XIV

1.6K 173 29
                                    

~~*~~*~~*~~

Profesor McGonagall łypała złowrogo na Jamesa i Lily. Jedno było pewne - mają przechlapane.

- Co macie na swoje usprawiedliwienie?

Zapytała ostro profesor McGonagall. Okularnik zaczął się tłumaczyć.

- No bo... ech... yyy... chcieliśmy...

- Co chcieliście Potter?! - warknęła profesor - Czy wy nie rozumiecie, że nie można się wałęsać nocą po szkole, a szczególnie po lochach? Wiecie jak mogło się to skończyć?! - uderzyła pięścią w blat biurka, Lily i James prawie podskoczyli przestraszeni.
Profesor McGonagall opadła na krzesło i ukryła twarz w dłoniach.

- Czy wy naprawdę nie rozumiecie, że Hogwart nie jest taki jak dawniej?

- Pani profesor... - zaczęła rudowłosa - Ja i Potter chcieliśmy porozmawiać z profesorem Slughornem... Tyle że nie było go w jego gabinecie...

Profesor McGonagall ostro jej przerwała.

- Chcieliście z nim porozmawiać o drugiej nad ranem?! Czy wy jesteście niepoważni?!

- No bo Potter jest całkowitym matołem z eliksirów, - James prychnął, ale Lily posłała mu mordercze spojrzenie, więc wtopił wzrok w swoje kolana i umilkł - i chciałam zapytać, czy mogę mu pomóc... No bo przecież nie chciałabym żeby profesor Slughorn pomyślał że bawię się w nauczyciela... Przecież dobrze pani wie, że nie chciałam podważać autorytetu profesora Slughorna... - rudowłosa skłamała bez zająknięcia. Potter spojrzał na nią z podziwem. Lily kłamie w żywe oczy McGonagall?

Profesor McGonagall chyba jej uwierzyła, ale zapytała Jamesa nieco cieplejszym głosem.

- Czy to prawda, Potter?

- Tak, pani profesor.

- Na drugi raz pójdźcie do profesora Slughorna w dzień, a nie włóczycie się po nocach, zrozumiano?

- Tak pani profesor. - odpowiedzieli jednym chórem.

- Wstyd mi za ciebie, panno Evans. Nie sądziłam, że jako prefekt zrobisz coś tsk głupiego. Ale musicie ponieść karę za swoją głupotę. Odejmuję Gryffindorowi trzydzieści punktów. - James i Lily jęknęli - Za osobę. Więc w sumie...

- Nie może pani! - okularnik jęknął.

- Co ty powiedziałeś Potter?! Czego niby nie mogę?! - zagrzmiała McGonagall - Jeszcze jedno słowo i otrzymacie obydwoje szlaban. A teraz marsz do łóżek. I to najkrótszą drogą!

Obydwoje wyszli z gabinetu McGonagall w ponurych nastrojach. Utrata ponad sześćdziesięciu punktów w ciągu jednej nocy to wcale nie tak mało. Przechodzili obok klepsydr domów i zauważyli, że spadli z pierwszego miejsca na trzecie. Już wiedzieli, że następnego dnia dostaną w kość od reszty Gryfonów...

~~*~~*~~*~~

Wszyscy byli już w Wielkiej Sali. Wieść o tym, jak przez Lily i Jamesa Gryffindor spadł na trzecie miejsce w tabeli, rozniosła się bardzo szybko po Hogwarcie. Gryfoni obdarzali ich gniewnym spojrzeniem. Krukoni i Puchoni ich unikali. Ślizgoni na widok Pottera i Evans krzyczeli.

- Dzięki Potter! Gdybyś tak jeszcze spadł z miotły na czwartkowym meczu quidditcha, to byłoby super.

James prychnął coś w stylu spadajcie i zaczął intensywnie wpatrywać się w swój talerz z jajkami sadzonymi.

- James, to prawda o czym wszyscy mówią? - zapytał ostrożnie Remus.

- Tak. - prychnął czarnowłosy - Jestem ciekaw jak odrobimy te punkty.

Dark StarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz