#48 dzień po...

268 21 52
                                    

*~Sam~*

Obudziłam się około ósmej... Dość wcześnie... Jednak promienie porannego słońca nie dawały mi spać. Podniosłam delikatnie głowę... Całą noc spałam na kolanach Mike'a... On sam jeszcze spał... Nie chce go budzić... Niech śpi... Podniosłam się do pozycji siedzącej... Ałć! Moja głowa... W sumie co się dziwić... Mało nie wypiłam... Może nie było tego tak dużo, bo dokładnie pamiętam to, co się działo tej nocy. Wstałam z kanapy i podeszłam do stolika, na którym leżał mój telefon... Sześć nieodebranych połączeń od Josha... Poczułam uścisk w klatce piersiowej... Ten ból... Złamanego serca... Chyba pójdę się umyć... Ciepła kąpiel dobrze mi zrobi... Weszłam do łazienki i zamknęłam ją na kluczyk. Odkręciłam wodę, a ona zaczęła zalewać wannę... Wlałam do niej trochę płynu malinowego... Rozebrałam się i zakręciłam kran. Na powierzchni znajdowało się dużo białej piany... Tak jak lubię... Weszłam do wanny i zaczęłam rozkoszować się przyjemnym ciepłem oraz pięknym zapachem wody... Mogłabym tutaj zasnąć... Było mi tak przyjemnie... Jednak obowiązki wzywają... Długo sobie tutaj nie posiedzę...

*~Josh~*

Otworzyłem oczy... Byłem w mieszkaniu... Moim mieszkaniu... Jakim kurwa cudem?! Nie pamiętam niczego... No dobra... Może przesadzam... Od momentu picia nic nie pamiętam... Kompletnie nic... Jakby ktoś wyczyścił mój cały mózg. Mam szczerą nadzieję, że nie robiłem przez ten czas głupot, których będę żałował... Ale... Co mogłem zrobić będąc pijanym? Rzucać się po podłodze próbując dostać się do łazienki? Wymiotować na podłogę? Na biurku, zaraz obok łóżka, leżał mój telefon. Sięgnąłem po niego ręką. Cholera jasna! Zbiłem szybkę... No wiedziałem, że coś odpierdolę... To było kurwa oczywiste... Zacząłem go przeglądać... Kto wie czy przypadkiem nie wstąpiłem do jakiejś sekty, lub nie kupiłem ludzkich zwłok. Sześć połączeń do Sam... Nieodebranych...? Przecież Sammy zawsze odbierała telefon... Spokojnie Josh... Pewnie jeszcze śpi... Wysłałem jej też kilka SMS'ów o treści: "Gdzoe jefjstef?" Sam nie mam zielonego pojęcia, co chciałem tam napisać... Źle to ująłem... Co alkohol chciał tam napisać. Wygramoliłem się z łóżka i poszedłem do łazienki... Przyda mi się mycie... Trochę śmierdzę... Zamknąłem za sobą drzwi i spojrzałem na lustro centralnie przede mną. Zaraz... Dlaczego mam na ustach pełno czerwonej szminki...? Może to sprawka Sam...? Trochę w to wątpię... Sam nie ma czerwonej szminki... Kurwa... Mam nadzieję, że nie stało się to o czym myślę... No do cholery Josh! Ty zawsze musisz coś odjebać?! Nie możesz żyć normalnie? Jak każdy człowiek? Boże... proszę nie mówicie, że zdradziłem Sam... Nie wybaczyłbym sobie tego... nie mógłbym tego zrobić... Przemyłem twarz zimną wodą. Jednak to nie wystarczy... Muszę zmyć z siebie ten cały brud... Bleh...

*~Allekey~*

Śledzę ich codziennie. Wiem, że wczoraj byli na imprezie, że Joshua "zdradził" Samanthę, że Michael pobiegł za nią. W głębi serca zrobiło mi się jej żal... Widziałem jak płakała... Czuła się taka bezsilna... Jednak oni nie okazali skruchy, gdy zabili mi ojca. Nie... lepiej zadbać o własny tyłek. W końcu kogo obchodzi jakiś obcy dziad? Kogo obchodzi, że miał rodzinę? Że miał syna do wychowania? No kogo się pytam? Dzisiaj obserwuje Emily... Muszę jej poświęcać najwięcej czasu... Jest nieprzewidywalna i trudno się jej nauczyć... Jednak wierzę w swoje możliwości... Od trzech godzin oglądam ją na monitorze... Cały robi to samo... Mianowicie... Zakupy internetowe. Przynajmniej w takie dni mogę porobić coś w wolnym czasie... Tylko nie mam co... Oprócz obserwowania ty idiotów... Chyba tylko zajmuje się szczurkami... Jednak obserwacja to nie jest takie nudne zajęcie... W końcu można pooglądać sobie dziewczyny w kąpieli... Popatrzeć na piękne ciało tej cudownej blondynki... Niestety ciągnie to za sobą też minusy. Mianowicie... Faceci... Nago! Postanowiłem, że na dzisiaj już koniec obserwacji. Wrócę do domu... Ciemnego, zimnego... Jednak dom to dom... Ja się w moim czuję dobrze... Przynajmniej teraz... Gdy na dworze jest mniej więcej ciepło... Jednak kiedy przyjdzie mroźna zima... Brrrr... Muszę wracać do domu... Nakarmić mój "sens życia"...

*~Sam~*

(Mike) Sam? Chcesz coś do jedzenia?
(Sam) Nie, dziękuję Mike...
(Mike) Jesteś pewna? Nic dzisiaj nie jadłaś, a jest już pora obiadowa...
(Sam) Nie jestem głodna...

Nic nie przechodzi mi przez gardło... No może tylko woda... Cały czas się trzęse... nie mogę przestać myśleć... O Joshu... I tej dziewczynie... On mnie zdradził... Zapomniał o moim istnieniu? Nie liczy się z moimi uczuciami? Alkohol za bardzo przemówił mu do rozsądku? Tego się niestety nie dowiem... Chyba, że... Sam to powie? Nie... Pewnie tego nie pamięta... A ja do niego nie zadzwonię... Muszę trochę odpocząć, niż ponownie usłyszę jego czarujący głos... Siedziałam na kanapie oparta o ramię Mike'a... On sam głaskał mnie po plecach... Był taki ciepły... Sprzyjało to chłodnej pogodzie... Przynajmniej mogę się do niego wtulić i zwalić to na temperaturę otoczenia. Jednak... On jest moim przyjacielem... Nikim więcej... Przynajmniej teraz... W sumie to nie wiem. To wszystko jest skomplikowane! Nie mam już siły...

(Mike) Może jednak coś zjesz? To do ciebie niepodobne.
(Sam) Nic mi nie przechodzi przez gardło...
(Mike) Sam... musisz coś zjeść... nalegam.
(Sam) Od kiedy zrobiła się z ciebie taka mamusia?
(Mike) Od kiedy zależy mi bardziej na czyimś zdrowiu, niż na moim.

Podstawił mi pod nos kawałek jabłka. Szczerze? Nie byłam głodna. Chyba "najadłam się" łzami. Delikatnie złapałam owoc i zaczęłam go konsumować. Mmmmm... całkiem niezłe. Nie minęła minuta, a kawałka jabłka już nie było. Mike spojrzał się na mnie i uśmiechnął się delikatnie.

(Mike) I jak? Lepiej?
(Sam) Dzięki Mike... Zdecydowanie...

Nagle zrobiło mi się słabo...

(Mike) Sam? Sam? Co się dzieje?!

Pobiegłam do łazienki i zaczęłam wymiotować... Co się ze mną dzieje?! Mike złapał moje włosy i przytrzymał je, aby nie uległy "orzyganiu".

(Mike) Jest aż tak źle...?

Spojrzałam na Mike'a wzrokiem pełnym łez i wstałam normalnie na nogi. To dziwne... Przez utratę miłości można się doprowadzić do śmierci...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hejo!
W końcu rozdział! *brawa*
Nie miałam kompletnie czasu! :((
Jednak teraz postaram się trochę to nadrobić. Oczy mi się stale same zamykają... potrzebuję snu! XD Muszę przyznać, że ten rozdział pisałam praktycznie tydzień xddd
Dobra nie będę przedłużała...
Dawajcie gwiazdki i piszcie komy to mega motywacja do dalszego pisania 💪💪
Do następnego!
Bajo ❤!

*~Until Dawn Losy Przyjaciół~*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz