- Niedobrze, niedobrze... - mruczał nerwowo generał Tosh, wpatrując się w ekran, na którym było symboliczne przedstawienie bitwy o Korelię, która aktualnie się toczyła. Nasi co prawda wygrywali, lecz minimalnie i tracili ludzi. Razem z Max'em od jakiegoś czasu zaglądaliśmy generałowi przez ramię, przeżywając bitwę razem z nim. - Nie no, nie dadzą rady! - krzyknął, wstając, gdy kolejny Rebeliant wrzasnął w komunikator "dostałem!", a ja wbiłam mu paznokcie w ramię - Potrzebne im wsparcie, organizujemy ludzi i wysyłamy, teraz!
Odszedł, mówiąc rozkazy do komunikatora na ręku.
- Lecę, a ty? - zapytał mnie Max.
- Pewnie - żywo przytaknęłam i oboje ruszyliśmy do hangaru.
Na miejscu zgłosiliśmy się do generała i otrzymaliśmy przydział X-wingów, a także po robocie astromechanicznym. Włącznie z nami zgłosiło się 15 osób i generał stwierdził, że tyle wystarczy. Ruszyłam w stronę wskazanego statku.
W połowie drogi ktoś zatrzymał mnie, łapiąc mocno za ramię. Odwróciłam się i zobaczyłam tatę.
- Co ty tu robisz? - zapytał.
- Lecę na Korelię, jako wsparcie.
- Jesteś jeszcze słaba, nie możesz lecieć!
- Mogę i lecę. - powiedziałam stanowczo.
- Nie możesz!
- Czekaj czekaj... - uśmiechnęłam się ironicznie - czy ty właśnie zachowujesz się jak typowy ojciec?
- Nie - wzruszył ramionami.
- A właśnie, że tak! - pokazałam na niego palcem, śmiejąc się.
- Nie.
- Tak.
- Nie.
- Typowy ojciec, typowy ojciec - zaczęłam ze śmiechem mówić, a tata zaprzeczał.
- Dobra, leć - powiedział w końcu - tylko uważaj na siebie.
- I znowu jak typowy ojciec - zaśmiałam się i odbiegłam w stronę mojego X-winga.
Szybko założyłam na głowę kask i wspięłam się do kabiny. Po chwili zainstalowano także robota.
- R2-D2! - wykrzyknęłam, gdy zobaczyłam znajomą, biało niebieską kopułkę - Skąd on się tutaj wziął? - zapytałam mechaników stojących na zewnątrz.
- Kapitan Skywalker polecił go pani dać na tę wyprawę.
- Podziękujcie mu ode mnie - uśmiechnęłam się i zamknęłam kabinę. - Łobuz siedem, gotowa do startu - powiedziałam i po chwili usłyszałam kilkanaście podobnych meldunków.
Przełączałam dziesiątki przycisków, klamerek i wajh, a uśmiech wkradł mi się na twarz. Tak, lubiłam bitwy i żaden wypadek, nawet ten z płonącym statkiem, tego nie zmieni.
- Startujemy - usłyszałam głos generała Tosh'a - Niech Moc będzie z nami.
Niech Moc będzie z Wami.
CZYTASZ
Star Wars - Córka legendy
FanficPadme jest córką legendarnych Hana Solo i Lei Organy. Prowadzi normalne, spokojne życie z rodziną na Coursant, gdy nagle w jej głowie odzywa się tajemniczy głos... Dziewczyna nie wierzy w moc. Słyszała opowieści wujka Luke'a, ale - jak niegdyś jej o...