Rozdział jest dedykowany TeamWolfstar999 (już Ty wiesz o co chodzi :*)
~~*~~*~~*~~
Remus wraz z Jamesem siedzieli w dormitorium chłopców. Żaden z nich nic nie mówił, każdy z nich był pogrążony w swoich myślach. Nagle usłyszeli czyjeś kroki. Lunatyk nagle poderwał się z miejsca i już miał podejść do drzwi, gdy do pokoju wszedł Peter.
- Wróciłem. - wymruczał.
Remus opadł na łóżko i schował twarz w dłoniach.
- Luniaczku, nie załamuj się... - próbował pocieszyć go James - On niedługo wróci, jestem tego pewien.
Miodowooki nic nie odpowiedział. Pettigrew zajął się rozpakowywaniem rzeczy. Znów rozległy się kroki. Tym razem to James wstał i podszedł do drzwi. Gdy je otworzył, zatkało go na widok Regulusa oraz Syriusza.
- C-co jest grane..?! - wykrztusił.
Syriusz uśmiechał się do niego.
- Cześć James. - kaszla - Tęskniliście?
- A-ale przecież wy jesteście pokłóceni!
Regulus mu przerwał.
- Byliśmy. Teraz już nie jesteśmy.
- W każdym razie, nie musisz być o mnie zazdrosny, Rogasiu. - James posłał mu mordercze spojrzenie - W każdym razie, dziś Sylwester. Musimy coś przygotować na zabawę.
- Nie tak prędko, Łapciu. Najpierw masz nam wytłumaczyć, dlaczego tak po prostu wyjechałeś, tak bez pożegnania? - James patrzył na niego z powagą.
- Uwierz mi Jelonku, nie chciałem wracać na Grimmauld Place. Po kilku dniach zwiałem z domu. - skłamał.
- Nie wspominając o tym, że przez własną głupotę. - mruknął pod nosem Regulus.
Syriusz posłał mu mordercze spojrzenie.
- W każdym razie, dobrze ze już wróciłeś. - mruknął okularnik - Nauczyciele zaczynali już tęsknić za naszymi wybrykami.
Potter spojrzał na Lupina, patrzącego tępo w okno.
- Co do imprezy, starsi Gryfoni mają załatwić Ognistą Whisky i Kremowe Piwo. My mamy załatwić fajerwerki. Chodź Łapo.
Zanim Syriusz zdążył cokolwiek powiedzieć, James brutalnie wypchnął go z dormitorium i zatrzasnął za sobą drzwi. W Pokoju Wspólnym Gryffindoru nikogo nie było, ze względu na dość wczesną porę.
- Czyli fajerwerki były tylko przykrywką. - prychnął Black - Więc o co chodzi?
- Dobrze wiesz o co, a raczej o kogo chodzi. - warknął Potter - O Remusa. Mam dość tych waszych podchodów.
- To nie jest takie proste... - zaczął Syriusz.
James mu przerwał.
- Remus jakiś czas temu powiedział mi dokładnie to samo. Rozwiązanie jest proste, Łapo. - wywrócił oczami -Powiedz mu w końcu, co do niego czujesz i skończcie w końcu tą szopkę. Trochę będzie mi ciężko się do tego przyzwyczaić, że moi najlepsi przyjaciele są parą, ale jakoś to będzie.
- Tak myślisz? A jeśli...
Potter znowu mu przerwał.
- Syriusz do jasnej cholery! - podniósł głos - Bądź facetem!
- Masz rację. Dzięki James.
Potter wyszczerzył się i trącił go łokciem w bok.
- Niby Gryfon, a boi się wyznać miłość Luniaczkowi... - parsknął śmiechem.

CZYTASZ
Dark Star
Фанфик*W TRAKCIE KOREKTY! Prolog poprawiony* W pewnym domu o numerze dwanaście, na ulicy Grimmauld Place w Londynie, żyła pewna rodzina z dwójką dzieci. Ale nie była to zwykła rodzina. Od wieków ród Blacków przestrzegał czystości krwi, tak jak głosiło ic...