#24 kto to jest?

294 27 32
                                    

*~Mike~*

Znaleźliśmy razem z Sam kartkę. Była przyczepiona do drzewa.

"Spokojnie... nic mu nie jest... nie chce jego śmierci... nie jego..."

(Sam) KURWA! Mike! Co to może znaczyć?!
(Mike) Jasna cholera... zabieramy się stąd...

Złapałem Sam za rękę i zaczęliśmy uciekać. Po kilku minutach biegu poczułem jak coś wbija się w moje plecy. Nie przestałem biec. Robiło mi się coraz słabiej.

(Sam) Mike! Co się dzieje?
(Mike) Uciekaj...

Padłem na ziemię i straciłem przytomność.

--------------------------------

Obudziłem się w ciemnym pomieszczeniu. Byłem związany. Odruchowo zacząłem się wyrywać. Brawo Mike! Jakby to coś dało...

(Mike) Jest tu ktoś?!
(Sam) M..M..Mike?
(Mike) Sam? To ty? Co się dzieje? Jesteś cała?
(Sam) Ktoś cię postrzelił strzałką usypiającą. Nie chciałam zostawiać cie samego... Po chwili poczułam, że co wbija się w moje ciało. Najwidoczniej dostaliśmy tym samym...
(Mike) Wyciągnę nas stąd... ale zaraz... Alex? ALEX!!!

Podbiegł do mnie. Był na łańcuchu... Co za potwór mógł to zrobić... Ja nie rozumiem...

(Mike) Dasz radę sie uwolnić?
(Sam) Nie bardzo... mocno zawiązał ten sznur...

Nagle drzwi się otworzyły. Zobaczyłem wysokiego, szczupłego chłopaka w masce. Był jeszcze młody... szesnaście lat?

(Mike) Kim jesteś?
(Nieznajomy) Jestem Allekey...
(Sam) Czego od nas chcesz?
(Allekey) Zabiliście mi ojca...
(Mike) O czym ty mówisz?!
(Allekey) Victor Milgram... mówi wam to coś?
(Sam) To twój ojciec...?
(Allekey) No brawo! Mówiłem o tym minute temu.
(Mike) Odpierdol się od niej. Nie zabiliśmy go!
(Allekey) Nie? To przez was on nie żyje! Wszyscy mi za to zapłacicie! Będziecie umierać w meczarniach.
(Mike) Co taki kurdupel może mi zrobić?
(Allekey) Tobie nic, ale tej pani owszem...
(Mike) Że co kurwa!? Masz ją zostawić!!!

Podszedł do Sam i kopnął ją w brzuch.
Nie mogę na to pozwolić. Spojrzałem na Alexa. Ja i on rozumiemy się bez słów. Podbiegł do mnie i przegryzł sznur. Rozplątałem się i ruszyłem z pięściami na damskiego boksera. Złapałem go za gardło i przygniotłem do ściany.

(Allekey) *kaszlenie* zostaw mnie...
(Mike) Jeszcze raz się do niej zbliżysz... to ci nogi z dupy powyrywam...

Zacząłem bić go pięściami po twarzy. Czułem krew na moich dłoniach. Po kilkunastu ciosach stracił przytomność... Mam nadzieję, że go nie zabiłem. Podbiegłem do Sam i rozwiązałem ją. Mam nadzieję, że to tylko jednorazowy przypadek... Ten chłopak ma coś z głową... Wyprowadziłem nas z budynku. Mały ceglany domek... Wiedziałem gdzie jesteśmy. Jakieś pół kilometra od mojego domu. Złapałem Sam za rękę i pobiegliśmy w stronę jeziorka. Potem wystarczy biec drogą i będziemy w domu. Po pięciu minutach byliśmy już pod drzwiami. Otworzyłem drzwi i wpuściłem Sam i Alexa do środka.

(Sam) Musimy powiedzieć o tym reszcie!
(Mike) Masz rację. Ja zadzwonię, a ty idz wziąść ciepły prysznic. Widzę, że nieźle zmarłaś.

Sam nie miała swoich ciuchów, więc dałem jej moją koszulkę i bokserki. Nie wyglądało to ja ubiór dla dziewczyny, ale nie będzie siedziała w mokrych rzeczach... Sammy poszła pod prysznic, a ja sam zacząłem dzwonić do przyjaciół.

*Dzwoni do Josha*

(Josh) Siema Mike! Coś się...
(Mike) Za dziesięć minut u mnie.
(Josh) Ale...

Rozłaczyłem się i wybrałem numer do Chrisa.

(Chris) Siem...
(Mike) Chris, za dziesięć minut u mnie.

Podobnie wyglądała rozmowa z innymi. Po kilku minutach w drzwiach pojawił się Josh. Zaraz za nim pojawili się Chris i Ash. Em i Matt się trochę spóźnili, a Jess przyszła ostatnia. Po kilku minutach zeszła do nas jeszcze Sam. Wyglądała słodko w tej dużej koszulce. Uśmiechnąłem się do niej. Usiedliśmy na kanapie i zaczęliśmy temat.

(Emily) Po chuja nas tu zwołałeś?
(Mike) Dzisiaj razem z Sam i Alexem wyszliśmy na spacer.
(Emily) No super wiedzieć! Mogę iść do domu?
(Matt) Em... uspokój się...
(Sam) Poszliśmy nad jeziorko. W pewnym momencie zgubiliśmy Alexa. Poszliśmy w głąb lasu go poszukać. Nagle zobaczyliśmy na drzewie kartkę... było tam napisane, że pieskowi nic nie jest, że on nie pragnie jego śmierci, nie jego.
(Ashley) To... kogo?
(Mike) Zaczęliśmy uciekać. Nagle poczułem, że coś wbiło mi się w skórę. Dostałem postrzelony strzałką usypiającą... zacząłem tracić przytomność, aż w końcu całkowicie ją straciłem. Sam też postrzelił...
(Sam) Próbowałam cie obudzić... i dostałam...
(Mike) Obudziliśmy się w małym ciemnym pomieszczeniu. Związani sznurem. Alex też tam był. Potem...
(Sam) Przyszedł do nas... wysoki, szczupły chłopak z maską i czarnymi włosami do szyi. Przedstawił się jako Allekey. Oo był synem tego dziada z miotaczem ognia! Powiedział, że zabiliśmy mu ojca. Chcę się zemścić...
(Chris) O kurwa...
(Mike) Zaczął kopać Sam po brzuchu... Alex przeciął sznur zębami, a ja rzuciłem się na chłopaka z pięściami... Biłem go tak długo, aż stracił przytomność. Uciekliśmy...
(Josh) Boże... najważniejsze jest by trzymać się razem... on może znowu uderzyć...
(Chris) Masz rację. Nie pozwolę, aby coś się stało Ashley...
(Mike) Najlepiej aby każdy miał przy sobie coś, czym mógłby się bronić.
(Matt) Sztylecik wystarczy?
(Mike) Z pewnością. On nie był zbyt silny... ale jest sprytny.
(Chris) Myślicie, że może być to ta sama osoba, która chce kupić Blackwood?
(Josh) Możliwe...
(Mike) Zostaniecie tutaj na noc. Zrobimy sobie noc horrorów lub coś tego typu...
(Chris) Jestem za!

*~Allekey~*

Obudziłem się na podłodze... wstałem i poszedłem do łazienki. Nie wiem jak długo wytrzymam w takim syfie... spojrzałem w pęknięte już lustro... Byłem cały w zaschniestej krwi... kurwa... Ja ich wszystkich pozabijam... Z ich kości zrobię mydło. Będą żałować dnia, w którym się urodzili. Będą błagać o litość! Ehh... Tato... tak bardzo bum chciał abyś był tu ze mną... nie mogłem nawet pochować twojego ciała... czuję się okropnie... Najpierw mama, a teraz ty... wróc do mnie... bądźmy normalną rodziną... zacząłem płakać... Usiadłem na rozprutą kanapę. Zamknąłem oczy i odchyliłem głowę do tyłu. Nagle usłyszałem cichutkie piski... Otworzyłem oczy. Obok mnie, na dwóch łapkach stał szczur. Znałem tego szczura. To Clem. Matka dziesiątki młodych szczurów mieszkających w kanapie. Podrapałem ją za uszkiem i poszedłem do kuchni. Wziąłem kawałek chleba i zaniosłem do pokoju. Clem złapała go w łapki i weszła w dziurę w kanapie. Ta... szczury... moja jedyna rodzina. Może to chore, ale tylko one mnie rozumieją... Clem najbardziej. Traktuje mnie jako członka rodziny. To słodkie. Czuję, że muszę o nie dbać.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Heloł:3
Dzisiaj poznaliście Allekey'a!
Czyli jakiś zły charakter buhahahaha!
Okey nie przedłużając
Dawajcie gwiazdki i piszcie komy to mega motywacja do dalszego pisania 💪💪
Do następnego!
Bajo ❤!

*~Until Dawn Losy Przyjaciół~*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz