- Zaraz Kamino - usłyszałam głos wujka i otworzyłam oczy.
Faktycznie, na panelu sterowania świecił się mały, niebieski bezpiecznik informujący o stanie kursu.
Potarłam oczy rękoma i wyprostowałam się. Amtees z Lukiem przygotowywali statek do wyjścia z nadprzestrzeni, więc ja postanowiłam obudzić Max'a.
- Wstawaj - powiedziałam i bezceremonialnie uderzyłam go pięścią w ramię.
- Au - syknął, ale natychmiast otworzył oczy i wstał. - Co jest?
- Kamino - odpowiedziałam i sprawdziłam, czy za pasem mam miecz i blaster.
- O proszę - mruknął i wyciągnął ręce w górę, rozprostowując się tak, że słychać było jak strzelają mu kości. - Zaraz będziemy mieli kilka głów do ścięcia - zaśmiał się.
- Minimalizujemy rozlew krwi - powiedział wujek, nie odwracając się od steru. - Nie ma sensu wybijać porządnej armii, skoro można wytrzebić z niej zło.
- Jasne jak słońce, generale - odpowiedział Max, targając sobie włosy.
Po chwili Gwiazda płynnie utraciła prędkość nadświelną i zobaczyliśmy przed sobą kompleks budynków, w których niedawno stoczyliśmy walkę i utraciliśmy Haydena.
- Han, jesteście? - odezwał się wujek, pochyliwszy się do komunikatora.
- Jesteśmy - odpowiedział tata. - Macie włączone pole ochronne i osłony?
- Tak - Luke przekręcił ostatnie kontrolki.
- To dobrze, bo zaraz będzie gorąco - odparł tata i niemal widziałam, jak się krzywo uśmiecha. - Jesteśmy przy budynku stojącym skrajnie na wschód. Dołączcie.
- Już lecimy - powiedział wujek i zmienił kierunek lotu.
Po chwili na ekranie zobaczyłam Sokoła Millenium i trzy X-wingi.
- Idźcie do wyjścia, przygotujcie klapę, liny i Artoo, ja wygaszę statek i do was dołączę - zakomenderował Luke, więc wstałam.
W ciszy podążyliśmy do wyjścia, gdzie wisiały płaszcze, bluzy i broń. Zarzuciłam na siebie jedną nieprzemakalną kurtkę, tak samo chłopcy. Zapięłam dokładniej pas i poraz kolejny sprawdziłam, czy napewno blaster i miecz świetlny są na swoich miejscach.
Max wziął z szafki duży blaster, przeładował go, zabezpieczył i przewiesił przez ramię. Amtees w tym czasie przyglądał się jego ruchom, po czym sam siegnął po broń i dokładnie powtórzył czyny starszego kolegi. W pierwszej chwili chciałam zaprotestować, ale zdałam sobie sprawę, że to bez sensu. Amtees musi mieć broń, przecież idzie z nami na wojnę, a my się na to zgodziliśmy.
- Chodź, Artoo - szepnęłam i kucnęłam przy robocie. - Tutaj wkładam ci mały blaster - otworzyłam klapkę w boku robota. - Pamiętaj, że go tam masz.
Artoo pisnął potakująco, po czym wysunął chwytak, bym mogła przymocować do niego stalową linę.
Po pewnym czasie przyszedł wujek, otworzyliśmy wtedy wyjście. Ja i Luke zeskoczyliśmy, a reszta zsunęła się po linach. Na dole odrazu uderzył w nas charakterystyczny, ostry deszcz i wiatr.
- Wy idziecie szukać Sithów! - krzyknął do nas tata, gdy wszyscy staliśmy już w jednym miejscu. Wskazał na mnie, wujka, Shaak i Amtees'a. - Ja, Tosh, Max i Lando idziemy uwolnić Haydena, a Mark, Rush i Jenjij zostają w X-wingach! - wszyscy przytaknęli, oprócz mnie. - Padme, nie będziemy się teraz kłócić o to, że chcesz iść po Hay'a! Masz inne zadanie do zrealizowania i nie ma, że nie!
CZYTASZ
Star Wars - Córka legendy
FanficPadme jest córką legendarnych Hana Solo i Lei Organy. Prowadzi normalne, spokojne życie z rodziną na Coursant, gdy nagle w jej głowie odzywa się tajemniczy głos... Dziewczyna nie wierzy w moc. Słyszała opowieści wujka Luke'a, ale - jak niegdyś jej o...