#4 impreza cz.1

532 39 10
                                    

*~Sam~*

Mike obiecał że przyjdzie za jakieś 15 minut. Pożegnałam się z nim i z zaciekawieniem spojrzałam na przyjaciółkę, która uważnie się czemuś przygladała.

(Sam) Ash.. co jest?
(Ashley) yyy nic... już nic... wydawało mi się, że ktoś tam stoi.

Zrobiło mi się gorąco. Co jeśli była to ta sama postać, którą ostatnio widziałam? Ashley chyba zauważyła, że coś mnie trapi.

(Ashley) Sam... czy wszystko w porządku?
(Sam) Tak... chyba tak...
(Ashley) Sam zobacz! Mike biegnie!

*~Mike~*

W jednej chwili zobaczyłem dwie dziewczyny stojące na leśnej drodze z psami. Sam trzymała... czy to on? Czy to naprawdę on? Przyspieszyłem, wydawało mi się, że biegnę szybciej od dźwięku, ale aż tak dobry nie jestem. Kiedy byłem wystarczająca blisko poczułem szybsze bicie serca. Wymarzona dziewczyna trzymała wymarzonego pupila... zaraz.. o czym ja właśnie pomyślałem? Przecież Sam czuła coś do Josha. Ehh... marzenia. Wilk mnie chyba poznał. Wyrwał się ze smyczy Sam i biegł w moją stronę. Szczęście jakie wtedy odczuwałem było nie do opisania. W jednej chwili zwierzak skoczył na mnie. Przewrócił mnie na plecy i oblizał całą twarz. Dziewczyny tylko stały obok i się śmiały.

(Mike) Cześć staruszku! Nie masz pojęcia jak się za tobą stęskniłem.
(Wilk) woof woof.
(Ashley) Może pójdziemy się przejść?
(Mike) Jestem za.
(Sam) No to w drogę.

*~Matt~*

W pewnej chwili zauważyłem jak Em dociska moją nogę do gazu.

(Matt) Em, co ty ro...

Tu nie dokończyłem poczułem tylko poduszkę powietrzną na mojej twarzy. Wysiadłem z auta. Okazało się, że uderzyliśmy w drzewo. No pięknie... ale Em? Nie wysiadła jeszcze z samochodu. Otworzyłem drzwi Emily i przebiłem poduszkę scyzorykiem, bez którego nie ruszam się z domu. Powietrze szybko uleciało, a ja natrafiłem na Em, która siedziała i patrzyła w jeden punkt. Najważniejsze, że nic nam nie jest. Kurwa... nie ubezpieczyłem tego auta!
Złapałem się za głowę i chodziłem w kółko oceniając szkody. Nawet nie zauważyłem gdy z samochodu wysiadła Emily.

(Emily) Matt... przepraszam.

Troszkę się zdziwiłem. Myślałam że zacznie na mnie krzyczeć, oskarżać mnie. Tego się nie spodziewałem

(Emily) Matt... naprawdę przepraszam... nie wiem co we mnie wystąpiło. Bałam się, że się spóźnię. Zapłacę za naprawę, nawet za nowe auto.
(Matt) Em...

Nic więcej nie mówiłem. Byłem pod wrażeniem. Podszedłem do niej. Położyłem palec na ustach.

(Matt) Ciiii...

Pocałowałem ją.

*~Jessica~*

Przeglądałam strony magazynów o modzie. Nie miałam nic do roboty. Okropnie mi się nudziło. Przypomniało mi się, że Mike nie mieszka już ze mną, a to oznacza, że naczynia muszę pozmywać sama. Udałam się do kuchni. Przed myciem postanowiłam, że zrobię sobie kawę. Usiadłam przy stole obok okna. Przyglądając się pobliskiemu parku zauważyłam... człowieka? Ubrany był na czarno. Stał za drzewem. Patrzył centralnie w moje okno. Serce podskoczyło mi do gardła na myśl, że ktoś mnie obserwuje. Zasłoniłam w kuchni rolety i dokończyłam pić kawę.

*~Chris~*

Ashley i Mike coś długo nie wracali. Chciałem opowiedzieć im o moich planach na wieczór. W sumie to miałem już wszystko załatwione. Filmy, gry, zabawy, alkohol, o takkk dużo alkoholu! Cola, Woda, soki, chipsy, muzyka, pizze to się zamówi. Ze spaniem to i tak będzie pewnie różnie. Postanowiłem, że nie będę dłużej czekać, aż Ash i Mike wrócą. Po prostu do nich zadzwonię!

*Chris dzwoni do Ashley*

(Ashley) Cześć misiek!
(Chris) Witaj rybcio!
(Ashley) chciałeś coś?
*w oddali Chris słyszy głosy Sam i Mike'a krzyczących; Ash zostaw to piwo!, Ashley a co to za papierosek?!, Ashley bierzesz te narkotyki czy gadasz przez telefon?!*
(Ashley) taaa... Sam i Mike oni nigdy nie dorosną.
(Chris) To zupełnie tak jak ja!
(Ashley) hahaha. A co moje małe Bobo chciało?
(Chris) Bo ja pomyślałem... może urządzimy imprezkę? U nas w domu. Mam już wszysto przygotowane!
(Ashley) Kochanie naprawdę... będzie ci się chciało to wszystko sprzątać?
(Chris) To już inna historia :>
(Ashley) W sumie... może masz rację... po tamtej nocy powinniśmy się wszyscy do siebie zbliżyć.
(Chris) Dzięki!!! Kocham cię! Powiedz Mike'owi i Sam, że dzisiaj o 20 w naszym domku.
(Ashley) okey. Też cię kocham. Papa.
(Chris) pa!

Ufff Ash się zgodziła. Czas zawiadomić Matta, Emily, Jessice... szkoda, że Josha nie ma z nami... jednak mam ciągle nadzieję, że on żyje. Dobra najpierw zadzwonię do Jess.

*Dzwoni do Jessicy*

(Chris) Hej Jess! Wpadniesz do nas na imprezkę o 20?
(Jessica) W sumie nie mam nic do stracenia. Okey przyjdę!
(Chris) To ekstra! Do zobaczenia!
(Jessica) Narka!

Okey Jessica przyjdzie. Teraz tylko Matt i Em.

*Chris dzwoni do Matta*

(Matt) No siema stary.
(Chris) Siema, siema! Co robicie dzisiaj z Em o 20?
(Matt) W zasadzie nic, ale dzisiaj mieliśmy wypadek. Auto rozbiło się o drzewo. Dzięki Bogu, że nam nic nie jest.
(Chris) o kurwa, no nieźle. Ubezpieczyłeś chociaż samochód?
(Matt) Właśnie nie!
(Chris) O kurwa no to lipa. Może wpadniecie do nas z Em o 20? Robimy imprezę.
(Matt) Spoko raczej będziemy.
(Chris) Okey. Dobra stary ja będę już kończyć to do zobaczenia.
(Matt) Ok. Nara!

*~Sam~*

Mike postanowił, że zabiera wilka ze sobą. To dobrze. Jeden psiak mniej w schronisku. Zbliża się 18. Robi się ciemno. Lepiej będzie jak wszyscy się rozejdziemy. Mike obiecał, że jutro wróci po zwierzaka. To słodkie, wydaje mi się, że ten wilk i Mike odzwierciedlają siebie.

(Sam) Ja już lecę! Do zobaczenia na imprezie!
(Ashley i Mike) Narka!

Podeszłam do Ashley, aby przytulić ją na pożegnanie. Tak jak robi to większość przyjaciółek. Ku mojemu zdziwieniu Mike też chciał przytulasa. Nie odmówiłam. I nie żałuję. Przytulił mnie czuje jak... dziewczynę? Może przesadzam może bardziej jak przyjaciółkę. Ruszyłam w stronę mojego domu.

Później

W co ja się ubiorę? Okey koszula w kratę... może być... czarne jeansy! Idealnie! Włosy spięte w koczek i będzie idealnie!

Już 19:40 pora wychodzić...

*~Chris~*

Okey już wszystko gotowe. Siedziałem na kanapie gdy nagle ujrzałem przed sobą Ashley w czerwonej, krótkiej, obcisłej sukience. Nie ukrywam, że zrobiło mi się gorąco.

(Chris) Woow Ash.. wyglądasz pięknie.

Uśmiechnęła się do mnie i poszła do kuchni. W tym czasie usłyszałem dzwonek do drzwi. Gwałtownie zerwałam się z kanapy i ruszyłem w kierunku drzwi. Za drzwiami stała blondynka w czarnych rajstopach, niebieskich spodenkach i czarnej koszulce do pępka. To Jessica.

(Chris) No witam, witam pannę Jessice! Wejdź proszę!
(Jessica) dziękuję!
(Chris) Ashley jest w kuchni możesz jej pomóc.
(Jessica) okey.

W przeciągu kolejnych 15 minut zjawili się już wszyscy goście.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Okey trochę się tu rozpisałam!
Kolejny rozdział pojawi się niedługo! Może nawet dziś:3
Dawajcie gwiazdki i piszcie komy! Nie macie pojęcia jak bardzo to motywuje! Do następnego Bajo! ❤

*~Until Dawn Losy Przyjaciół~*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz