Zamarłam i w niemym przerażeniu patrzyłam, jak Amtees powoli znika za migoczącym Światłem Prawdy.
Kiedy już wszedł do tuby i zniknął z mojego pola widzenia, gwałtownie odwróciłam się do wujka. Patrzył na mnie ze spokojem, mądrością i odrobiną rozbawienia.
- Jeśli coś mu się stanie... - zaczęłam, zaciskając zęby.
- Nic mu nie będzie - rzucił lekko wujek. - Gdyby miało byc inaczej, leżałby martwy po naszej stronie.
Westchnęłam i spojrzałam w drugą stronę, na Max'a. Na jego twarzy widniała ulga.
- Nigdy was nie zrozumiem, Jedi - powiedział ciężko z nutą podziwu. - Jeśli ten chłopiec faktycznie wyjdzie stamtąd żywy...
Max nie dokończył, gdyż zza zasłony wypadł Amtees.
Runął na ziemię jak długi, uderzając twarzą w posadzkę. Jedną rękę miał podwiniętą pod ciało, a w drugą wyciągniętą daleko przed siebie. W dłoni kurczowo ściskał mały, okrągły przedmiot.
Doskoczyliśmy do niego w trójkę i jednocześnie przy nim kucnęliśmy.
- Amtees? - powiedziałam z niepokojem i odgarnęłam mu włosy z czoła. - Hej, chłopie co jest? - zapytałam, ale chłopiec się nie poruszył.
Odwróciłam się do wujka, który trzymał wyjętą z dłoni Amtees'a błyszczącą, niebieską kulę światła.
- Nie rusza się - powiedziałam. - Czuję, że żyje, ale się nie rusza.
Wujek bez słowa przyłożył dłoń do czoła chłopca, uprzednio chowając kulę do kieszeni, i zamknął oczy. Leczył Mocą, przekazywał energię. Po dłuższej chwili Amtees drgnął, a Skywalker cofnął rękę.
Chłopiec jeszcze moment leżał w bezruchu, po czym podniósł się na łokciach i kaszlnął wodą i flegmą prosto na moje buty. Głowa mu opadła, a pierś uniosła się przy głębokim oddechu. Odepchnął się rękoma od podłogi i ciężko usiadł na piętach. Podniósł dłoń do czoła i odgarnął zlepione potem włosy.
- Generale, zadanie wykonano - powiedział słabym, ale radosnym głosem i uśmiechnął się.
- Bardzo dobrze, szeregowy - powiedział wujek i wstał, a ja i Max zrobiliśmy to samo. - A ty posiedź trochę, młody, jesteś osłabiony - dodał, a w jego głosie brzmiała pewna charakterystyczna troska. Wyjął świetlistą kulę.
- Co to jest? - zapytał Max, podchodząc do wujka.
- Ma w sobie ogromną Moc - powiedziałam, zanim Skywalker zdążył otworzyć usta. - Ale nie mogę stwierdzić, czy emanuje jasną, czy ciemną stroną.
- Jest neutralne - odezwał się cicho wujek. - Zmiata zło lub dobro, zależy kto jej użyje.
W mojej głowie momentalnie skłębiły się pytania, ale nie mogłam ich zadać, gdyż w oddali zabrzmiały równe kroki szturmowców.
- Czas na nas - skomentował Max i podszedł do Amtees'a. - Poniosę go.
- Tylko ty się do tego nadajesz - powiedział wujek, wsuwając kulę do kieszeni i chwytając za mój blaster.
- Pójdę przodem - odezwałam się, wyciągając miecz świetlny. - Mam nadzieję, że trafię z powrotem do Gwiazdy.
Wysunęłam ostrze z metalowej rączki i weszłam przez zrobioną wcześniej przeze mnie wyrwę w ścianie, po czym ruszyłam korytarzem, a wujek i Max z Amtees'em na rękach. Dziwnie się czułam dzierżąc w dłoni miecz Sith'a, miecz o czerwonym ostrzu, emanujący złem i Ciemną Stroną.
![](https://img.wattpad.com/cover/53473729-288-k799343.jpg)
CZYTASZ
Star Wars - Córka legendy
FanfictionPadme jest córką legendarnych Hana Solo i Lei Organy. Prowadzi normalne, spokojne życie z rodziną na Coursant, gdy nagle w jej głowie odzywa się tajemniczy głos... Dziewczyna nie wierzy w moc. Słyszała opowieści wujka Luke'a, ale - jak niegdyś jej o...