~~*~~*~~*~~
Święta w Hogwarcie przebiegały jak zawsze... prawie jak zawsze. Przy stole - jak co roku - siedzieli wszyscy nauczyciele (wraz z dyrektorem - Albusem Dumbledorem na czele) razem z czteroma dziewczynami oraz dwoma chłopakami ze Slytherinu, dwoma dziewczynami z Ravenclavu, trzema chłopcami z Hufflepuffu oraz Jamesem i Remusem. Nie było tam tylko szarookiego chłopaka ze znajomym błyskiem w oczach. Wszystkim - mimo iż tego nie mówili na głos - brakowało wygłupów Syriusza wraz z Jamesem. Potter nie miał z kim się wygłupiać, toteż zagadywał jednego puchona. Lupin dziobał beznamiętnie widelcem w świątecznym indyku. Cały czas myślał o Syriuszu.
- Syriuszu... Wróć do nas... - wyszeptał sam do siebie i poczuł pod powiekami łzy. Szybko zamrugał intensywnie oczami i znów się zamyślił.
~~*~~*~~*~~
Gdy Black zszedł na dół oraz przekroczył próg przedpokoju, stanął jak wryty. Stała przed nim cała rodzina Blacków, wraz z seniorami roku. Syriusz patrzył na nich z szeroko otwartymi ustami z przerażenia. Walburgia spojrzała na niego zirytowana.
- Syriuszu Orionie Black, zachowuj się jak na Blacka przystało!
Chłopak zamknął szybko usta i posłał matce nienawistne spojrzenie. Kobieta zignorowała go i zwróciła się do gości.
- Zapraszam do salonu, Stworek przygotował uroczystą kolację.
Senior rodu tylko skinął głową i jako pierwszy wszedł do salonu, za nim weszła reszta gości. Gdy na korytarzu zostali tylko Syriusz i Walburgia, matka porzuciła oficjalny ton. Złapała go za kołnierz i wyszeptała złowrogo.
- Spróbuj chociaż raz wywinąć jakiś numer, to pożałujesz, że się w ogóle urodziłeś.
Syriusz milczał, patrząc kobiecie prosto w oczy z nienawiścią w oczy. Pani Black puściła syna i warknęła.
- A teraz siadaj do stołu i pamiętaj: żadnych numerów!
Szarooki wkroczył do salonu przeklinając pod nosem i zajął miejsce obok Andromedy Black. Dromeda była jego ulubioną kuzynką, właściwie była mu jak starsza siostra. Gdy był młodszy, zwierzał się Andromedzie, która zawsze miała dla niego czas. Tylko ona go rozumiała.
- Syriusz, co jest?
Andromeda szturchnęła go w ramię. Chłopak otrząsnął się z zamyślenia.
- C-co..?
- Coś cię najwyraźniej trapi. Mów.
Brunetka patrzyła mu prosto w oczy. Syriusz szepnął.
- Porozmawiamy, ale nie tutaj, dobrze?
- Jasne. Więc chodźmy.
Dyskretnie wstali od stołu i wyszli cicho z salonu, zanim ktokolwiek zdążył ich zauważyć. Gdy byli już w pokoju Syriusza, Andromeda zamknęła zaklęciem drzwi i usiadła na krześle obok biurka. Syriusz siedział na łóżku i patrzył na Dromedę.
- Więc powiesz mi teraz o co chodzi?
Syriusz skinął głową. Już otwierał usta, gdy nagle Andromeda mu przeszkodziła.
- Syriuszu, nie sądziłam że zdecydujesz się kiedykolwiek wrócić tutaj na święta...
Black szybko wstał z łóżka i z nienawiścią w oczach spojrzał na Dromedę.
- Zgłupiałaś, jak reszta tej cholernej rodzinki?! Po co miałbym wracać gdzieś, gdzie nie pasuję?!
Kobieta spojrzała ze zdezorientowaniem na Syriusza.
CZYTASZ
Dark Star
Fanfiction*W TRAKCIE KOREKTY! Prolog poprawiony* W pewnym domu o numerze dwanaście, na ulicy Grimmauld Place w Londynie, żyła pewna rodzina z dwójką dzieci. Ale nie była to zwykła rodzina. Od wieków ród Blacków przestrzegał czystości krwi, tak jak głosiło ic...