#33 wpadka...

291 26 74
                                    

*~Mike~*

Siedziałem w samochodzie i oczekiwałem na powrót dziewczyn z zakupów. Chris siedział w samochodzie obok, a Matt poszedł z dziewczynami. Współczuję mu... Siedzimy już w samochodach trzy godziny. Słońce nagrzało samochód do tego stopnia, że musiałem z niego wysiąść i usiąść na pobliskiej ławce. Musiałem znosić dziewczyny, które aż sliniły się na mój widok... Wybaczcie laski... ja już moje serce komuś oddałem... Mianowicie Sam... Aż w sercu mi się cieplej robi gdy o niej pomyślę... W końcu podeszła do mnie jakaś dziewczyna w krótkich białych włosach.

(Dziewczyna) Hej!
(Mike) Cześć.

Niedaleko słupa stały chyba jej koleżanki... Patrzyły na nas i śmiały się pod nosem.

(Mike) Znamy się?
(Dziewczyna) Nie... ale możemy się poznać...

W oddali zobaczyłem zbliżających się w moim kierunku przyjaciół, którzy właśnie wracali ze sklepów. Spojrzałem na Ashley wzrokiem "pomóż mi proszę". Dziewczyna zmarszczyła brwi i podeszła do mnie i nieznajomej.

(Ashley) Proszę mi wybaczyć, ale on ma dziewczynę.

Białowłosej zrobiło się trochę głupio, bo odwróciła się na pięcie i wróciła do swoich "psiapsiółek". Wróciliśmy do samochodów. Matt miał kłopot z włożeniem zakupów do bagażnika...

(Emily) Matt! Pojebie! Źle to wkładasz!
(Matt) Tak się dzieje jak się kupuje połowę sklepu.
(Emily) Matt zrozum... jak mogłam wyjść ze sklepu bez trzech par tych pięknych butów?
(Matt) Ehhh... Nie mam pojęcia...
(Emily) Więc się przymknij i schowaj moje zakupy!

Można powiedzieć, że całe dwa samochody były przepełnione zakupami... Boże... ile to pieniędzy...

(Matt) Dobra Mike. Możemy już jechać.

Wyjechałem z parkingu i kierowałam się drogą do mojego domu.

*~Josh~*

Siedzimy na kanapie i oglądamy telewizję... Mam ją przy sobie... Leży obok mnie i zasypia... Wygląda tak słodko!

(Josh) Sammy?
(Sam) Hm?
(Josh) Jesteś może głodna?
(Sam) Może troszeczkę...
(Josh) A co byś chciała zjeść?
(Sam) Płatki z mlekiem... czekoladowe...
(Josh) Już się robi!

Poszedłem do kuchni i zacząłem grzebać po szafach... Przecież musi mieć gdzieś płatki... nie ma... Tutaj też nie ma... W końcu natrafiłem na pudełko.

(Josh) Mam cię!

Powiedziałem to sam do siebie... Chyba, że płatki też są istotą żywą... Kto to wie...? Teraz pytanie... mleko? Mam nadzieję, że wszystkiego nie wypili... otworzyłem lodówkę z nadzieją, że znajdę chociaż trochę mleka... Jest! Ha! Nadzieją umiera ostatnia! Na ciepło czy na zimno...? Kurwa... dobra... kto pyta nie błądzi.

(Josh) Samcia!!!
(Sam) Tak?!!!
(Josh) Mają być ciepłe czy zimne?!
(Sam) Zimne!!!
(Josh) Dobra!!!

Wyciągnąłem z szafki miskę i nasypałem tam sporą dawkę płatków. Następnie zalałem to chłodnym mlekiem z lodówki i wkładając tam łyżkę zaniosłem posiłek Sam.

(Josh) Smacznego!
(Sam) Dziękuję Joshy!

*~Emily~*

Już sama nie mam pojęcia co robić. Pierwszy raz czuję się taka... nie wiem jak to opisać... bezbronna? To głupie uczucie... Przecież jestem piękną, bogata i nic mi w życiu więcej nie potrzeba... To jednak mam poczucie, że w najbliższych tygodniach stanie się coś, co zmieni radykalnie moje życie... Obawiam się tego... Nie wiem czy to dobre określenie, ale jestem przerażona... Może ten Allekey mnie zaatakuje? W końcu jestem piękną... Mam idealne ciało... Każdy facet się za mną ogląda... Może to rzeczywiście on? A może jednak nie... Hmmm... Może... Może chodzi o Matt'a? Nie... ten idiota mnie kocha. On by wskoczył za mną w ogień. Nawet nie będę tak myśleć... Złość piękności szkodzi Em... Pamiętaj o tym... W szczególności, że Jessica lepi się do mojego Matt'a! Zajebie sukę! Ja bym jej nawet patykiem nie tknęła... Głupia sucz... Niech się tylko do niego zbliży... Ugh... nie mogę nawet o tym myśleć! Położyłam głowę na ramię Matt'a.

(Emily) Wiesz co Matt?
(Matt) Hm?
(Emily) Kocham cie ty mój bawole.
(Matt) Bawole?
(Emily) Wolisz osła?
(Matt) Ehhh... To pierwsze lepsze.

Cholera! Zaczyna nam brakować tej iskry... Co ja właśnie wygaduje? Jakiej kurwa iskry?! Weź się w garść... Co z tego, że mój związek się rozpierdala... Znajdę sobie nowego... Tylko... Ja kocham tego idiotę...

*~Chris~*

Jechałem przed Mike'em... Oczywiście cały bagażnik mam załadowany zakupami... Głównie Em. Spojrzałem na moje słoneczko, która siedziała skupiona na drodze... Wydaje mi się, że skupiała się na niej jeszcze bardziej niż ja...

(Chris) Słonko?
(Ashley) Tak?
(Chris) Kupiłaś coś ciekawego?
(Ashley) W sumie to większość czasu pomagałam Emily wybierać sukienki... i buty... i koszulki... i dresy... i...
(Chris) Nie przejmuj się... jak się sytuacja uspokoi to pojedziemy razem na zakupy...
(Ashley) Chce ci się latać po sklepach?
(Chris) Dla ciebie? Mogę nawet na Marsie.
(Ashley) Jejkuuu! Jesteś kochany!
(Chris) Taka moja rola!

Uśmiechnęła się do mnie, a ja skupiłem swój wzrok na drodze... Nie chciałabym spowodować wypadku... Nie chce aby coś stało się Ash... Jeszcze dziesięć minut drogi i będę mógł w końcu odpocząć na kanapie...

*~Josh~*

No nie powiem... Sam potrafi szybko jeść... Trudno się dziwić... Była głodna.  Spojrzałem w jej oczy... świeciły... Tak bardzo... Ugh... nie Josh... Dziewczyna wstała i szła w kierunku drzwi wyjściowych... Podejrzewam, że chciała wyjść na spacer... Muszę to zrobić... Ale... Ugh... Podbiegłem do niej i przygwoździłem ją do ściany.

(Sam) J..J..Josh...?
(Josh) Sam... jesteś taka piękna...

Nie mogę wytrzymać! Kurwa mać! To jest silniejsze ode mnie! Przybliżyłem swoje usta do jej i połączyłem je w namiętnym pocałunku... To takie cudowne... Chcę aby ta chwila trwała wiecznie... Całe życie... a nawet dłużej... Potem zjechałem niżej... do szyi... Boże! Ona jest cudowna! Złapałem ją za pośladki, na co zareagowała spięciem... Może za szybko? Jednak nie odepchnęła mnie... całowaliśmy się dalej...

*~Sam~*

Trochę źle się z tym czułam... Całuję się z Joshem w domu Mike'a... To nie jest Okay... Jednak muszę przyznać, że jego usta smakują świetnie... Obściskiwaliśmy się długo... za długo... Do domu wrócili przyjaciele...

(Mike) Co tu się do kurwy nędzy wyprawia?!
(Sam) M...M...Mike?

Mike puścił wypuścił z rąk zakupy i podszedł do Josha. Uderzył go z pięści w twarz. Można powiedzieć, że zaczęła się bitwa... Mike złapał Josha za gardło i docisnął do ściany.

(Sam) Mike! Proszę!

Nic nie odpowiedział... Rzucił Joshem o podłogę... Potem Josh podciął mu nogi tak, że upadł na podłogę. Josh zaczął okładać go po twarzy.

(Sam) Proszę! Przestańcie!

Mike zrzucił z siebie Josha i złapał go za szyję... Jednak Joshowi udało się uwolnić i pobiegł w stronę kuchni... Mike za nim... Bałam się zostawić ich samych więc pobiegłam za nimi... Zobaczyłam tam Josha i Mike'a stojących na przeciw siebie...

(Sam) Walka to nie jest rozwiązanie! Proszę porozmawiajmy!
(Josh) Nie będę rozmawiał z tym pojebem.
(Mike) I kto to mówi...

Mike rzucił się na Josha, a ten zabrał z szafki nóż... Wbił go prosto w brzuch Mike'a...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

UFAGA KREF!!!!!
ROZDZIAŁ DZISIAJ O 100 SŁÓW DŁUŻSZY XDDD
DODAŁAM JESZCZE TROCHĘ O INNYCH POSTACIACH ABY NIE BYŁO CIĄGLE MIKE, JOSH, SAM, MIKE, JOSH, SAM...
MAM NADZIEJĘ ŻE SIĘ PODOBA! :D
A WIĘC NIE PRZEDŁUŻAJĄC...
DAWAJCIE GWIAZDKI I PISZCIE KOMY TO MEGA MOTYWACJA DO DALSZEGO PISANIA 💪💪
DO NASTĘPNEGO!
BAJO ❤!

*~Until Dawn Losy Przyjaciół~*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz