ROZDZIAŁ 17

178 16 0
                                    

- Mały! Kurs na wiatr! Do wioseł przyjaciele! - wydawał rozkazy Eret

Dotykając steru, przeszedł po nim ten podniecający dreszczyk. Znów był w swojej profesji.

- Gray! Chodź na chwilę!

- Już idę - odpowiedział zajmujący się jak dotąd żaglem chłopak

- Załoga to to raczej nie będzie, co?

- Heh... no raczej nie. Oni działają bardziej w powietrzu.

- Zauważyłem. Jednak skoro już tu jesteśmy, to powinniśmy coś ustalić. Nasz skład. Ja oczywiscie jestem kapitanem...

- CO TY NIE POWIESZ!? - krzyknął Sączysmark, już wyraźnie zmęczony prawie całogodzinnym wiosłowaniem.

- Ekhem... no dobra. Trzebaby dobrać resztę załogi. Chociażby na krótkie wypady, w razie takich sytuacji jak teraz. A więc... przydałby się pierwszy oficer. Grey, co ty na to?

- Coo? Ja? Tak... tu? Już? Na statku? Ja... wow - Nie mógł się wysłowić

Wcześniej już co prawda płynął na statku. Ale nie miał okazji zodtać kimś ważnym w całym zespole.

- No tak. Myślę że sprawdzisz się w tej roli. Nadajesz się, chociaż jeśli nie chcesz... - teraz na niby zaczął oceniać go wzrokiem

- Nieee! Ja się nadam! Sprawdzę się w tej roli! Sam mówiłeś!

- Na pewno? No dobra, skoro tak się do tego palisz, to twoim pierwszym zadaniem bedzie wybieranie wody z pokładu.

Nie była to najtrudniejsza z prac, ale zdecydowanie jedna z najgłupszych.

Nic, tylko wiadro w dłoń, a potem nabierasz do niego wodę, która nagromadziła się na statku. W tym przypadku w klatce na smoki pod pokładem.

Klatka miała kilka metrów głębokości, a woda sięgała tam powyżej pasa pierwszego oficera.

- Życzę milej nastepnej godziny. Przyjacielu.

Po nastepnych dwóch godzinach, na choryzoncie pojawił się ląd.

Podróż trwałaby krócej, gdyby nie przerwa jeżdźców w wiosłowaniu. Trwała całą godzinę, podczas której biedny Gray musiał wychodzić z pełnym wiadrem i po chwili wracać z pustym.

Teraz obrano kurs na zatokę. To tam mieściło się wejście na jarmark. Plaża była obudowana drewnianymi deskami, które prowadziły na różne stoiska z karmą dla smoków, siodłami, jajami podstawowych gatunkow itp.

- Płynie jakiś statek! Zaraz, zaraz... to... Zawołajcie panią Haddock!

Zawołał strażnik. Był na blokadzie portowej. Mieścił się tam podwodny pień, który mógł poważnie uszkodzić łódź przepływajacą pomiędzy dwoma wierzami blokady portowej. Belę można było podnosić i obniżać.

- Już jestem, co się stało? - przybyła Astrid.

- Płynie jakiś statek. Chciałem, żeby go pani zobaczyła.

- To statek Ereta! Jeźdźcy musieli odczytać wiadomość!

Gdy statek zbiżył się na odległość głosu, odezwał się TEN głos

- Miło cię widzieć kochanie! Co tam u was?

- Czkawka! Wpływajcie do portu! Musimy szybko porozmawiać! Zdejmij blokadę, na co czekasz!? - skarciła strażnika

Ten nieco zakłopotany szybko przeszedł na drugą stronę wierzy i pokręcił wielką korbą, dzięki której woda w przesmyku wyraźnie pojaśniała. Znaczyło to, że blokada została opuszczona.

-Możecie płynąć, sir.

Potem ze statku dało się usłyszeć głos, najwyraźniej kapitana :

- Te, oficer! Zajmij się żaglem! Zwijaj go, przechodzimy na wiosła. Załoga, do wioseł!

- Kochanie! - wykrzyczała z siebie Astrid, kiedy (po zaledwie trzech dniach) wpadła w uścisk zwojego męża.

Po chwili jednak odeszła od niego, dając do zrizumienia, aby szybko za nią podążył. Tak szybko, na ile pozwalała mu jego ostatnia noga.

Biegli razem w stronę lasu. Na tyle daleko, aby nikt, kto mógł ich wcześniej podsłuchiwać, ich nie znalazł.

Kiedy już znaleźli dobre miejsce, kobieta zagadnęła.

- Nie będę owijać w bawełnę, patrolowce Drago coraz częściej zapuszczają się coraz dalej.

- Nie ma to tamto, staruszek bardzo szybko się pozbierał. Groundsplitter na szczęście ma ochotę na jego zdrową rękę. - powiedział Albrecht, który dotąd krył się w cieniu, poza wzrokiem pary.

- Miałeś z nim do czynienia?

- W pewnym sensie. To ja wskazałem mu drogę do Dagura. - mówił całkiem spokojnie, jak gdyby nigdy nic.

- ŻE CO!? - wykrzykneła razem para

- Nie było po co się z tym kryć.I tak wywołałby wojnę, a dzięki dziesięciu tysiącom koron, które dał mi za tą informację, mogłem zebrać armię. W pewnym stopniu przyniosło nam to szczęście... ale teraz czas na wojnę.

Jak Wytresować Smoka - Wojny Smoków Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz