~~*~~*~~*~~
Minęło kilka dni. Syriusz wyszedł ze skrzydła szpitalnego, powoli wszystko wracało do normy. Peter cały czas gdzieś znikał, James nieudolnie próbował umówić się z Lily, a Remus - tak jak przypuszczał Syriusz - nie odstępował go na krok. Było to trochę iryrujące, w szczególności podczas obiadów w Wielkiej Sali.
- Syriuszu, zjedz jeszcze trochę.
Black dziubał widelcem w talerzu. Już dawno zjadł kilka kawałków marchewki z groszkiem, pieczonych ziemniaków oraz kawałka steku.
- Nie chcę. - jęknął Syriusz.
Remus, nie zważając na prostesty Syriusza, wepchnął mu na siłę kawałek marchewki do ust. Chcąc, czy nie chcąc musiał przełknąć - z trudem - kawałek marchewki. Po tym wydarzeniu szarooki obraził się na Lupina, co nie znaczy, że Remus przestał go pilnować. Po jakimś czasie Syriusz znów wyglądał jak dawny Syriusz. Z lekko opaloną skórą, wesołymi ognikami w oczach oraz uśmiechu na ustach.
~~*~~*~~*~~
W końcu nadszedł tak wyczekiwany przez wszystkich uczniów dzień. James wstał jako pierwszy z Huncwotów i podszedł do kalendarza wiszącego na ścianie. Ale mugolskiego kalendarza ze zdjęciami mugolskich dziewczyn na motocyklach. Łatwo się domyślić, kto go zawiesił. Właśnie wyrywał kartkę z kalendarza z datą trzydziesty października, gdy nagle spojrzał na datę.
- Trzydziesty pierwszy października! - wrzasnął na całe gardło i zaczął skakać w miejscu jak opętany - HALLOWEEN!
- Rogacz, jak się nie zamkniesz to nie dożyjesz następnego Halloween. - warknął Syriusz, chowając twarz w poduszce.
Remus wstał z łóżka, przecierając oczy, a Peter przeciągnął się na łóżku.
- Przypuszczam, że chcesz zaprosić Lily na Bal Halloweenowy, mam rację? - powiedział Remus, próbując przekonać Syriusza do wstania z łóżka.
- Zgadłeś Luniaczku. To później, teraz musimy iść do Hogsmeade.
- Bez śniadania? - zajęczał Peter.
- Bez. Nic ci się nie stanie, jak raz nie zjesz. - mruknął James.
~~*~~*~~*~~
W końcu wszyscy Huncwoci, przebrani w szkolne szaty (Remus jakimś cudem przekonał Syriusza do wstania z łóżka) byli już w Hogsmeade. Było wcześnie rano, około godziny siódmej. Sklepy były dopiero co otwierane. W Hogsmeade Było mnóstwo uczniów i nauczycieli, spieszących do pubu Pod Trzema Miotłami czy do sklepu Zonka. Huncwoci weszli do sklepu Zonka (Peter cały czas marudził, że jest głodny). Syriusz wraz z Jamesem myszkowali po półkach sklepowych. W końcu wrócili obładowani różnego rodzaju pudełkami, do czekających na nich blisko drzwi wejściowych do sklepu Remusa oraz Petera. Peter był nadal naburmuszony.
- Co kupiliście tym razem?
- Fajerwerki, łajnobomby... - wyliczał James.
Lupin zaśmiał się pod nosem.
- Zmieniłem zdanie. Dostaniemy conajmniej półroczny szlaban z Filchem.
Wszyscy się roześmiali (wraz z Peterem) i wyszli ze sklepu Zonka. W końcu weszli do Miodowego Królestwa. Peter od razu rzucił się do stoiska z wielkimi, okrągłymi, karmelowymi lizakami odbijającymi światło. Syriusz wraz z Remusem ruszyli w stronę ślimaków - gumiaków, a James do fasolek wszystkich smaków oraz czekoladowych żab. Po pół godziny wyszli ze sklepu obładowani fasolkami, żelkami, (Jujku! #Żelki_życiem) cukierkami wszelkiego rodzaju oraz innymi słodyczami. Glizdogon z zadowoleniem lizał lizaka, (przestał się już boczyć za pójście bez śniadania) okularnik wraz z Syriuszem planowali wielką psotę, a Lupin gdzieś znikł.
- Rogacz, gdzie jest Remus? Przed chwilą był z nami.
- Nie wiem, może gdzieś poszedł?
Po chwili wrócił do nich Remus z ośmioma butelkami kremowego piwa.
- No to możemy już iść. - uśmiechnął się do nich i ruszyli w drogę powrotną do zamku.
~~*~~*~~*~~
Było już późne popołudnie. W dormitorium Huncwotów panował większy bałagan niż zwykle. Po całym dormitorium walały się ubrania chłopaków. Syriusz tkwił przed lustrem poprawiając... Makijaż? A raczej coś poprawiał białą farbą do twarzy. James szukał czegoś w szafie, a Peter rozpaczliwie przeszukiwał kufer. Remus tkwił w łazience.
- Już mam!
Krzyknął James. Syriusz wraz z Peterem spojrzeli na Jamesa jak na wariata. James miał na sobie typowe, mugolskie ubrania - czerwoną koszulkę z krótkim rękawem, czarne spodnie, czarne buty oraz biały fartuch wysmarowany... KRWIĄ?! W dłoni trzymał nóż do krojenia wysmatowany we krwi.
- James? Zabiłeś Smarka? - powiedział z lekką nadzieją Syriusz.
James przejechał dłonią po twarzy.
- Niestety nie, - Black jęknął zawiedziony - ale mam przebranie na Halloween. Co wy na to?
- Jak dla mnie jest świetne.
- A za kogo się przebrałeś? - zapytał Peter.
Syriusz wzniósł oczy do góry.
- Merlinie, co za tępak.
- Przebrałem się za mugolskiego mordercę. A ty... Syriusz? Co masz na twarzy?
Syriusz był ubrany w czarny kombinezon z wymalowanym szkieletem z przodu oraz namalowaną czaszką na twarzy. Efekt poprawiały lekko potargane, czarne włosy.
- Za szkielet.
Z łazienki wyszedł Remus. Syriusz wraz z Jamesem wytrzeszczyli oczy ze zdumienia. Peter aż wrzasnął.
- No co? - zapytał ze zdziwieniem Remus.
- Remus... Za co Ty się przebrałeś? - zapytał wstrząśnięty Syriusz.
- Za wampira... A źle wyglądam? -zaniepokoił się Lupin.
- Nie! Jest świetne!
- A ty, Peter? Za kogo się przebierasz? Bal Halloweenowy już za kilka godzin. - powiedział James.
- Nie mam w co się przebrać! - zawył Peter - Nie mają mojego rozmiaru przebrań!
- Coś poradzimy. - uśmiechnął się tajemniczo szarooki.
~~*~~*~~*~~
- Nie pójdę tak przebrany! - wrzasnął Peter na całe dormitorium Gryffindoru.
Miał na sobie... Szary kombinezon z różowymi skrzydłami wróżki na plecach. Na twarzy miał różową oraz fioletową farbę. Szczerze mówiąc, Syriusz był bliski płaczu ze śmiechu.
- Ale nie masz innego przebrania... - powiedział ostrożnie Remus - Nie masz innego wyjścia...
- NIE CHCĘ BYĆ WRÓŻKĄ! - wrzasnął na całe gardło.
- Nie masz innego wyjścia. Albo nie pójdziesz na zabawę Halloweenową. - mruknął James i wraz z Syriuszem oraz Remusem wyszli z dormitorium chłopców.
Peter naburmuszony i czerwony ze złości podreptał za nimi. Szykowała się niezapomniana zabawa...
CZYTASZ
Dark Star
Fanfiction*W TRAKCIE KOREKTY! Prolog poprawiony* W pewnym domu o numerze dwanaście, na ulicy Grimmauld Place w Londynie, żyła pewna rodzina z dwójką dzieci. Ale nie była to zwykła rodzina. Od wieków ród Blacków przestrzegał czystości krwi, tak jak głosiło ic...