Czkawka leciał na przedzie.
Razem z nim, na Szczerbatku był Jeff. Za nimi lecieli kolejno : Śledzik, Eret, Gray i wybuchowa trójka.
- Dobra, za jakieś pare minut dolecimy na Berk. - mówił przywódca do jego "współ-jeźdźca" - Wszystko w porządku? Nie mdli cię? To pewnie twój pierwszy lot, na szpicach raczej nie miałeś okazji polatać.
Jeff, zamiast uśmiechu posłał mu piorunujące spojrzenie.
- Och... wybacz... zupełnie o tym zapomniałem... Znajdziemy je, nie martw się.
- "Nie martw się, nie martw"... przestańcie mi to w kółko powtarzać! Zabrała ich armia Drago! Już ich nie zobaczę!
(Tak naprawdę dalej "grał". Ale wiedział, że może pożegnać się z StingerSquadem, ponieważ Gustaw i Heather raczej nie będzą się z nimi bawić)
Następne dwie minuty przelecieli w niezręcznej ciszy. Przerwał ją dopiero Śledzik :
Hej, jak myślicie, czemu mamy ten status "Zaginionych w Akcji"?
Czkawka wyraźnie próbował wyminąć ten temat, więc powiedział krótko:
- E... nie wiem, jak polecimy na Wyspę Smoków, pewnie wszystkiego się dowiemy...
Na choryzoncie pojawiła się Berk.
Mimo, że jeźdźcy odlecieli z niej zaledwie dwa dni wcześniej, to w sercach naszych bohaterów pojawiło się uczucie tęsknoty.
- Więc jesteśmy... - zagadał Eret
Mimo, że nikt mu nie odpowiedział, ciągnął dalej.
- Myślę, że podzielimy się na grupy. Ja i Gray zajmiemy się statkiem. Czkawka i Śledzik mogą poszukać zapasów. Sączysmark, Bliźniaki, wy zaopiekujcie się Jeffem, ale nie wysadźcie go czasem, dobra?
Wódz, nieco zdziwiony przywódczą postawą przyjaciela skinął nieśmiało głową i każdy poleciał w swoją stronę
Gray skierował Sharp do portu, a gdzie Sharp, tam i Czaszkochrup.
- No dobra mały, znajdź mi tu jakiś w miarę dużą łódź, najlepiej handlową, z dużym podpokładem. - polecił Grayowi i sam poszedł taką poszukać.
To nie było łatwe. W porcie, który może i wydaje się mały, była też "ukryta" część. Znajdowały się tam mniejsze, zwrotniejsze statki. Była ona zasłonięta takim drewnianym panelem. Był przesuwany dzięki mechanizmowi, wymyślonemu przez Czkawkę i Pyskacza. W wydrążonej grocie, oczom Ereta ukazał się jego stary statek.
Wybuchowa trójka leciała na arenę, aby móc się wyszaleć i przy okazji popilnować ich "kolegę".
W tym czasie wódz wioski poleciał ze Śledzikiem do szopy z zapasami.
- Wiesz, miałem nadzieję, że przydzieli nas do siebie. Muszę ci coś powiedzieć - zaczął Czkawka
Jego przyjaciel, nieco zakłopotany, pognalił go, by mówił dalej.
- Zobacz, na liście jest jeszcze coś. Na tle, widzidz? Te plamy... to, narysowany w uproszczeniu, kod Mówisz-Strzelasz.
CZYTASZ
Jak Wytresować Smoka - Wojny Smoków
FanfictionKontynuacja "Zupełnie Nowej Historii", ale w odróżnieniu od niej, tą opowieść będę uzupelniał sam, na bierząco. Życzę miłego czytania :)