium, więc masz za swoje! - krzyknął okularnik, przeskakując fotel stojący blisko kominka.

Reszta Huncwotów - poza Peterem, który pożerał ciastka w dormitorium chłopców - stała w drzwiach do dormitorium chłopców i patrzyła na nich z rozbawieniem.

- Ja ci mówię Luniaczku, - mruknął Syriusz - oni w końcu się pobiorą i będzie mały czarnowłosy rozczochraniec w okularkach.

Lily nadal ganiała Pottera po całym pokoju wspólnym.

- Ty idioto! Jak mogłeś?!

- Przecież ci mówiłem, żebyś tam nie szła, Liluś.

James szybko pożałował tego, co przed chwilą powiedział. Rudowłosa wybuchła.

- Nie jestem twoim skarbem, Potter!

W końcu go dopadła. Rzuciła się na niego i zaczęła go okładać pięściami po plecach. Po chwili do Pokoju Wspólnego weszli Syriusz i Remus. Szarooki na widok Lily okładającej Pottera pięściami uśmiechnął się złośliwie.

- Mówiłem ci James, żebyś nie zaczepiał Evans. A teraz masz za swoje.

- Dzięki Syriuszu. A możebyś mi tak pomógł? - warknął czarnowłosy, próbując uciec od okładającej go pięśćmi dziewczyny.

- Nie, dzięki. Nie mieszam się w WASZE sprawy. - Lily w tej chwili posłała Blackowi mordercze spojrzenie.

- Miły jesteś, wiesz? - warknął James.

- Wiem. - posłał mu złośliwy uśmieszek.

- Jeszcze sobie Syriuszu porozmawiamy.

- O ile JESZCZE będziesz żył.

- Jak ja przeżyję, to potem jak cię dorwę, nie będziesz już żył.

- Taa już się boję.

Syriusz rozsiadł się na sofie, wpatrując się w kominek. Remus w usiadł na parapecie i zaczął czytać od nowa "Historię Hogwartu". Oni nigdy się nie zmienią... Pomyślał z uśmiechem miodowooki.

Dark StarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz