Mój miecz i miecz Dartha Diruo zetknęły się ze sobą, wydając głośny syk.
Napięłam mięśnie ramion i z całej siły pchnęłam swoją broń w przód, odpychając Sitha metr do tyłu. Natychmiast uniosłam ręce w górę z zamiarem pionowego uderzenia, ale nagle Diruo znalazł się obok mnie, mocno uderzając w klingę mojego miecza, tym samym pozbawiając mnie równowagi. Zachwiałam się i puściłam rękojeść jedną ręką. Wtedy poczułam kolejne uderzenie, które niemal wytrąciło mi miecz z dłoni. Zdołałam go jednak utrzymać i zatoczyłam nim koło przed twarzą Sitha.
Zobaczyłam w oczach Diruo cień strachu, co odrazu dodało mi odwagi. Uderzyłam mieczem na wysokości kolan przeciwnika, ten jednak zdołał uskoczyć i zobaczyłam czerwoną klingę przed twarzą, a zaraz później poczułam niepokojące ciepło przy brzuchu. Zrobiłam jednak krok w tył i zamachnęłam się, by z całej siły zadać poziome uderzenie.
Nagle poczułam, że coś blokuje mój miecz, jednak równocześnie widziałam Diruo przed sobą.
- Dwóch na jedną? - zapytałam z krzywym uśmiechem, gdy zrozumiałam. - Nie masz nic ciekawszego do roboty, Prodatis? - wyrwałam miecz z blokady i stanęłam w bojowej pozycji między Sithami.
- Togrutanka nie jest warta walki ze mną - oświadczył wyniośle młodszy z Sithów. - Zdecydowanie wolę zniszczyć ciebie - nie widziałam jego ust, bo były przykryte maską, ale jego oczy wyraźnie się śmiały.
- O, to urocze - powiedziałam z sarkazmem. - Żebyś się przypadkiem nie rozczarował.
Skoczyłam w stronę Prodatisa, uderzając go od prawej strony, jednocześnie drugą ręką odpychając Mocą Diruo. Pierwszy z nich sparował cios, a drugi skutecznie obronił się swoją siłą.
Zabrałam miecz do siebie i odrazu schyliłam się, by uniknąć ciosów, zadanych z obu stron na wysokości moich ramion. Następnie wstałam i szybko obróciłam się, trzymając klingę poziomo. Jeden z Sithów odskoczył, a drugi uderzył swoim mieczem w mój.
Był to Diruo. Zadałam uderzenie z góry, które sparował, a później błyskawicznie przeniosłam całą moją siłę, by pchnąć go na ziemię. Upadł, więc miałam chwilę by odwrócić się i zareagować na atak Prodatisa, który zdecydował się na ukośny cios. Szybko odepchnęłam klingę jego miecza i natychmiast wzięłam broń za siebie, by zablokować uderzenie Diruo, którym chciał rozpłatać mi plecy. Wykonałam błyskawiczny obrót i stanąwszy twarzą w twarz ze starszym z Sithów, zaczęłam na niego napierać tak, by się cofał, by stojący za mną Prodatis nie zdołał wbić mi miecza w kręgosłup.
Pochyliłam się i zdecydowanie parłam do przodu, a Diruo stale się cofał. Robił kolejne kroki w tył, zginająv kolana coraz bardziej, aż wreszcie całkowicie kucnął i uskoczył w bok. Odwróciłam się w jego stronę i uderzyłam pionowo z zamiarem rozcięcia mu twarzy, ale odepchnął mój miecz w bok.
Nagle obok mojej głowy przeleciał laserowy pocisk z blastera.
- Atak szturmowców? - zapytałam Diruo. - To chyba niezgodne z zasadami.
- Nie ustalaliśmy zasad - Sith uśmiechnął się lekko.
- To dobrze - odparłam i odbiłam nadlatujący pocisk po takim kątem, że trafił w brzuch Sitha.
Ten schylił głowę i zdezorientowany spojrzał na swoją ranę. Skorzystałam z chwili jego nieuwagi i kopnęłam go w miejce nad raną. Przewrócił się, a miecz świetlny wypadł mu z ręki. Chciałam się po niego schylić, gdy ten nagle odleciał.
Prodatis stał po mojej lewej stronie z dwoma mieczami w obu dłoniach.
Nie myśląc, zdecydowałam się na ostateczny cios w serce Diruo, mimo że miałam świadomość, iż może mnie to kosztować życie. Jednak gdy mój miecz znajdował się nad piersią Sitha, a jego wzrok twardo spoczywał na mojej twarzy, przed oczami zobaczyłam czerwony błysk, a moja broń została odepchnięta.
- Nie zabijesz mojego mistrza poraz kolejny - syknął Prodatis, trzymając oba miecze przed sobą.
- Czyżby? - zapytałam lekko i nadal patrząc Sithowi w oczy, rozcięłam Dartha Diruo na pół.
Usłyszałam tylko ciężkie westchnięcie, po czym głośny oddech ustał, oczy Sitha uciekly w górę, a mięśnie zwiotczały.
- Zginiesz, Solo! - ryknął Prodatis, a deszcz zaczął padać jakby mocniej. - Przysięgam, zabiję cię!
- Jak dobrze, że dla Sithów przysięgi nic nie znaczą - teatralnie odetchnęłam z ulgą i ustawiłam miecz poziomo, odpierając atak.
Prodatis był wściekły, widziałam to po jego oczach, był zrozpaczony i zdezorientowany. Te wszystkie uczucia, które odbierałam Mocą, zadziwiły mnie. U Sitha oczekiwałam jedynie nienawiści, złości, może strachu... Ale zrozpaczenia nigdy.
Cały czas się cofałam, blokując uderzenia, gdyż Prodatis nacierał na mnie z ogromną siłą, dwoma mieczami jednocześnie. Przeszliśmy w ten sposób całe pomieszczenie, aż za sobą zaczęłam słyszeć laserowe strzały i syk miecza świetlnego Shaak.
- O proszę - chwilę później usłyszałam jej wysoki głos. - Czyli jednak powalczymy, Prodatis? - zaśmiała się, wytarła pot z czoła i zadała pierwszy cios.
W oczach Sitha rozbłysł nowy odcień strachu. Nie starał się odpychać, czy parować uderzeń Shaak, jedynie ich unikał. Za to w walkę ze mną nadal wkładał ogrom siły i determinacji.
W pewnym momencie Prodatis spróbował zadać cios Togrutance w brzuch. Ta zachwiała się i przewróciła, a jednocześnie oba miecze świetlne przeciwnika powędrowały w moją stronę, równolegle do siebie. Z trudem udało mi się powstrzymać uderzenie, które niewątpliwie by mnie zabiło. Prodatis nadal naciskał i obie klingi niebezpiecznie zbliżały się do mojej twarzy.
Uznałam tę sytuację za szansę.
Patrząc uparcie Prodatisowi w oczy, zacisnęłam zęby i zebrałam w sobie całą Moc.
- Shaak, teraz! - krzyknęłam, jednocześnie odpychając miecze od siebie.
Togrutanka zamachnęła się i uderzyła w głowę Sitha, jednak zrobiła to bardzo niedokładnie. Nie zabiła go, jedynie zrzuciła mu hełm.
- Nie! Na litość Mocy, nie! - usłyszałam za sobą rozpaczliwy, męski krzyk. Chciałam już się odwrócić, by zobaczyć, co się stało, gdy zobaczyłam twarz Prodatisa, odkrytą po spadku hełmu.
Otworzyłam szeroko usta i zrobiłam dwa kroki w tył. Później kolejne dwa. Później trzy, wciąż kręcąc głową. W tle nadal słyszałam czyjeś bolesne krzyki, nawet wydawało mi się, że ktoś krzyknął "Ben". Czemu ktoś miałby krzyczeć to imię?
To bez sensu...
Zrozumiałam, że wszystko, co słyszę i widzę jest bez sensu. Twarz Prodatisa również. Przecież nie mogła być prawdziwa.
CZYTASZ
Star Wars - Córka legendy
FanficPadme jest córką legendarnych Hana Solo i Lei Organy. Prowadzi normalne, spokojne życie z rodziną na Coursant, gdy nagle w jej głowie odzywa się tajemniczy głos... Dziewczyna nie wierzy w moc. Słyszała opowieści wujka Luke'a, ale - jak niegdyś jej o...