Rozdział 34

690 72 35
                                    

 <Natsu>

-Co z nią?! -od razu, gdy tylko zobaczyłem lekarza, wychodzącego z sali, naskoczyłem na niego.
-Em... A kim pan jest? -spytał zmieszany.
-Jej chłopakiem -skłamałem.
-Ach, dobrze. Popatrzmy -powiedział, biorąc dokumenty, które przyniosła mu pielęgniarka. Patrzyła na nie chwilę uważnie, a potem zmarszczył brwi. -Czy pańska dziewczyna, mieszka z panem? -spytał. Po cholerę mu to wiedzieć?
-Nie, cztery dni temu się wyprowadziła, ale niedługo znowu się wprowadzi, czemu? -spytałem, a on spojrzał na mnie zdziwiony. W sumie mu się nie dziwie. Trochę dziwna sytuacja, ale cóż poradzić?
-We krwi ma pewną substancję. Najprawdopodobniej została otruta -powiedział, prawdopodobnie, nie chcąc się mieszać, w nasze sprawy.
-Otruta? Jak to? -spytałem zmartwiony. Lekarz westchnął.
-W krwi ma arszenik. Nie wie pan, skąd to może być? -spytał. Pokręciłem głową. Przecież Lucy nic nie bierze. Do tego napewno by nie zjadła dobrowolnie czegoś takiego. Nie jest głupia. Jak już to szalona.
-Nie wiem. Jednak napewno się dowiem -powiedziałem poważnie. -Mogę do niej wejść? -spytałem.
-Nie. Teraz będziemy musieli zrobić jej płukanie żołądka z magnezją paloną i antidotum -lekarz urwał.
-Antidotum? Pomoże? -spytałem lekko zirytowany swoją bezsilnością.
-Metallorum Sautera, pomoże. Potem będzie musiała jeszcze zostać tu kilka dni, a następnie, jeżeli wszystko będzie dobrze, to ją wypuścimy -powiedział, a lekko się uspokoiłem, ale nie całkowicie. Usiadałem na krześle, które stało przy ścianie i położyłem łokcie na kolanach, pochylając się do przodu i ciągnąc się za włosy.
Jak tylko znajdę, tego, kto to zrobił, to go tak urządzę, że nie będą mogli na sekcji zwłok stwierdzić płci, albo nawet czy to człowiek był. Byłem wściekły. Miałem ochotę w cos uderzyć. Na cel wybrałem ścianę, za mną.
Wstałem i uderzyłem w nią z całej siły, przez co zrobiło się dość spore wgniecenie. Kilka pielęgniarek, które przechodziły obok, się na mnie krzywo spojrzało.
-Stary uspokój się. Co się stało? -usłyszałem głos Gray'a. Spojrzałem na moich przyjaciół. Nie wiedziałem, czy mam być wściekły, czy smutny. Westchnąłem i usiadłem z powrotem, starając się uspokoić moje serce, które biło bardzo szybko.
-Ktoś ją otruł -syknąłem, nie chcąc krzyczeć na nich.
-Czym?! -spytała Erza. Spojrzałem na nią, była wściekłą, zresztą tak jak wszyscy.
-Arszenikiem -powiedziałem zły. Kilka osób zmarszczyło brwi.
-Jak Lucy się obudzi, to ją popytamy i może się dowiemy, jak w ogóle to się do niej dostało -odezwał się Gray. Kiwnąłem głową, patrząc na czarnowłosego. Zmrużyłem oczy, gdy zdałem sobie sprawę czegoś.
-Gray możemy porozmawiać na osobności? -spytałem, ze zmarszczonymi brwiami. Czarnooki spojrzał na mnie zdziwiony, ale nic nie powiedział, tylko przytaknął.
Poszliśmy do barku, gdzie usiedliśmy w rogu. Właściwie to on usiadł, a ja patrzyłem na niego zły. Między nami zapanowała cisza.
-Czego chcesz? -spytał po chwili, wiercąc się na miejscu.
-Dlaczego mi nie powiedziałeś, że znalazłeś Lucy? -spytałem, ze skrzyżowanymi rękami.
-Eh? O to ci chodzi? -spytał zmieszany.
-Tak, a teraz mów.
-Lucy mnie o to prosiła... Przecież wiesz -westchnął jakby zmęczony.
-Mimo wszystko jesteśmy przyjaciółmi, powinieneś mi powiedzieć choćby, że wiesz, gdzie jest i powód -powiedziałem z żalem.
-Natsu. W ciągu tych czterech dni zachowywałeś się, jakbyś miał okres, albo gorzej, więc nie wiń mnie. Gdybyś się dowiedział, że wiem, gdzie jest, to byś mnie chyba zabił. Życie mi jeszcze miłe. Wiem, jaki potrafisz być, gdy wpadniesz w szał, więc nie miałem innego wyjścia -wyjaśnił. Musiałem mu przyznać rację. Przez te dni byłem okropny dla moich przyjaciół. Powinienem ich przeprosić. Westchnąłem i podrapałem się po karku.
-Dobra, masz rację. Przepraszam gołodupcu -przeprosiłem. Czarnowłosy uśmiechnął się i kiwnął głową. -To, co jest spoko? -spytałem niepewny.
-Jasne -odpowiedział.
Zanim wyszliśmy z baru, kilka razy się uderzyliśmy, przez co miałem rozciętą wargę, a on siniaka na policzku. Mimo że bolała mnie twarz, to byłem szczęśliwy, że pogodziłem się z moich najlepszym przyjacielem. Jednak ta radość nie trwała długo. Minęła, gdy tylko przypomniałem sobie, dlaczego jestem w szpitalu. Poszedłem przed salę Lucy, mając nadzieję, że zastanę tam resztę moich przyjaciół. Ich też muszę przeprosić. Jednak, gdy tam doszliśmy, nikogo nie było. Zdezorientowany rozejrzałem się po korytarzu i spojrzałem na Gray'a, który również się na mnie popatrzył.
-Może są w sali? -spytał. Przytaknąłem i podszedłem do drzwi. Jednym ruchem otworzyłem je i zobaczyłem, jak prawie wszyscy siedzą w sali. Było tylko jedno krzesło, na którym siedziała Levy. Obok niej stal Gajeel, Erza, Jellal, Lisanna i Mira siedzieli na parapecie niedaleko łóżka, a reszta stała przy ścianie.
-Hej -przywitałem się z wymuszonym uśmiechem. Reszta odpowiedziała mi tak samo. -No, eee... Więc chciałem was przeprosić -powiedziałem, zaskakując tym samym resztę sali.
-Za co? -spyta Gajeel.
-Za to, że byłem takim chamem, przez ostatnie dni -powiedziałem skruszony. Wszyscy się uśmiechnęli.
-Stary ty zawsze jesteś chamem -zaśmiał się Jellal.
-Hę?! Co, żeś powiedział?! -krzyknąłem, na niego. Chciałem do niego podejść i go uderzyć, ale szybko zrezygnowałem z tego pomysłu, bo wiedziałem, że zostałbym brutalnie zamordowany przez Erzę, gdybym to zrobił.
Wszyscy zaczęli się śmiać. Ja również, po chwili trzymałem się za brzuch i tarzałem po podłodze, próbując złapać oddech. Czułem, jak brak powietrza w płucach zaczyna coraz bardziej mi doskwierać, więc powoli zacząłem się opanowywać. Po zrobieniu tego wstałem i spojrzałem na szczęśliwe miny moich przyjaciół. Uśmiechnąłem się szeroko.
Siedzieliśmy tam godzinę, rozmawiając. Po tym czasie do sali wjechało drugie łóżko z Lucy, która byłą jeszcze nieprzytomna. Była blada, ale żyła.
-I co? -spytałem.
-Tak jak mówiłem wcześniej, będzie musiała zostać kilka dni tu, gdy się obudzi. Potem ją wypuścimy -rzekł. Pielęgniarki wzięły puste łóżko i je wywiozły, a łóżko, na którym była Lucy, położyły na miejsce tamtego, potem wyszły z sali. Lekarz też chciał to zrobić, ale przy drzwiach odwrócił się i powiedział. -Jak się obudzi, to proszę do mnie przyjść.
Gdy drzwi się zamknęły, zapanowała cisza. Podszedłem do łóżka blondynki i usiadłem na jego krańcu. Nadal była cisza, którą po dziesięciu minutach przerwał cichy jęk. Zobaczyłem, że Lucy powoli się budzi.
-Lucy! -krzyknąłem szczęśliwy. Wszyscy spojrzeli na nią i podeszli bliżej łóżka. Stanąłem przed nią i zobaczyłem, jak mruży oczy. Pochyliłem się nad nią i popatrzyłem w jej oczy.
-Co...? -spytała cicho, ale nagle krzyknęła i wstała gwałtownie, przez co oberwałem z główki i poleciałem do tyłu, przewracając się.
-Ała -powiedzieliśmy jednocześnie. Potarłem bolące miejsce i wstałem.
-Co ci do cholery odbiło?! -spytałem z pretensją.
-To twoja wina! -powiedziała oskarżycielsko.
-Moja?! Niby czemu?! -krzyknąłem.
-Przestraszyłeś mnie -jęknęła, masując swoje czoło.
-Ja?! Ciebie?!
-Tak! Ty! Mnie! -krzyknęła. Widziałem, jak reszta patrzy na nas z rozbawieniem.
-Dobrze się czujesz? -spytał nagle Gray. Lucy spojrzała na niego, a potem na resztę lekko zdziwiona.
-A co wy tu robicie? -spytała wyraźnie zaskoczona.
-Siedzimy, a teraz odpowiedz na moje pytanie.
-Dobrze... Chyba.
-Chyba? -spytałem zmartwiony.
-Tak... Nie wiem, co mi jest, ale dziwnie się czuję -powiedziała, przestając pocierać czoło.
-Dziwnie? -spytała Erza.
-To znaczy jak? -dołączyła Lisanna.
-No... Jakoś tak słabo i lekko obolała i zimno mi. Nie potrafię tego dokładniej powiedzieć -rzekła. Dopiero teraz zauważyłem, że jest całkiem blada i ma zaczerwienione policzki. Przyłożyłem jej rękę do czoła, a po chwili ją odsunąłem.
-Jesteś zimna -stwierdziłem. -Idę po lekarza, a ty tu zostań. Pilnujcie jej, żeby nie wyszła. -zwróciłem się do moich reszty. Przytaknęli, a ja wyszedłem z sali i ruszyłem szukać lekarza.  

-------------------------------------------

Hejo! 

Co tam u was? Podobał się rozdział? Ja znowu chora ;-; 

Mam zamiar zaraz wstawić rozdział do Zerevis i zacząć pisać do Naruto :) Myślę, że powinnam skończyć do wieczora...

Ale jeszcze jedno pytanko. Nie znalazł ktoś może ff z Eyeshield 21 po polsku? Szukam i znaleźć nie mogę ;-; Tylko błagam, nie HiruMamo. 

Nwm czy mam wszystkie okładki, jak ktoś nie zrobił jeszcze to może napisać w komentarzu? Bo ja szczerze mówiąc już się pogubiłam. 

To w sumie tyle. Pozdrawiam i do zobaczenia! ^^


Czas nie leczy ranOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz