X

1.7K 175 24
                                    

Następny dzień. Wszyscy Huncwoci wraz z Lily spali w Pokoju Wspólnym Gryfonów. James spał rozłożony na sofie, Peter na fotelu, a rudowłosa spała przytulona do okularnika. Remus spał na podłodze obok jakiegoś chłopaka. Zauważając fakt, że poza nimi nikogo nie było w Pokoju Wspólnym, musiało być bardzo wcześnie rano.

Pierwszy obudził się Lupin. Spojrzał na osobę leżącą obok niego i się przeraził. Odskoczył na bok i wytrzeszczył oczy.

- SYRIUSZ?!

Remus złapał się za głowę. Nie... Czyżbym wczoraj wypił aż tyle? Chwila, przecież wczoraj z kimś się całowałem... Z jakimś chłopakiem... Z Syriuszem?! Nagle przypomniały mu się wszystkie wydarzenia z poprzedniego wieczoru.

Spojrzał na czarnowłosego chłopaka. Wyglądał uroczo, śpiący z lekko otwartymi ustami i z czarnymi, niesfornymi włosami, nonszalancko opadającymi na jego twarz... Chwila, Remus ogarnij się! Lupin skarcił się w duchu. Znów miał przed oczami wydarzenia z minionego wieczoru. Jak mogłem powiedzieć mu coś takiego, a później, tak po prostu go pocałować?! Przeraził się. Zdecydowanie, przesadziłem z alkoholem, pomyślał.

Ale nagle poczuł dziwną pustkę. Wiele razy czytał o działaniu amortencji. Podobno po wypiciu dawała uczucie typowe dla zakochania. Ale czasami odczuwało się pustkę... Czyżby ktoś dolał mu jakiś czas temu czegoś do soku dyniowego?!

Syriusz ziewnął i spojrzał na Remusa. Uśmiechnął się do niego.

- Co?

- Już nic.

Chłopak usiadł i przetarł oczy. Spojrzał na miodowookiego.

- Chyba za dużo wypiliśmy wczoraj. -oznajmił.

- Syriusz?

- Hmm?

- Ja wczoraj za dużo wypiłem... Przepraszam za to wczoraj, nie wiedziałem, co mówię...

Z twarzy Syriusza momentalnie znikł uśmiech. Przybrał obojętną minę, w jego oczach pojawiły się niepokojące błyski. Ale odpowiedział mu po chwili tym samym, przyjaznym głosem.

- Rozumiem. - uśmiechnął się sztucznie.

Szarooki miał w oczach smutek, jakby rozpacz... ale minę miał obojętną. Remus spojrzał na niego z lekkim niepokojem.

- Wszystko okej?

- Tak, świetnie, no chyba że doliczyć do tego kaca. Idę się ubrać.

Syriusz wstał i wrócił do dormitorium chłopców, trzaskając drzwiami. Miodowooki zamyślił się. Wiedział, że musiał mu sprawić przykrość... Znał go od pięciu lat i wiedział, że Syriusz z obojętną miną to nic dobrego. Black od lat pod maską obojętności krył smutek lub przygnębienie. Przecież nic złego nie zrobił... Przecież powiedział to pod wpływem alkoholu, Syriusz nie powinien brać tego na poważnie, tłumaczył sobie w duchu. Ale w głębi serca wiedział, że jest inaczej.

~~*~~*~~*~~

Wszyscy siedzieli już przy stole Gryfonów w spokoju jedząc śniadanie. No prawie wszyscy... Peter jeszcze zaspany powoli przeżuwał kanapkę, Lily jadła owsiankę, James pił kawę - na rozbudzenie, jak zwykle mawiał - a Remus... dziubał widelcem w talerzu. Zastanawiał się, gdzie jest Syriusz. Gdy skończyli jeść, nadal go nie było. Lupin właśnie szedł z pozostałymi Huncwotami na lekcję historii magii, gdy zatrzymała go Lily.

- Możemy porozmawiać?

- Jasne, a nie może to poczekać do następnej przerwy?

- Nie. Zajmę ci tylko chwilkę.

- No... okej.

Miodowooki mruknął do reszty, że zaraz do nich dojdzie i udał się za rudowłosą. Zatrzymali się w jednym z opuszczonych korytarzy. Po sprawdzeniu, czy w pobliżu nie kręci się Irytek, Lily zauważyła coś dziwnego w jego oczach.

Po wypiciu eliksiru oczy często zmieniały kolor ofiary na barwę eliksiru. Nie licząc oczywiście veritaserum, które jest bezbarwne, jak woda. Oczy Remusa na chwilę zmieniły kolor na różowy. O nie... Powiedziała sobie w duchu.

- Dobrze się czujesz? - zapytała zaniepokojona.

- Jasne, a co?

- Nic, po prostu... - przełknęła głośno ślinę - wczoraj powiedziałeś przy wszystkich, że kochasz Ann...

- Tak. - Remus się uśmiechnął - Mówię prawdę. I mam zamiar dzisiaj jej o tym powiedzieć, nie mogę dłużej z tym zwlekać.

Lily westchnęła. Czas włamać się do Slughorna po kilka składników do stworzenia odtrutki. Może Potter mi pomoże...

- Remus. Przyjdź dziś wieczorem do Pokoju Wspólnego, zanim pójdziesz porozmawiać z Annabell, dobrze? To ważne.

- Jasne. - uśmiechnął się.

- A więc chodźmy już na lekcję. - Lily odeszła w stronę sali profesora Blinns'a.

Zauważyła za rogiem Syriusza. Przypatrywał się jej ze znajomym błyskiem w oczach, który nie zwiastował nic dobrego. Minęła go szybko i pomyślała. Co go ugryzło tym razem?

~~*~~*~~*~~

Syriusz przeszedł obojętnie obok Remusa. Lupin go zatrzymał.

- Gdzie idziesz?

- Przejść się.

- Ale zaraz rozpocznie się lekcja.

- No i co z tego? - warknął Syriusz.

- Co Cię ugryzło?! Rano nie przyszłeś na śniadanie do Wielkiej Sali. - zapytał z żalem.

- Nie byłem po prostu głodny. - odpowiedział wymijająco.

- Co Ci jest? Mi możesz powiedzieć, przecież wiesz... - Remus nie dokończył, gdyż szarooki przerwał mu w połowie zdania.

- Nie, tym razem nie mogę! - wybuchł - To tylko i wyłącznie moja sprawa, rozumiesz?! A teraz zejdź mi z drogi!

Wyminął go i zniknął za zakrętem korytarza. Lupin westchnął i udał się na lekcję historii magii w ponurym nastroju. Co ja takiego mu zrobiłem? Pomyślał i usiadł w ławce. Wyjął pergamin, pióro i zaczął robić notatki z nudnego wykładu profesora Blinns'a.

Dark StarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz