#20 nie wiem co o tym wszystkim myśleć...

312 23 37
                                    

*~Mike~*

Kolejny dzień bez niej. Obudziłem się o piątej. Wypuściłem Alexa na dwór, a sam poszedłem do kuchni. Nie szło mi to najlepiej. Co chwila się potykałem o własne nogi. Bardzo bolała mnie głowa... zjadłem trochę suchego chleba i wyspałem Alexowi trochę karmy. Wyciągnąłem z lodówki jakieś mięso i wyrzuciłem mu na dwór. Jestem załamany. Nie wiem co jej zrobiłem... nie wiem jak jej to zrobiłem... Nie potrafię o niej zapomnieć... wyciągnąłem z szafki butle wina i zaniosłem do pokoju. Usiadłem na kanapie i zacząłem wypijać zawartość butli. Ona jest dla mnie wszystkim... nie poradzę sobie bez niej... kocham ją...

*~Beth~*

Gdzie się znowu podziała moja siostrzyczka? Może pilnuje Josha? Nasz kochany braciszek jedzie do Sam... może siedzi u niej? Przeleciałam z auta Josha do mieszkania Sam. Nie ma śladu po Hannah... biedna Sam... leży zapłakana i przytula poduszkę. Jakbym jeszcze żyła, to Josh miałby nieźle bicie po dupie pasem. Okey, wrócę do poszukiwań. Hmmm... gdzie ona mogła się podziać... pewnie siedzi u Mike'a! Teleportacja w tamto miejsce zajęła mi tylko ułamki sekund. Zobaczyłam Mike'a leżącego na kanapie z piwem w ręku. Przed nim na stoliku leży jeszcze więcej butelek i puszek po alkoholu. Hannah siedziała koło niego na kanapie.

(Beth) Jest aż tak źle?
(Hannah) On ją szczerze kocha... nie daje sobie z tym rady...
(Beth) Kiepsko...

Wyleciałam przez okno na dwór. Zaraz... czy ten wilk mnie widzi?! Spojrzał w moją stronę i wesoło merda ogonkiem. Odwróciłam się gwałtownie do tyłu... Nikogo nie było... On mnie naprawdę widzi... Może to wykorzystam...

*~Sam~*

Kolejny dzień ze świadomością, że on chciał mnie wykorzystać. Josh się tak o mnie troszczy... Przynajmniej w nim mam oparcie... No właśnie... zaraz powinien tu być. Siedziałam w piżamach przed telewizorem, cała czerwona od płaczu. Przede mną na podłodze walały się brudne chusteczki higieniczne. Zajebiście. Nie miałam zamiaru tego sprzątać... nie teraz... nie mogę o tym zapomnieć... Przykryłam twarz dłońmi kiedy zaczęły spływać po niej nowe łzy... Kilka minut później usłyszałam pukanie do drzwi. Podreptałam w ich kierunku. Spojrzałam przez wizjer... Ufff to Josh... Wpuściłam go do środka.

(Josh) Cześć Sammy!

Objął mnie i docisnął do siebie. Odwzajemniłam uścisk.

(Sam) Chcesz coś do picia? Może jesteś głodny?
(Josh) Nie... dziękuję... A ty... jak się trzymasz...

Nic nie odpowiedziałam. Spojrzałam na niego smutnym wzrokiem i zanurzyłam twarz w poduszkę.

(Josh) Sammy...
(Sam) Dlaczego...
(Josh) To nie twoja wina.. on nie był ciebie wart...
(Sam) Ale...
(Josh) Nie ma żadnych ale... teraz jedziemy do mnie. Zbieraj się!

Ubrałam brzydkie szare ubrania, a włosów w ogóle nie ruszyłam... wyglądałam okropnie... zabrałam najpotrzebniejsze rzeczy i razem z Joshem udaliśmy się do jego auta. Padał deszcz. Można było wręcz powiedzieć, że była ulewa... Pogoda idealnie odzwierciedlała mój humor. Widziałam ludzi biegnących pod pierwsze lepsze dachy. Kobiety, które trzymały nad sobą torebki w celu utrzymania włosów suchych. Bloki, sklepy, parki... przyjechaliśmy obok domu Mike'a. Nie widziałam go... Dziwne... myślałam, że o tej godzinie już ćwiczy... Dopiero Josh wyrwał mnie z zamyślenia.

(Josh) Sammy? Coś się stało?
(Sam) Co? Nie... nic...

Spojrzał na mnie smutnym wzrokiem. Martwił się o mnie... Chyba go nie doceniam... Może dam mu szansę?

(Josh) Już jesteśmy!

Opuściliśmy parking i kierowaliśmy się do mieszkania. Josh otworzył drzwi i wpuścił mnie do środka. Na półce leżały jakieś leki... Josh szybkim ruchem ręki wrzucił je do szuflady... Co to za lekarstwa? Mam nadzieję, że choroba nie powróciła... Usiadłam na kanapę i przytuliłam się do poduszki. Potrzebowałam jej ciepła. Poduszka to jedna z nielicznych rzeczy, które nas zrozumieją po utracie kogoś bliskiego. Z kim przeżyło się pierwszy raz... Niespodziewanie po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Josh podszedł do mnie, usiadł obok i przytulił mnie czule do siebie.

(Josh) Spokojnie Sammy... jestem przy tobie... nie zostawię cie...

Gładził mnie po policzku...

(Josh) Chcesz się czegoś napić?
(Sam) Jakąś herbatkę na uspokojenie...
(Josh) Już się robi!

--------------------------------------

Siedziałam u Josha cały dzień. Oglądaliśmy najróżniejsze filmy... Najwięcej komedii. Unikaliśmy jednak komedii romantycznych... Horrory też się nawinęły. Muszę przyznać, że poprawił mi humor. Kurwa... burza przyszła...

(Josh) Boisz się burzy?
(Sam) Nie... jest bardzo zjawiskowa i ciekawa.
(Josh) I piękna...

Postanowiliśmy, że obejrzymy jeszcze kilka filmów. Było świetnie! Do czasu...

(Sam) Co się dzieje?

Prądu nie ma... no zajebiście!

(Josh) Poczekaj tutaj na mnie. Pójdę po świeczki.

Siedziałam skulona na kanapie. Boję się trochę... nie chodzi tutaj o ciemność. Boję się o Mike'a. Ciągle o nim myślę. Po kilku minutach przyszedł Josh z opakowaniem świeczek. Zapalił je i porozstawiał w różnych miejscach.

(Sam) Może pójdę już...
(Josh) Nie ma mowy. Zostajesz tutaj na noc. Nie puszczę cie w burze!
(Sam) Na..naprawdę mogę zostać?
(Josh) Jasne!

Siedzieliśmy na kanapie i wsłuchiwaliśmy się w grzmoty. Co jakiś czas mój wzrok spotykał się ze wzrokiem Josha. W końcu przysunął się do mnie i... pocałował mnie! Odwzajemniłam pocałunek... W końcu oderwałam się...

(Sam) M... Może to nie jest dobry pomysł...
(Josh) No... tak... przepraszam...

Schowałam twarz w poduszkę i znowu zaczęłam płakać.

(Josh) Ej, Sam nie płacz...
(Sam) Nie mogę nie płakać...

Mocno mnie przytulił. Położyłam na niego głowę i zasnęłam. Cały czas czułam jak gładzi mnie po włosach... Robił to tak jak... Mike.

*~Chris~*

Robi się późno... Mike się długo nie odzywał. Miał dzisiaj przyjść do mnie na Ps4... Kurwa... może coś mu jest? Może lepiej będzie, jak do niego pojadę?

(Chris) Kochanie?
(Ashley) Tak?
(Chris) Jedziesz ze mną zobaczyć, co się dzieje z Mike'em?
(Ashley) Nie za późno na odwiedziny?
(Chris) Oj Ash! Jest dopiero 20:30!
(Ashley) Pojadę pod warunkiem.
(Chris) Hm?
(Ashley) Jutro mamy cały dzień dla siebie.
(Chris) Dobra... Chodźmy.

Wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy w stronę domu Mike'a. Było ciemno... za oknem panowała burza. Ash trochę się bała... Po kilkunastu minutach byliśmy już na miejscu. Przed wejściem siedział wilk... dziwne... O tej porze powinien już siedzieć w domu... a co dopiero w taką pogodę! Zadzwoniłem do drzwi. Cisza... złapałem za klamkę. Otwarte? Co tu się do cholery dzieje... Ash zapaliła światło, a ja poszedłem do salonu. Nie mogłem uwierzyć w to co zobaczyłem.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Ekhem ekhem...
POLSAT! :D
możecie się domyślać co zobaczył Chris ;3
Ten rozdział jest bardziej Sam x Josh ^-^
Mam nadzieję że się podoba!
Do następnego!
Bajo ❤!

*~Until Dawn Losy Przyjaciół~*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz