XXXII

1.2K 112 128
                                    

~~*~~*~~*~~

Styczeń zleciał bardzo szybko i nastał luty. Nim ktokolwiek się spostrzegł, nadszedł ten wyczekiwany przez większość uczennic dzień.

Tego dnia Syriusz wraz z Jamesem przesiadywali w dormitorium chłopców i zawzięcie dyskutowali. Mieli zbyt poważne miny, jak na hogwarckich żartownisiów.

- Łapo, co ja mam zrobić dla Lily na Walentynki?

Syriusz zamyślił się na chwilę i po chwili wybuchł głośnym śmiechem. Potter spojrzał na niego jak na wariata.

- Co cię tak śmieszy?

- Pamiętasz te zeszłoroczne Walentynki? - ledwo powstrzymywał się od śmiechu - Ale był ubaw!

James spojrzał na niego spode łba.

- Przymknij się Łapo. - warknął.

Black udał, że nie dosłyszał odpowiedzi Rogacza.

- James Potter we własnej osobie... biegający za Lily Evans po całym Hogwarcie... oblany mleczną czekoladą i wykrzykujący Evans, umówisz się ze mną? Nigdy tego nie zapomnę... - padł na podłogę, wyjąc ze śmiechu.

Rogacz prychnął i pokazał mu język.

- A ty co dasz Luniaczkowi na Walentynki?

Black wstał z podłogi i nadal chichocząc usiadł z powrotem na swoim łóżku.

- No nie wiem... - zamyślił się - Przydałoby się coś wstrząsającego, coś, czego mój Wilczek długo nie zapomni... - nagle krzyknął - No jasne!

- Co jasne?

- Remus wręcz kocha czekoladę - nie tak bardzo jak mnie, oczywiście - o czym dobrze wiesz. A możeby tak oblać się czekoladą i biegać tak za nim?

- To jest zły pomysł, Łapo. - zaczął ostrożnie James - Lunatyk cię za to udusi.

Mimo wszystko propozycja bycia uduszenia przez wilkołaka zdawała się być kusząca dla Blacka.

- Więc co? Zorganizujemy koncert? - prychnął.

- To jest świetny pomysł, Łapciu! Lily będzie wniebowzięta! - uśmiechnął się James.

- Tyle że to nie będzie takie proste, Jelonku. - wymruczał - Będziemy musieli przebłagać McGonagall i Dumbledore'a, żeby nam pozwolili. A sam wiesz, po ostatnim naszym wybryku, prędzej porozmawiam z gumochłonami Hagrida niż przekonamy McGonagall.

- W każdym razie, ja spróbuję. Mój urok osobisty powinien na nią zadziałać.

- Tylko nie próbuj swojego uroku na Dumbledore'a. - roześmiał się śmiechem przypomninającym ujadanie psa.

~~*~~*~~*~~

Tego dnia Remus nie mógł znaleść miejsca, w którym nie było całujących się par. Nawet w bibliotece (o dziwo!) była para krukonów. Wrócił więc do dormitorium Gryffindoru rozdrażniony. Już miał nacisnąć klamkę drzwi do dormitorium, gdy nagle usłyszał fragment rozmowy.

- ...Zgodziła się! Zgodziła się Łapo!

Remus zmarszczył brwi. Przyłożył ucho do dziurki od klucza i nadal słuchał. Teraz rozległ głos Syriusza.

- To świetnie! Tylko pamiętaj, on nie może się o tym dowie...

I urwał. Drzwi się otworzyły z trzaskiem i Lupin runął jak długi na podłogę. Obaj spojrzeli na chłopaka ze zdziwieniem.

Dark StarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz