<Lucy>
-Spoko... -powiedziałam po chwili i wpatrywałam się w zaskoczoną... nie jego twarz wyrażała szok. Jakby zobaczył ducha. Był biały jak kreda. Miałam ochotę się roześmiać, ale musiałam się trzymać mojego planu.
-C-co? -spytał po jakiś dziesięciu minutach. Widać, że nadal nie doszedł do siebie... Biedak. Nie wie co go czeka, haha...
-Wybaczam. -odparłam z niewinnym uśmiechem.
-Tak bez żadnego kazania, nie uderzysz mnie, nie nakrzyczysz. Nic? -spytał zdziwiony.
-Nie no.... Oczywiście będziesz musiał odpokutować swoje winy, ale to gdy wyjdę z szpitala. -powiedziałam z znudzeniem patrząc na paznokcie. -Czemu pytasz?
-No wiesz, poznałem już cie wystarczająco, by stwierdzić, że normalnie byś mnie pobiła. -powiedział z strachem cofając się.
-Hahaha.... -zaczęłam się śmiać. -Spokojnie... to co ci zrobię będzie o wieeleee gorsze. -powiedziałam "pocieszająco", klepiąc go po ramieniu. Ten zbladł jeszcze bardziej.
- C-co masz zamiar mi zrobić? -spytał niepewnie.
-Zobaczysz. -odparłam tajemniczo. Słyszałam jak przełknął ślinę. Jak ja uwielbiam znęcać się psychicznie nad ludźmi.
-N-no dobra.... T-to.... Ja pójdę do domu i przyniosę ci czekoladę! -krzyknął spanikowany, a mi oczy się zaświeciły.
-C-czekoladę? -spytałam, śliniąc się.
-Tak. A teraz już idę. Do zoba! -krzyknął i wybiegł z sali.
-Pff... Tchórz. -prychnęłam rozbawiona z uśmiechem.
Wyrzuciłam ręce w górę i opadłam na łóżko. Czułam się... lżejsza? Tak jakby ktoś zrzucił z moich barków jakiś ciężar. Może to przez to, że powiedziałam Natsu o mojej przeszłości? Nie wiem, ale chyba mogę mu zaufać.
No, ale teraz muszę zrobić o wiele ważniejszą rzecz... A konkretnie to zadzwonić do Ayamu. On powinien mieć co trzeba. Hahahaha....
<Natsu>
Wybiegłem z szpitala i obrałem sobie za cel jej pokój. Wezmę jej czekoladę, jakieś napoje i może kupię jakiś fast food? Wiem, że żarcie w szpitalu smakuje jak tektura. Kiedy tam byłem to myślałem, że umrę. Do tego przez to "jedzenie" czułem się baaardzo źle.
Wybiegłem z szpitala i popędziłem do akademika. Byłem tam po pół godzinie. Wbiegłem do pokoju Lucy, Levi i Juvi. Nie zważałem na krzyki dziewczyn typu:
"To damski akademik!"
"Pomyliły ci się kierunki!"
"Wynoś się"
"Ty jesteś normalny?!"
Gdyby nie to, że musiałem, a właściwie chciałem, przynieść jej tę rzeczy jak najszybciej i do niej wrócić. Byłem w cholerę ciekawy co mnie czeka. Na początku byłem przerażony, ale potem strach zmienił się w ciekawość.
Wbiegłem do jej pokoju. Rzuciłem Levi i Juvi szybki "Cześć". One odpowiedziały mi tym samym i o nic nie pytały. Wróciły do swoich zajęć.
Otworzyłem jej szafę i wyciągnąłem z niej dziesięć różnych tabliczek czekolady (np. mleczna, gorzka, z chrupkami, kokosowa itp.) i sześć butelek coli. Swoją drogą... jak ktoś może jeść tyle czekolady?! Eh... nigdy nie zrozumiem dziewczyn. Zapakowałem to wszystko w plecak i wybiegłem. Znowu usłyszałem krzyki skierowane w moją stronę. Teraz też się tym nie przejąłem. Gdy znalazłem się poza akademikiem, skręciłem do najbliższego fast foodu, którym okazał się być McDonald. Cóż... lepsze to niż nic.
![](https://img.wattpad.com/cover/71146225-288-k750038.jpg)
CZYTASZ
Czas nie leczy ran
FanfictionLucy jest chamska, arogancka i stara izolować się od ludzi, najbardziej jak się da. Zmieniła się po rodzinnej tragedii i zdradzie bliskich jej osób. Czy przeniesienie jej do Liceum Fairy Tail zmieni ją? Polepszy jej życie czy pogorszy? Może znajdzie...