~~*~~*~~*~~
Lupin nadal stał na korytarzu, wpatrując się w sufit. Nie wiedział, ile minęło już czasu, gdy nagle podeszła do niego Lily.
- Remus? Wszystko okej? - zapytała z troską.
- Chyba się zakochałem. - szepnął z uśmiechem na ustach.
- Widać to po tobie.
- Aż tak bardzo?
-No nie, ale zbyt dobrze cię znam. - powiedziała, tajemniczo się uśmiechając - Wiesz, kobieca intuicja.
- Przed tobą nic się nie da ukryć... - westchnął Remus.
- A w kim?
- Nie powiem ci. Wyśmiejesz mnie.
- No wiesz ty co?! - rudowłosa udając oburzenie skrzyżowała ręce na piersiach - Nigdy cię nie wyśmiałam i nie mam zamiaru.
- No dobra, powiem ci... ZakochałemsięwAnnabell. - powiedział jednym tchem.
- Czy mógłbyś wyraźniej?
- Zakochałem się w Annabell.
- W... Ann? - zapytała ze zdziwieniem - W naszej Ann?
- Tak, w naszej Ann! - wybuchł.
- Nie musisz na mnie krzyczeć! Ja chcę tylko pomóc!
- Przepraszam Lily... - szepnął - Nie wiem, co się ostatnio ze mną dzieje...
- Więc po prostu porozmawiaj z nią. Pasowalibyście do siebie. - uśmiechnęła się pod nosem - Z resztą, Annabell najwyraźniej też jest tobą zainteresowana.
- Naprawdę?! - zapytał zdziwiony Remus.
- Mówię poważnie. - zapewniła dziewczyna.
- Wiesz Lily, od jakiegoś czasu śnią mi się sny, że się...
- Całujecie... To normalne. - skończyła za niego rudowłosa - Ale jesteś tego pewna, że śniła ci się Ann?
- Tak.
- A jak ta dziewczyna w twoim śnie wyglądała?
- Była bardzo podobna do Ann... - Remus powiedział rozmarzonym głosem.
Lily spojrzała przyjacielowi głęboko w oczy. Zauważyła, że w miodowych oczach Remusa pojawiła się różowa barwa. Ale tylko na chwilę, bo po chwili znikła. Rudowłosa pomyślała Eliksir miłosny. Annabell, co ty najlepszego zrobiłaś?
~~*~~*~~*~~
Lily spacerowała po błoniach wraz z Severusem. Rozmawiali o wydarzeniach minionego tygodnia.
- Wiesz Severusie, Potter nie daje mi ani chwili wytchnienia.
- Wiem, wiem. Wybacz, ale muszę już iść.
- Ale dokąd? Severusie, co przede mną ukrywasz?
- Nic nie ukrywam. Idę do kumpli.
- Czyli Avery, Dołohow i reszta są ważniejsi ode mnie?
- To nie tak, Lily. Ja po prostu muszę już iść... - zaczął Severus, ale dziewczyna mu przerwała.
- To po co mnie tu przyprowadziłeś w takim razie? - zapytała z żalem - Żeby chwilę pospacerować, pogawędzić o pogodzie oraz innych nieistotnych sprawach i odejść do kumpli?
- Kumple też są ważni. - powiedział ze spokojem czarnowłosy - Mam ważną sprawę do załatwienia.
-Z Averym, Dołohowem, Nottem, Rosierem i Mulciberem, tak? Tymi co interesują się czarną magią. - odparła sucho.
CZYTASZ
Dark Star
Fanfiction*W TRAKCIE KOREKTY! Prolog poprawiony* W pewnym domu o numerze dwanaście, na ulicy Grimmauld Place w Londynie, żyła pewna rodzina z dwójką dzieci. Ale nie była to zwykła rodzina. Od wieków ród Blacków przestrzegał czystości krwi, tak jak głosiło ic...