Następnego dnia rano, po nocy spędzonej w szopie, Heather i Gustaw rozpoczęli podróż do zatoczki na drugim końcu wyspy.
To nie była najmniejsza ze Skandyjskich Wysepek. Miała bardzo nieregularny kształt zarówno powierzchni jak i brzegów, przez co dwadzieścia kilometrów kwadratowych lądu wydawały się jeszcze trudniejsze do przejścia.
Na jej południu, miejscu rozpoczęcia Chorej Gry, ciągnęła się kamienna plaża, przypominająca trochę tą z Wyspy Łupierzców, ale była zbudowana z innego rodzaju skały. Była stosunkowo krucha i miała beżowy kolor. Najprawdopodobniej był to rodzaj jakiejś wapiennego kamienia.
Tuż za nią, na reszcie powierzchni wyspy ciagnał się las. Nie byłoby w tym nic strasznego, gdyby nie to, że był straszliwie gęsty i... oryginalny jak na jego położenie, oraz, jak już wspomniałem, miał bardzo urozmaicony teren.
Nieco nad jego połową były góry.
Ale nie pagórki, jak na np. Kruczym Urwisku. To były granitowe, spiczaste i nierównomierne kupy skał, jednak nawet tam było wiele drzew. Idealne warunki dla sosen i świerków. Słone morskie powietrze, sucha gleba... Drzewa ani krzewy sięgały tylko kilkudziesięciu metrów w górę, tylko nie do samych szczytów.
Pare kilometrów dalej, dokładnie na północy wyspy mieściła się ich "zatoczka zbawienia", z łodzią u brzegu.
Z niej uchodził strumień. Przeciągał się bokiem przez prawie całą wyspę, aż do małego wodospadu. Jednak ekipa nie będzie trzymać się wody. To zbyt niebezpieczne, ponieważ szybkie szpice na pewno będą przebywać w jej pobliżu. To jedyne źródło prowizorycznie przefiltrowanej, słodkiej wody.
-Dobra mały, masz wszystko? - odezwała się Heather.
Kiedy Gustaw skinął głową, odpowiedział :
- Jasne, trochę sucharów, woda...
-Wow, gadatliwy się zrobiłeś! Od wczorajszej przemowy chyba nic już nie mówiłeś! - ciągnęła kobieta, ale po chwili zmieniła ton głowsuci powiedziała - Spoko... znajdę tego dupka co nas tu przetrzymuje, zpoliczkuję, zasptam się gdzie nasze smoki, zkopię go, pójdę po nie, nawet jeśli są teraz po drugiej stronie Morza Białych Sztotmów. Aha, a potem wrócę, znowu go zkopię, i osobiście nogi z dupy powyrywam!!! (xD) - dosłownie wykrzyczała ostatnie słowa.
Natychmiast się opanowała i wesoło, ale z ostrożnością podeszła do drzwi. Wyjrzała przez szparę, aby upewnić się, że nie widać żadnych szpiców, ani innych zmor.
-Dobra, wychodzimy powoli, zamykam drzwi, wychylasz się i sprawdzasz teren, a potem szybko biegniemy do krzaków. Jasne?
-Tak, gotowa? - upewnił się chłopak
- Już, wyjdź!
To mówiąc szybko, ale po cichu otworzyła drzwi, zamknęła je i spytała :
-Jak tam? Widzisz jakiegoś szpica?
- A nawet dwa. - wyjąkał Gustaw, chowając się za Heather
- Mój ty bohaterze, od czegoś chyba masz ten miecz!
To mówiąc dosłownie wypchnęła go przed siebie i ruszyła na smoki z najokrutniejszym ze swoich "krzyków bojowych".
Delta i Charlie stali jednak niewzruszeni, gotowi do starcia. Zaprezentowali wrogom swoje kły i szpony, po czym powoli sunęły przed siebie.
Kiedy od szpiców dzieliło ich zaledwie kilka metrów, przywódczynie wrzasnęła do kompana :
- UNIK!!!
Po czym wykonała ślizg pomiędzy nogi Delty. Zdziwiony Gustaw błyskawicznie zrobił to samo, zerwał się na nogi i pobiegł za Heather w las.
CZYTASZ
Jak Wytresować Smoka - Wojny Smoków
FanfictionKontynuacja "Zupełnie Nowej Historii", ale w odróżnieniu od niej, tą opowieść będę uzupelniał sam, na bierząco. Życzę miłego czytania :)