#29 muszę o nią dbać.

288 24 37
                                    

*~Sam~*

Z łazienki wyszłam dopiero kiedy zrobiłam się głodna. W sumie to mogłam zjeść trochę mydła... Żarty, żartami, a mój żołądek zaraz zacznie pożerać siebie samego. Wiedziałam, że skończy się to całą hordą pytań, ale z drugiej strony to długo tak nie pociągnę. Cichutko zamknęłam drzwi i na palcach ruszyłam w kierunku lodówki. Może uda mi się przejść niezauważona? Jednak prędzej czy później i tak czeka mnie przesłuchanie przez przyjaciół... Ugh... Niestety musiałam zostać złapała przez przechodzącego tędy Matt'a.

(Matt) Sam?
(Sam) Ja... Ugh...
(Matt) Co się stało?
(Sam) No... nic? Ci miałoby się stać?

Ominęłam go i zwinnym ruchem dostałam się na schody. Cicho i delikatnie zeszłam na dół. Na kanapie siedziała Ash z Chrisem i Josh. Oglądali jakieś programy kulinarne. Nie zauważyli mnie... Potrafię nieźle zapanować nad ruchem mięśni. To chyba po tych przygodach z wendigo. Kuchnia była pusta. Miałam szczęście... wyciągnęłam chleb i podeszłam do lodówki. Z czym by tutaj zrobić kanapki... z dżemem truskawkowym? Może być. Składniki położyłam na blacie i zabrałam się do przyrządzania posiłku. Za oknem widziałam Mike'a bawiącego się z Alexem... ale nie są sami. Bawi się z nimi też Jess... Poczułam się zazdrosna... Nie powinnam, ale jednak... Przecież Mike i Jessica są sobie bliscy... dobra Sam... przestań tyle o nim myśleć... Ugh... Zrobiłam sobie kanapki i uciekłam z nimi spowrotem na górę. Tym razem nie do łazienki, a do sypialni Mike'a. Przemyślę to sobie w wielkim, miękkim łóżku... Po kilkunastu minutach rozmyślania odpłynęłam.

--------------------------

(Josh) Sammy... Koteczku obudź się...
(Sam) J...Josh...?
(Josh) Nie było ciebie w łazience, więc postanowiłem cie poszukać... Znalazłem cie śpiącą tutaj... Przepraszam, że cię obudziłem...
(Sam) Chciałeś się dowiedzieć co się stało...?
(Josh) Nie... Ja chciałem po prostu z tobą pobyć... sam na sam...

Usiadł koło mnie, a ja położyłam głowę na jego nogi. Gładził mnie ręką po policzku... Tak mi dobrze... Miał przyjemnie chłodne dłonie. Przy każdym kolejnym dotyku czułam dreszcz przechodzący przez moje ciało... Cieszę się, że jest ze mną... Potrzebuję go... Nachylił się delikatnie i pocałował mnie w czoło... Delikatne i przyjemne usta... jego oczy... ciemne, zielone... tajemnicze... Było mi dobrze... Po chwili odpłynęłam do krainy snów...

*~Josh~*

Miałem ją przy sobie... Tak słodko spała... Gdybym mógł, to... Josh przestań... ale Ugh... Kurwa Josh! Ehh... moja wyobraźnia nie zna granic. Niestety, pan Michael mógł już spróbować jej idealnego ciała. Jak to mówią... Głupi ma szczęście. Jednak cieszę się, że jestem teraz z nią... mogę ją zobaczyć... przytulić... Bóg dał mi kolejną szansę. Mam nadzieję, że jej nie spierdole. Ona jest taka piękna... Jej włosy... takie miękkie i przyjemne w dotyku. Mógłbym tulić się do nich całymi dniami. Jej oczy... głębokie i tajemnicze... Jej usta... mógłbym smakować ich codziennie. Jej ciało jest cudowne... Ma idealne kształty. Szczupła, wysportowana, wysoka... Mógłbym ciągle na nią patrzeć... dotykać ją... Ugh Josh! Jestem tylko ciekawy, co widziała w lesie... nie będę zadręczać jej pytaniami... prędzej czy później sama mi powie. Przynajmniej mam taką nadzieję... Przez tą głupia wiadomość głosową mogłem ją stracić. Co ja w ogóle sobie myślałem? Jestem tylko debilem, który kocha na zabój dziewczynę... Gładziłem ją po twarzy, gdy do pokoju wszedł spocony Mike. Po jego twarzy nie można było wyczytać zadowolenia. Wręcz przeciwnie. Wydawało mi się, że chce mnie obedrzeć ze skóry.

(Mike) Udało Ci się z nią porozmawiać?
(Josh) Nie chcę jej męczyć pytaniami... Niech odpocznie. Jest zmęczona.
(Mike) Masz rację...

Mike usiadł obok nas i zaczął gładzić Sam po plecach. Hola! Hola! Ja byłem pierwszy. Przyszedł tutaj pan "ciacho" i mi próbuje dziewczynę odbić. Nie uda mu się. Ciągle jestem zdania, że on ją tylko wykorzysta. Obronie ją od tego lalusia. Jest zbyt pewny siebie. Jeszcze niech mi ściemnia, że naprawdę kocha Sam. Hahaha, śmieszne. Lepiej niech się trzyma od niej z daleka. Niech ją tylko skrzywdzi, a zabraknie jego białych ząbków. Tak jak skrzywdził Hannah. Moją ukochaną siostrę. Najlepszą przyjaciółkę Sam. Jebany prostak. Najlepiej to bym po jego mordzie traktorem przejechał. Dobra Josh. Koniec tych myśli. Chyba nie chcesz znowu trafić do psychiatryka? Po około piętnastu minutach Sam zaczęła się budzić. Otworzyła swoje piękne zielono-niebieskie oczy i posłała mi czarujący uśmiech. Moje serce zaczęło bić coraz szybciej, a moje ręce coraz bardziej zalewał pot.

(Sam) Cześć chłopcy... *ziew* długo spałam?
(Josh) Około trzydziestu minut... Miło było na ciebie patrzeć...
(Sam) ooo... dziękuję...
(Mike) Nie jesteś głodna?
(Sam) Troszeczkę...
(Mike) Matt robi obiad. Chodź, przyda ci się posiłek.

O Boże... jak on o nią "dba". Normalnie, aż się wzruszyłem. "Chodź, przyda ci się posiłek" uhg... Przymila się jak tylko może, by dostać się do jej środka. Żałosny jest. Ale w sumie miał rację. Nasza miłośniczka jedzenia musi być w formie.

(Sam) Tylko proszę... bez pytań.
(Mike) Spokojnie... dopilnuje tego.

Złapał ją za rękę i wstał z łóżka. Poszli razem na dół, a ja zostałem sam na górze. Ehhhh... zabrał mi moją królową. Moje oczko w głowie... Mój sens życia. Po kilku minutach rozmyślania wstałem i również ruszyłem w kierunku kuchni. Jestem głodny. Nawet bardzo. Od czasu śniadania nic nie jadłem. Przy stole siedzieli już wszyscy. Usiadłem koło Emily i zacząłem jeść moją porcje. Dzisiaj pomidorowa. To żeś się Matt postarał... Nienawidzę pomidorówki. Ehhhh... Może kilogram śmietany zabije smak tej obrzydliwej zupy... Wlałem śmietany do miski i zacząłem jeść moją porcje pomidorówki. O ile można to tak jeszcze nazwać. Wyglądała bardziej na "zupę śmietanową" o ile istnieje w ogóle takie coś. Między posiłkiem kilka osób chciało wydobyć od Sam jakieś informacje, jednak ona nie dała za wygraną. Emily co kilka sekund spoglądała na mnie wzrokiem mówiącym "idiota". W końcu jednak odważyła się powiedzieć o co chodzi.

(Emily) Josh? Jeśli mogę wiedzieć, to co ty jesz?
(Josh) To jest zupa "śmietanowa"
(Matt) Coś nie tak z pomidorową?
(Josh) Nie, no co ty! Po prostu nie lubię zupy pomidorowej...
(Matt) Oj... Josh! Trzeba było mówić.

Po skończonym posiłku gospodarz umył naczynia, a my siedzieliśmy na kanapie i oglądaliśmy seriale na Polsacie.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)

A więc, myślę, że rozdział się spodobał xd

Więc...

Do następnego!
Bajo ❤!

*~Until Dawn Losy Przyjaciół~*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz