Siedziałam po turecku na niewygodnym krześle przy drewnianym stole. Przede mną stał monitor, na nim zaś widniało Dagobah. Byłam przygarbiona i opierałam się łokciami o blat, dłońmi podpierając brodę. Wpatrywałam się uważnie w czerwone kropki zbliżające się i oddalające od wspomnianej planety. Kiedy podchodziły pod zaznaczony obręb, wszystkie moje mięśnie się napinały w gotowości do ogłoszenia alarmu. Otóż czerwonymi kropkami były okręty Nowego Imperium, które nie miały prawa zbliżać się do jakiejkolwiek planety.
Co oczywiście nie oznacza, że tego nie robiły.
Już kilka oddziałów zostało wysłanych do walk o różne planety. Póki co na szczęście wszystko wygrywaliśmy.
- Koniec zmiany! - zabrzmiał tubalny głos z kąta pomieszczenia.
Powoli wstałam, przetarłam oczy i przeciągnęłam się, ziewając. Rozejrzałam się. Większość moich towarzyszy niedoli pracy również budziło się z otępienia.
Zamrugałam kilka razy i ruszyłam ku wyjściu z bazy.
Szłam z pochyloną głową. W pewnym momencie na kogoś wpadłam, burknęłam ciche "przepraszam" i wyminęłam tę osobę.
- Hej, moja Solo - usłyszałam za sobą znany głos i odwróciłam się.
- O, Fin, cześć - uśmiechnęłam się - dawno nie rozmawiałyśmy.
- Prawda, a chyba mamy o czym - zaśmiała się ciepło. Zmierzyłam ją wzrokiem. Wojna poczyniła w niej istotne zmiany. Zniknęły gdzieś nienaganna fryzura, idealny makijaż i perfekcyjnie dobrane ubrania. Była niechlunie uczesana i przybrudzona, jak ja, jak każdy. Na Kashyyyk nietrudno było się ubrudzić.
- Tak, masz rację - odpowiedziałam - dużo się dzieje.
- Jak kiedyś znajdziesz czas to wpadnij do mnie.
- Z przyjemnością.
Obdarzyłam ją promiennym uśmiechem i odeszłam. Poczułam do siebie obrzydzenie. Kiedyś nasze rozmowy były takie lekkie, proste, a teraz odzywałyśmy się do siebie z jakąś niepotrzebną uprzejmością.
Pogrążona w tych nieprzyjemnych myślach, dotarłam na polanę, na której codziennie odbywałam trening z Shaak, Anakinem i wujkiem. Już tam byli.
Mój brat patrzył na Togrutankę. Zobaczyłam w jego oku błysk, którego nie widziałam od bardzo dawna. W głowie rozbrzmiały mi słowa Quinna "może jest zazdrosny o Shaak, ale w inny sposób"... Potrząsnęłam głową, by wyrzucić z niej ten absurd i stanęłam obok Annie'go.
- Co byście dziś chcieli poćwiczyć? - zapytał wujek.
- Walkę - powiedziałam - od wieków tego nie trenowaliśmy, a jak przyjdzie co do czego to medytacją Sithowi głowy nie odetnę, nie uważasz, mistrzu? - rzekłam z odrobiną ironii.
- Jest w tym cień racji - odpowiedział z uśmiechem - i chyba przystanę na tę propozycję. Shaak z Anakinem, a ty, Padme ze mną.
Kąciki ust mojego brata podskoczyły do góry, jednak szybko zacisnął wargi, jakby chciał to ukryć. Shaak ledwo zauważalnie westchnęła i przewróciła oczami. Nie lubiła ćwiczyć z Annie'm, był cholernie sprawiedliwy i skrupulatny, uważała, że walka z nim to nuda.
CZYTASZ
Star Wars - Córka legendy
FanfictionPadme jest córką legendarnych Hana Solo i Lei Organy. Prowadzi normalne, spokojne życie z rodziną na Coursant, gdy nagle w jej głowie odzywa się tajemniczy głos... Dziewczyna nie wierzy w moc. Słyszała opowieści wujka Luke'a, ale - jak niegdyś jej o...