~~*~~*~~*~~
- Annabell otruła naszego Lunatyka eliksirem miłosnym?! - zapytał zdezorientowany James.
- Wszystko wskazuje na to, że tak. - odparła ponuro rudowłosa.
Okularnik szybko zmienił temat.
- No więc mamy się włamać do Slughorna po bezoar?
- Nie, kretynie. - Lily przejechała dłonią po twarzy - Slughorn zauważy. Sam mówił na eliksirach, że ma tylko sześć bryłek bezoaru. Potrzebne bedą składniki do uważenia odtrutki.
- No dobra. To kiedy to zrobimy?
- Proponuję dzisiaj w nocy. Może weźmiemy z sobą Petera?
- Zgoda. Nadal w to nie wierzę, że TY chcesz się włamać do Ślimaka.
- Też sama w to nie wierzę. - James spojrzał na nią jak na wariatkę, więc zmieniła temat - Nadal nie wierzę, że idę tam z tobą.
- Lily, mam pytanie...
- Nie Potter, nie umówię się z tobą! Przestań zachowywać się jak małe dziecko!
- Nie jestem dzieckiem! - warknął czarnowłosy - Chciałem zapytać o coś innego, ale skoro chcesz...
- Zamknij się!
- ...skoro tego chcesz to dobra. Lily, umówisz się ze...
- Dokończ to zdanie, - zasyczała - to będziesz mógł już kopać sobie grób.
~~*~~*~~*~~
Syriusz siedział w jednej z opuszczonych sali lekcyjnych, w której grasował Irytek. Stały tam również stare krzesła, przedmioty takie jak globus czy też stare mapy oraz stoliki. Siedział oparty o ścianę i chował twarz w dłoniach.
Peter opowiedział mu - ze szczegółami - rozmowę Remusa z Annabell. W dodatku, on się zgodził. Zabierze mi Lunatyka, w dodatku już dziś wieczorem, myślał zrozpaczony.
Irytek właśnie rzucał kredą w globus, chichocząc przy tym.
- Irytku, czy wiesz może, jak uniemożliwić komuś pójście na spotkanie? - zapytał poltergeistra.
- Spotkanie? - zachichotał - A nie randkę?
Black poczuł ukłucie w sercu.
- Możliwe. - odpowiedział wymijająco - Masz jakiś sposób?
- Może. - zarechotał Irytek - Ale nie ma nic za darmo.
Chłopak westchnął i wyjął z kieszeni kilka petard ze sklepu Zonka.
- Czy to wystarczy?
Poltergeistr pokręcił głową. Syriusz dołożył do tego gumę balonową. Irytek pokiwał głową.
- Zgoda. Eliksir Słodkiego Snu.
Nagle go olśniło. Szarooki uśmiechnął się złowieszczo.
- Miło się robi z tobą interesy.
Zostawił petardy oraz gumę balonową na biurku i wyszedł z pomieszczenia. Poltergeistr zarechotał, a po chwili zabrał przedmioty.
~~*~~*~~*~~
Słońce chowało się za horyzontem. Przy jeziorze stała blondwłosa dziewczyna, w ciemnej pelerynie. Czekała na na Remusa, ale nadal go nie było.
Minęło pół godziny, a jego nadal nie było. Słońce całkiem już zaszło, na niebie pojawiły się już gwiazdy.
- Wystawił mnie do wiatru. - wyszeptała Annabell, ocierając łzy - A tak się starałam! Może zapomniał... Jutro sobie z nim porozmawiam.

CZYTASZ
Dark Star
Fanfiction*W TRAKCIE KOREKTY! Prolog poprawiony* W pewnym domu o numerze dwanaście, na ulicy Grimmauld Place w Londynie, żyła pewna rodzina z dwójką dzieci. Ale nie była to zwykła rodzina. Od wieków ród Blacków przestrzegał czystości krwi, tak jak głosiło ic...