Na obrazie był Hayden.
Ale prawie go nie poznałam.
Znajdował się w niewielkim pomieszczeniu, ze ścianami z obłupanym tynkiem i jedną, smętną żarówką z wysuniętym kablem. Drzwi były bez klamki, mimo że było widać zawiasy. Trzymali go jak wariata w szpitalu psychiatrycznym.
To oczywiście nie było najgorsze. Hay miał na nadgarstkach duże, lśniące kajdany, przyczepione nad jego głową do ściany. Klęczał, a spod dziur w spodniach widać było krew i nieopatrzone rany. Gdy na to spojrzałam, poczułam dreszcz. Później przeniosłam wzrok wyżej. Jego szary t-shirt był przerwany w połowie i odsłaniał sporą część wyraźnie umięśnionego torsu. Na nim zaś widniały dwie duże rany - jedna postrzałowa i jedna cięta. Ta druga krwawiła. Pod powiekami zgromadziły mi się łzy i krzyknęłam. Poczułam, że ktoś mnie obejmuje. Popatrzyłam na twarz Haydena.
Osunęłam się na kolana i mimo że ktoś mnie przytulił, nadal nie mogłam oderwać wzroku.
Usta Hay'a były rozcięte w kilku miejscach, a z ich kącika spływała strużka krwi. Nos miał spuchnięty i o dziwnym kolorze, zapewne złamany. Przez połowę policzka biegła podłużna, ale szeroka rana, która ropiała. Kończyła się pod okiem, które miał zamknięte. Drugie za to było półotwarte i nawet przez hologram widziałam, że jest nienaturalnie czerwone. Czoło miał posiniaczone i pokryte licznymi zadrapaniami i siniakami. Włosy były tłuste i poplamione krwią.
Zacisnęłam zęby, a łza pociekła mi po policzku. Spuściłam głowę i zakryłam twarz dłońmi. Poczułam, że Max przytula mnie mocniej.
- Pani sierżant... - usłyszałam po chwili czyjś uprzejmy, niepewny głos. - Powinna pani wstać, proszę.
- Wstać? - zapytałam gorzko, otwierając oczy. - Wstać? Mój... przyjaciel nie żyje, a pan mówi...
- Żyje - przerwał mi żołnierz. - Nie jest to zdjęcie, ale krótka relacja na żywo. Zarejestrowaliśmy oddech, nawet w miarę równomierny.
Spojrzałam na Max'a. On też był zdziwiony, ale zobaczyłam w jego oczach błysk nadziei. Wstałam powoli, patrząc na ekran i zauważyłam, że faktycznie pierś Haydena podnosi się i opada. Poczułam szarpnięcie radości w sercu, ale tylko chwilowe. Hay może i żył, ale był w tragicznym stanie.
- Czy ma jakieś szanse? - zapytałam żołnierza.
- Myślę, że owszem, choć szczegółową analizę aktualnie przeprowadzają roboty - odpowiedział uprzejmie, zakładając ręce za siebie.
- Musielibyśmy natychmiast interweniować, prawda?
- Być może - mężczyzna skrzywił się delikatnie. - Nie wiemy jeszcze, jak długo wytrzyma w tych warunkach, czy regularnie go karmią. Możliwe, że zapewnią mu opiekę medyczną.
- Imperium go nienawidzi - powiedziałam z pretensją. - Pomaga nam, walczy w pierwszym szeregu i jest moim przyjacielem. Jak mogliby nie chcieć go zabić?
- Dużo wie, a z poprzedniej wiadomości wynika, że na tej wiedzy naszym wrogom zależy. Nie zabiją go, pani sierżant - uśmiechnął się. - Myślę, że może być pani pewna.
- Dziękuję, panie... - popatrzyłam na niego pytająco.
- Bivos - odpowiedział tym samym uprzejmym tonem.
- Dziękuję, panie Bivos - popatrzyłam na niego z najszerszym uśmiechem, na jaki mnie było stać. - Proszę mi przesłać analizę stanu zdrowia sierżanta Freely'ego, gdy będzie gotowa.
- Naturalnie.
Wzięłam głęboki wdech i otarłam łzy z policzków. Rozejrzałam się, by zobaczyć ile osób było świadkiem mojego wybuchu rozpaczy, ale wszyscy wrócili do swoich zajęć i nikt nie zwracał już na mnie uwagi. Skinęłam głową na Max'a i razem wyszliśmy z pomieszczenia.
- To było strasznie - odezwałam się, zawiązując szalik i zakładając kurtkę.
- Cholernie - przytaknął Max i narzucił kapur na głowę. - Byłem pewnien, że nie żyje.
- Jeszcze nikogo nie straciłeś na tej wojnie oprócz Anakina, prawda? - zapytałam po chwili walki ze sobą. Nie wiedziałam, czy powinnam go o to pytać, bo nie znaliśmy się zbyt dobrze.
- Anakin... Quinn też - westchnął i otworzył drzwi przede mną. Przeszłam przez nie, a on zaraz za mną. - Przyjaciel i kolega ze szkoły. Gdyby jeszcze teraz Hayden... Do tego Shaak leci z nami walczyć z tymi Sithami. Boję się, cholera.
- Nie tylko ty - westchnęłam i przełknęłam ślinę wiedząc przed oczami zmasakrowanego Haydena. - Jeszcze Amtees, wujek i jego ręka, rodzice rozstrojeni po stracie Annie'go. Ja nie wiem - pokręciłam gwałtownie głową. - Nie wiem - łzy ponownie napłynęły mi do oczu. - Gdyby teraz zabrakło Hayden'a... Wiem, że mnie rozumiesz - spojrzałam na mojego towarzysza. - Hay... Ty i Shaak...
- Rozumiem - odpowiedział Max przez sciśnięte gardło i złapał mnie za rękę. - Doskonale. Mogę cię o coś prosić?
- Pewnie - pokiwałam głową.
- Na tym Kamino... Chroń Shaak, dobrze? - zacisnął zęby i odwrócił wzrok. - Ja... po prostu tak się martwię...
- Masz to u mnie - położyłam mu rękę na ramieniu. - A ty mi pomożesz uratować Hay'a, dobrze?
- Nie ma innej opcji.
W tym momencie wszystkie emocje skumulowały się we mnie. W jednej chwili przed oczami znowu zobaczyłam umierającego Quinn'a, strzępki ciała Anakina, wujka z krwawiącym kikutem ręki, nieprzytomnego Amtees'a, strach w oczach mamy, niepewność na twarzy taty i krew na twarzy Hayden'a. Poczułam, że policzki robią mi się mokre i zaczynają nieznośnie piec.
Max przgryzł wargę, po czym przyciągnął mnie do siebie i przytulił. Sięgnęłam na chwilę do jego umysłu i poczułam niemal to samo co u siebie. Bał się o ojca i młodszą siostrę, która była z pozoru bezpieczna na odległej planecie z lojalnym nam rządem. Bał się o mnie, o Atrię i o Hay'a. I bardzo bał się o Shaak.
Jechałam z Max'em na tym samym wózku. Tak jak niegdyś z Hayden'em.
Pamiętałam, co wtedy powiedział. "Jest wojna, księżniczko. Bądź nastawiona na straty."
Płakałam cicho, a Max objął mnie mocniej. Było bardzo zimno, płatki śniegu szalały coraz szybciej, a my po prostu staliśmy, bo nie mieliśmy siły na nic innego.
______________________________________
Drama trochę heh XD ostatnio zrobiłam się zbyt refleksyjna ;-; ale spoczi, to tylko odpoczynek przed ostrą akcją :3 mam pytanie. Czy ktoś z tutaj zgromadzonych wie może, na jaką planetę wrócił Ruch Oporu po bitwie na Starkillerze?
![](https://img.wattpad.com/cover/53473729-288-k799343.jpg)
CZYTASZ
Star Wars - Córka legendy
FanfictionPadme jest córką legendarnych Hana Solo i Lei Organy. Prowadzi normalne, spokojne życie z rodziną na Coursant, gdy nagle w jej głowie odzywa się tajemniczy głos... Dziewczyna nie wierzy w moc. Słyszała opowieści wujka Luke'a, ale - jak niegdyś jej o...