Rozdział XXXVIII - Wiadomość

503 57 13
                                    

Śnieg zapadał mi się pod nogami, utrudniając bieg. Zaczęłam stawiać większe kroki, by w jakikolwiek sposób przyspieszyć. Max, który miał dłuższe nogi ode mnie, po chwili dogonił mnie.

- Padme - wydyszał, zrównując się ze mną krokiem. - Co to może być? Ta wiadomość.

- Nie wiem - odpowiedziałam, zaciskając zęby. - Nie mam pojęcia, ale boję się, że chodzi o Haydena.

- Nawet tak nie mów - Max gwałtownie potrząsnął głową. - Na pewno nic mu nie jest. Wiedziałabyś o tym. Wiem, że poczułabyś jego ból.

Westchnęłam głęboko i ruszyłam szybciej, by nie musieć wyprowadzać kolegi z błędu.

Max mylił się.

Moja więź z Haydenem nie była na tyle bliska i długa, bym czuła jego cierpienie z odległości wielu lat świetlnych. Dlatego tak bardzo się bałam, że coś mu jest. Że cierpi, krzyczy i krwawi, a ja nic o tym nie wiem, bo nie poświęciłam czasu, by zbudować z nim silniejszą relację.

Na szczęście musiałam przerwać ponure rozmyślania, gdyż przede mną pojawił się niewielki metalowy budynek centrum dowodzenia, pokryty szronem. Zdjęłam rękawiczkę i drżącą dłonią wstukałam kod w ekran po prawej stronie. Gdy usłyszałam charakterystyczny pisk, szarpnęłam drzwi w swoją stronę, otworzyłam je i wbiegłam do środka, nie czekając na Max'a.

- Sierżant Padme Solo, przyszłam po odbiór wiadomości Kamino - wypaliłam przed strażnikiem głównego pomieszczenia.

- Zdaje się, że nie jest pani upoważniona do odczytu tej wiadomości - powiedział powoli, mierząc mnie wzrokiem. Był młody i chudy, a po oczach widziałam, że musiał niedawno dołączyć do Rebelii, więc zapewne mnie nie znał.

- Zostałam upoważniona przez Hana Solo - powiedziałam spokojnie. - Na Kamino, w niewoli, jest członek mojej załogi, chcę wiedzieć, czy jest z nim wszystko w porządku.

- A jak on się nazywa? - zapytał strażnik, zupełnie niewruszony wymienieniem imienia i nazwiska taty.

- Hayden Freely - opanowałam rosnącą we mnie złość. - Sierżant, właściciel...

- Przepusć ją, cholera jasna - Max właśnie dobiegł i odsunął strażnika od drzwi. - Nie próbuj nikogo wzywać - syknął, gdy zobaczył, że mężczyzna chwyta za komunikator. - Ja jestem synem generała, a ona wnuczką Dartha Vadera. Ma przy sobie miecz świetlny. Chcesz zobaczyć?

Strażnik potrząsnął szybko głową, odsuwając się od nas z przerażeniem w oczach. Powstrzymując śmiech, weszłam za Max'em przez grube, białe drzwi.

- Wezwie kogoś - powiedziałam, gdy podchodziliśmy do żołnierza mającego zmianę przy hologramach.

- No i co z tego? - Max wzruszył ramionami. - Nikt nam nic nie zrobi.

- Jedi nie powinni wzudzać przerażenia w swoich współpracownikach.

- Daj spokój. Przecież chodzi o Haydena.

Przyznałam mu w duchu rację i zaczepiłam wartownika.

- Padme Solo, chcę zobaczyć wiadomość z Kamino - powiedziałam, a ten skinął tylko głową i uruchomił urządzenie.

Oparłam się o krawędź i zacisnęłam palce. Obok mnie stanął Max i zaczął nerwowo pocierać dłońmi o metal. Widziałam, że denerwował się tak samo jak ja, obwiniał się na równi ze mną, mimo że oboje nie mogliśmy zrobić nic, by uratować Hay'a.

Przed naszymi oczami zamigotał niewyraźny, błękitny obraz, który po chwili wyostrzył się, ukazując zakapturzoną, wysoką postać. Domyśliłam się, że to Darth Prodatis i poczułam delikatne ukłucie w sercu. Miałam wrażenie, że ten z Sithów nie był zły, jedynie skrzywdzony i przepełniony zazdrością.

- Mistrzu - schylił głowę i zgiął kolano. - Melduję, że z więźnia, Freely'ego, nadal nie udało się nic wyciągnąć. Metody wojskowe i fizyczne nie działają. Jest na nie odporny. Trzymają go silne uczucia - Sith splunął z pogardą. - Chce ich chronić. Solo, młodą Freely, Tosh'a, Skywalkera. I chce pomścić tego młodszego Solo, którego zabiłem - zacisnęłam ręce na krawędzi tak, że zbielały mi kłykcie. Prawie poczułam nienawiść, ale szybko odrzuciłam ją od siebie. Jedi nie czują nienawiści. - Zajrzałem do jego głowy, naturalnie. Ale nic nie mogę wydobyć, ma jakąś barierę. Nie potrafię jej pokonać mistrzu, przepraszam. Więzień jest wystarczająco osłabiony fizycznie, żeby móc użyć mocy, którą ty posiadasz. Przybądź jak najszybciej mistrzu, zanim Freely'emu zagoją się rany. Ale na tyle szybko, by ten facet nie zdążył umrzeć.

Obraz znikł. Opuściłam głowę i dopiero w tym momencie poczułam, że mam mocno zaciśnięte szczęki, jedną z dłoni mam na dłoni Max'a.

- Musimy go odbić - powiedziałam powoli. - Jak najszybciej.

- Zrobimy to, Padme - Max wyciągnął swoją dłoń spod mojej i położył ją na moim ramieniu. - Wiesz, że uwolnimy Hay'a. Nawet Luke tak mówił. Tylko musimy poczekać do rozkazu. Gdy będziemy mogli uderzyć na Błysk, będziemy też mogli polecieć na Kamino.

- A jeśli on nie przetrwa? - zapytałam i przygryzłam wargę. - Jeśli nie da rady? Nie jest z metalu. Nie wytrzyma wszystkiego, a na pewno nie siły zła, którą skieruje na niego Diruo.

- Nie znam się na tym - odrzekł Max, po pewnym czasie. - Nie wiem co mogą Sithowie i nie wiem, jak są w stanie zaszkodzić Haydenowi. Ale wiem, że on się nie podda.

Pokiwałam powoli głową i odwróciłam się, by podziękować wartownikowi za udostępnienie materiału, ale zauważyłam, że nie ma go obok mnie. Rozejrzałam się zorientowana i spostrzegłam, że w pomieszczeniu zostałam tylko ja i Max.

- Co do... - zaczęłam, gdy nagle drzwi się otworzyły się i wyszedł przez nie wartownik.

- Jest nowa wiadomość, pani sierżant - zameldował i sprawnym ruchem wpisał odpowiednie liczby do urządzenia hologramu.

- Z Kamino? - zapytałam cicho.

Ten nic nie odpowiedział, tylko nadal stukał w klawiaturę wyświetloną na ekranie. Po minucie czekania, która wydawała mi się godziną, mężczyzna odsunął się od urządzenia.

- Kamino - powiedział. - Nadana pół godziny temu. Odtworzyć?

- Głupie pytanie - powiedziałam niemal bezgłośnie i nacisnęłam guzik odtwarzania.

Natychmiast pojawił się obraz, tym razem wyjątkowo ostry i wyraźny. Przedstawiał ponownie Dartha Prodatisa, tak samo ubranego, stojącego w tym samym pomieszczeniu.

- Mistrzu, zapomniałem o czymś ci powiedzieć, ale to nadeślę innym kanałem łączności - powiedział szybko. - A teraz mam inną wiadomość. Wiem, że to przechwytujecie, rebelianckie psy - jego głos był zimny i opanowany, a mnie przeszedł dreszcz. - Solo, do ciebie mówię. Zarówno do starego jak i do młodej. Nie odzyskacie tego Freely. Chcecie dowód? Jest w załączniku.

Postać zniknęła, a na jej miejsce pojawiła się informacja o załączonym do wiadomości obrazie. Doskoczyłam szybko do ekranu, nie zważając na krzyki Max'a i żołnierzy. Bałam się o Haydena. Nie wiedziałam, co imperialni mogli nam wysłać. Poczułam, jakby żołądek skręcał mi się w supeł, gdy wreszcie pojawiło się okienko z zapytaniem o pozwolenie wyświetlenia załącznika.

- Proszę tego nie otwierać, pani sierżant! - krzyknął wartownik, chwytając mnie za ramiona. - To może być wirus!

Odciągnął mnie gwałtownie od urządzenia, ale mimo to zdążyłam drżącą dłonią uderzyć w ekran, by otworzyć obraz.

Wszyscy zamilkli, gdy pojawiło się zdjęcie. Było dobrej jakości.

Zbyt dobrej.

Poczułam, że z mojego gardła wyrywa się niekonrolowany krzyk i zakryłam usta dłonią. Max chyba mnie objął i próbował podtrzymać, gdy osunęłam się na kolana.
______________________________________
Przepraszam, że tak długo musicie czekać na rozdział. Ale wiecie, jaki teraz w szkole jest zapierdziel, każdy to chyba teraz przeżywa XD więc wiem, że mi wybaczycie ^^ będę się starała pisać regularnie.
Niedługo (czyli jeszcze z miesiąc albo dwa jak nie więcej xd) ale pojawi się nowe ff o Gwiezdnych Wojnach na moim profilu :3 mam też pomysł na książkę obyczajową. Mam nadzieję, że mogę na Was liczyć jeśli chodzi o czytanie moich nowych, przyszłych książek :D :3

Star Wars - Córka legendyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz