~~*~~*~~*~~
Profesor McGonagall łypała złowrogo na Jamesa i Lily. Jedno było pewne - mają przechlapane.
- Co macie na swoje usprawiedliwienie?
Zapytała ostro profesor McGonagall. Okularnik zaczął się tłumaczyć.
- No bo... ech... yyy... chcieliśmy...
- Co chcieliście Potter?! - warknęła profesor - Czy wy nie rozumiecie, że nie można się wałęsać nocą po szkole, a szczególnie po lochach? Wiecie jak mogło się to skończyć?! - uderzyła pięścią w blat biurka, Lily i James prawie podskoczyli przestraszeni.
Profesor McGonagall opadła na krzesło i ukryła twarz w dłoniach.- Czy wy naprawdę nie rozumiecie, że Hogwart nie jest taki jak dawniej?
- Pani profesor... - zaczęła rudowłosa - Ja i Potter chcieliśmy porozmawiać z profesorem Slughornem... Tyle że nie było go w jego gabinecie...
Profesor McGonagall ostro jej przerwała.
- Chcieliście z nim porozmawiać o drugiej nad ranem?! Czy wy jesteście niepoważni?!
- No bo Potter jest całkowitym matołem z eliksirów, - James prychnął, ale Lily posłała mu mordercze spojrzenie, więc wtopił wzrok w swoje kolana i umilkł - i chciałam zapytać, czy mogę mu pomóc... No bo przecież nie chciałabym żeby profesor Slughorn pomyślał że bawię się w nauczyciela... Przecież dobrze pani wie, że nie chciałam podważać autorytetu profesora Slughorna... - rudowłosa skłamała bez zająknięcia. Potter spojrzał na nią z podziwem. Lily kłamie w żywe oczy McGonagall?
Profesor McGonagall chyba jej uwierzyła, ale zapytała Jamesa nieco cieplejszym głosem.
- Czy to prawda, Potter?
- Tak, pani profesor.
- Na drugi raz pójdźcie do profesora Slughorna w dzień, a nie włóczycie się po nocach, zrozumiano?
- Tak pani profesor. - odpowiedzieli jednym chórem.
- Wstyd mi za ciebie, panno Evans. Nie sądziłam, że jako prefekt zrobisz coś tsk głupiego. Ale musicie ponieść karę za swoją głupotę. Odejmuję Gryffindorowi trzydzieści punktów. - James i Lily jęknęli - Za osobę. Więc w sumie...
- Nie może pani! - okularnik jęknął.
- Co ty powiedziałeś Potter?! Czego niby nie mogę?! - zagrzmiała McGonagall - Jeszcze jedno słowo i otrzymacie obydwoje szlaban. A teraz marsz do łóżek. I to najkrótszą drogą!
Obydwoje wyszli z gabinetu McGonagall w ponurych nastrojach. Utrata ponad sześćdziesięciu punktów w ciągu jednej nocy to wcale nie tak mało. Przechodzili obok klepsydr domów i zauważyli, że spadli z pierwszego miejsca na trzecie. Już wiedzieli, że następnego dnia dostaną w kość od reszty Gryfonów...
~~*~~*~~*~~
Wszyscy byli już w Wielkiej Sali. Wieść o tym, jak przez Lily i Jamesa Gryffindor spadł na trzecie miejsce w tabeli, rozniosła się bardzo szybko po Hogwarcie. Gryfoni obdarzali ich gniewnym spojrzeniem. Krukoni i Puchoni ich unikali. Ślizgoni na widok Pottera i Evans krzyczeli.
- Dzięki Potter! Gdybyś tak jeszcze spadł z miotły na czwartkowym meczu quidditcha, to byłoby super.
James prychnął coś w stylu spadajcie i zaczął intensywnie wpatrywać się w swój talerz z jajkami sadzonymi.
- James, to prawda o czym wszyscy mówią? - zapytał ostrożnie Remus.
- Tak. - prychnął czarnowłosy - Jestem ciekaw jak odrobimy te punkty.
CZYTASZ
Dark Star
Fanfiction*W TRAKCIE KOREKTY! Prolog poprawiony* W pewnym domu o numerze dwanaście, na ulicy Grimmauld Place w Londynie, żyła pewna rodzina z dwójką dzieci. Ale nie była to zwykła rodzina. Od wieków ród Blacków przestrzegał czystości krwi, tak jak głosiło ic...