To był TEN dzień.
Dzień walki.
Ostatni dzień Wojny Smoków.Koniec związanego z Drago niepokoju.
Mimo to jednak, już nic nie będzie takie samo.
Napewno zginie wielu wojowników i smoków.W tak powaznej bitwie może zginąć nawet któryś z Jeźdźców.
Oczywiście Czkawka miał nadzieję, że się to nie stanie.
To był najczarniejszy scenariusz.COŚ BYŁO NIE TAK.
Był zachód słońca, a na horyzoncie nie było widać ani jednego statku. Ani nawet ptaków.
Wokół panowała cisza, a zakłucały ją jedynie pomruki smoków czekających w gotowości bojowej, oraz szum fal.Ta cisza była... taka... dziwna.
Najpierw ten dźwięk był bardzo cichy. Ledwie słyszalny, przez rozbijające się o brzeg, spienione fale. Potem narastał.
W tej praktycznie bezdzwięcznej monotonii po chwili usłyszał ko chyba kazdy. Teraz ludzie szukali źródła tego dźwięku.To był łopot skrzydeł.
Skrzydeł smoka.To nie mogli być zwiadowcy, bo już dawno wrócili z ogolnego patrolu.
Gustaw po krotkich poszukiwaniach odnalazł "zagubionego" gada.
Okazało się ze to Sharp. Z Gray'em na grzbiecie.
Widocznie się spieszyła.
Gray już z dużej odległości machał do wojowników rękami.
Chciał coś przekazać.Zaczął krzyczeć.
Po chwili przestał i przymierzył się do lądowania.
Kiedy już zszedł z siodła na grzbiecie Sharp, zaczerpnął tchu i powiedział głośno :
-Oni tam są! Są na Berk!
CZYTASZ
Jak Wytresować Smoka - Wojny Smoków
FanfictionKontynuacja "Zupełnie Nowej Historii", ale w odróżnieniu od niej, tą opowieść będę uzupelniał sam, na bierząco. Życzę miłego czytania :)