Astrid wpatrywała się tęsknie w morze. Mimo, że za nią rozpościerał się jeszcze wspanialszy widok niż zachodzące słońce, to ona nadal oglądała choryzont.
Wszystko, nie licząc patrolów Drago, układało się całkiem dobrze. Teraz, w tym "Smoczym Porcie" było o wiele łatwiej o dom, niż jeszcze kilka lat wcześniej. Jesper prawidłowo się rozwijał. W tej chwili opiekowała się nim jego babcia - Valka.
Jednak największy minus to brak Czkawki.
Z resztą... było tu zbyt spokojnie. W tej chwili przydałyby się NAWET bliźniaki, zeby wprowadzić trochę życia w codzienność. Jeźdźcy wylecieli z Berk już około cztery dni temu. Jeszcze tego samego dnia, pod wieczór, przypłynął statek zwiadowców. Przywiózł jednak wiecej, niż ktokolwiek by się spodziewał, a jednocześnie każdy wiedział, że prędzej czy później by to nastąpiło.
To był Generał-Dezerter. Prosto z floty Drago.
Niestety, ale buntownik potwierdził ich przeczucia. Flota miała zaatakować. Jeszcze w tym miesiącu. To dziwne, że Krwawdoń tak szybko otrzepał się z porażki. Czyżby miał jakąś ukrytą armię?
Z tym szaleńcem wszystko było możliwe.
Dlatego Astrid postanowiła podwoić również ich patrole.
Teraz Smoki Tropiące wylatywały w jeszcze większej liczbie, w liczniejszych grupach.
Astrid odsunęła od siebie te ponure wojenne myśli i zaczęła rozmyślać nad przyszłością jej synka.
- Mam nadzieję, że to wszystko nie pójdzie na marnie... że Jes będzie żył w lepszym świecie... - powiedziała do Wichury, która właśnie położyła się obok przyjaciółki.
Ta, rozumiejąc cały jej stres, zarechotała cicho, tak jakby... ze współczuciem, wyrozumiałością.
Ona sama też nie miała już żadnych toważyszy. Każdy z nich wyleciał na poszukiwania Jeffa i Gustawa. Pomijając Marudę i Chmuroskoka, którzy raczej nie gustowali w zabawach.
Nie licząc Laury. Mama Graya najwyraźniej próbowała oswoić się z latającymi gadami. Szybko jednak polubiła Wichurę i wspominała nawet o tym, że chyba sama kiedyś sobie znajdzie taką "Bratnią Duszę".
Na razie to głównie ona zajmowała się Wichurą, ale często odwiedzała też Astrid.
- Ehh... czas do domu mała. - pogoniła smoka do jej stajni. A raczej jednej z przegrody na rynku. Tu niestety nie było miejsca, ani środków na dodatkowe miejscówki.
Ostatni raz popatrzała na znikające słońce, mówiąc cicho :
- Wracaj szybko...
A potem odwróciła się i powoli odeszła w stronę domków.
W nocy obudził ją płacz malucha. Był głodny.
- Nie masz na to czasu wieczorem? Zawsze to musi być środek nocy
...
Mówiąc to pochyliła się do Jespera, wzięła go na ręce i zaczęła go karmić. Rozległo się pukanie do drzwi, a potem za pozwoleniem, Valka weszła do pokoiku.
- Astrid! Oh, wybacz, poczejam na zewnątrz, ale jak tylko skończycie, lepiej żebyć to zobaczyła... - powiedziała i po chwili zniknęła za drzwiami.
Na całe szczęście Jesper szybko się najadł i zasnął. Potem Astrid poszła do teściowej.
Co mogło się stać, że mama przyszła do mnie w nocy? - rozmyślała
Jak jednak okazało się na zewnątrz był już wczesny ranek, a Valka stała wpatrujac się w morze.
Z zachodu płynęły dwa statki zwiadowcze i grupa zwiadowców na swoich smokach.
Nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby nie to, że oba były poważnie uszkodzone. Z jednego pozostała praktycznie tylko lewa burta, ster i połowa masztu. Cały dymił.
Na drugim za to były obie, prawdopodobnie dwie załogi, próbujàce załatać mniej uszkodzony statek.
Było jasne, że to robota Drago...
CZYTASZ
Jak Wytresować Smoka - Wojny Smoków
FanfictionKontynuacja "Zupełnie Nowej Historii", ale w odróżnieniu od niej, tą opowieść będę uzupelniał sam, na bierząco. Życzę miłego czytania :)