Rozdział 12

1.2K 105 8
                                    

<Natsu>

-No więc moi rodzice to Igneel i Nayuki Drageneel'owie. Miałem również brata, który się nazywał Zeref.

-Nazywał? Co się z nim stało? -spytała ciekawa. Ja lekko posmutniałem.

-Eh... Moi rodzice i brat nie żyją. -powiedziałem patrząc na sufit.

-Ah... Przepraszam.

-Spoko.

-Opowiesz mi jak to się stało? -spytała, a ja kiwnąłem głową na znak "tak".

W pewien pochmurny, deszczowy dzień wracaliśmy szczęśliwi całą rodziną z meczu koszykarskiego. Od małego z bratem razem graliśmy.

-Wygraliśmy. -cały czas darłem się szczęśliwy. Zeref przyglądał mi się z lekkim usmiechem. Rodzice śmiali się co chwila.

-Wiemy. Powtarzasz to od kiedy mecz się skończył. -powiedział z rozbawieniem tata. Mama cicho się zaśmiała.

-Daj się mu nacieszyć. -powiedziała. -I skup się na drodze. -odwróciła siłą jego głowę w stronę trasy.

-Daj spokój. Jestem zawodowcem nic się nie stanie. -i w tym samym momencie obok nas przejechał duży samochód, ledwo co nas wymijając. -Dobra... Może lepiej się skupie. -powiedział z lekkim strachem.

-Tak... Zeref a ty co tak cicho? -zwróciła się mama do brata, który był myślami zupełnie gdzie indziej.

-Em... Ja... nie ważne. -powiedział drapiąc się nerwowo po karku. Lekko się zarumienił.

-Na pewno znowu myślałeś o Mavis! -krzyknąłem rozbawiony, ale zaraz oberwałem w łeb od niego. Był czerwony jak pomidor.

-Zamknij się! -krzyknął.

-Mavis? Czy ja o czymś nie wiem? -spytała podejrzliwie mama.

-N-nie. -zaprzeczył szybko czarnowłosy.

-Yhym... -powiedziała. -Natsu? -zwróciła się do mnie.

-Tak?

-Powiesz mi, jeżeli dostaniesz dwa wiadra lodów? -spytała przesłodzonym głosem. Ciemnooki wysyłał mi zabójcze spojrzenie.

-Jaki smak? -spytałem.

-Mięta i czekolada.

-Mavis to dziewczyna z klasy Zerefa! Braciszek ciągle za nią łazi i.... -nie powiedziałem więcej, bo czarnowłosy zasłonił mi usta ręką.

-Zdrajca! -krzyknął.

-No co? -spytałem niewinnie. Ten spuścił głowę.

-Zeref nie ma się czego wstydzić. To normalne, że zakochałeś się w dziewczynie... -powiedziała łagodnie mama.

-Ale ja się w niej nie zakochałem! -bronił się.

-Taa.... jasne, a wczoraj mówiłeś co innego. -prychnąłem.

-Kłamstwo!

-Ta... A co to było przez sen gadasz, jakbyś chciał wiedzieć. Musiałem całą noc wysłuchiwać. "Mavis jak ja cię kocham" "Och bądź z mną na zawsze moja ukochana" -powiedziałem z kpiną. Mama zaśmiała się cicho, a Zeref był tak czerwony, że bardziej już chyba się nie dało.

Czas nie leczy ranOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz