#50 urodzinki!

240 17 21
                                    

*~Sam~*

Minęły dwa tygodnie... To wszystko dzieje się tak szybko... Za szybko... nie mogę nadążyć... Jednego dnia możesz zginąć... Możesz się zakochać... Możesz się zawieść... Powoli zapominam o Joshu... Przynajmniej się staram. Owszem... Dzwonił.... Codziennie. Kilka razy... Do mieszkalna też przychodził... Raz się nawet dobijał. Cały czas daje o sobie znać... Nie potrafię mu wybaczyć tego co zrobił... nie jestem gotowa... Nie mogę powiedzieć, że go nie kocham... nie jest mi obojętny... Nigdy nie był... Jednak wydarzenia z ostatniego czasu... Zmieniły go w moich oczach... Mogę nawet powiedzieć, że się go boję... Trochę, ale boję. Za to znacząco poprawiły mi się kontakty z Mike'em. W jego towarzystwie czuję się bezpieczna... I co ważniejsze... Szczęśliwa. Nie jestem jeszcze gotowa na związek... Jest dla mnie bardzo ważny... Jednak... nie czuję do niego tego... Co czułam do Josha... Może z czasem się to zmieni. Jednak teraz... Jest moim najlepszym przyjacielem, bez którego nie poradziła bym sobie... Codziennie do mnie przychodzi... Stara się jak może... Czuję się z tym okropnie... Daje mu taką fałszywą nadzieję, że coś z tego wyjdzie...
Jednak nie jestem jeszcze gotowa na związek... Zawiodłam się na jednym człowieku, którego kochałam całym sercem... O ile nadal nie kocham... Złamał mi serce... Rozkruszył na miliony kawałeczków, które pokolei składa Mike... Idzie mu to wolno, ale widać, że robi to staranie... I kiedyś zdobędzie moje całe serce. Poszłam do kuchni z zamiarem zjedzenia czegoś na śniadanie. Wyciągnęłam jogurt truskawkowy i zamknęłam lodówkę. Otworzyłam opakowanie i zaczęłam jeść jego zawartość. Jogurtu może nie należą do moich ulubionych "potraw" jednak lepsze to niż nic. Wyrzuciłam puste pudełeczko do kosza, a sama udałam się do mojego pokoju, aby się przebrać. Przechodząc z pokoju do pokoju usłyszałam dzwonek do drzwi. Cichutko podeszłam i spojrzałam przez wizjer. Po drugiej stronie stał... Mike... Uff... Trochę bym się bała rozmawiać z Joshem... Nawet nie wiem dlaczego... Wpuściłam Mike'a do domu i zamknęłam za nim drzwi. Mike od razu przywitał mnie słodkim uśmiechem, na który odpowiedziałam rumieńcem.

(Mike) Witaj Sammy.
(Sam) Cieszę się, że cię widzę Mike.

Chłopak wyciągnął w moją stronę ręce. Uśmiech cały czas widniał na jego twarzy. Oplotłam swoje ręce wokół jego szyi i mocno się do niego wtuliłam. Takie nasze "powitanie". Dzisiaj był wyjątkowo ciepły... Tak jakby... Był nadzwyczaj szczęśliwy... Przyjemne to ciepło... Jednak wszystko co dobre... Kiedyś się kończy. Oderwaliśmy się od siebie, a ja zaczęłam pytać o powód radości.

(Sam) Jesteś dzisiaj jakoś dziwnie szczęśliwy... Mogę znać powód?
(Mike) To niespodzianka!

Zdziwiłam się... Co tu się dzieje? Mike coś knuje... Zaczynam się bać... Spojrzałam na jego rękę, która trzyma chustę...

(Sam) Mike... Po co ci chusta...?
(Mike) Zamknij oczy...

Kurwa... Co on chce zrobić? Cholera jasna... Posłusznie zamknęłam oczy i czekałam na jego reakcję. Podszedł do mnie i związał dodatkowo oczy chustą... Wyciągnął mnie z domu i zaprowadził do samochodu... Trochę musieliśmy ze schodów schodzić... Jednak po wielu sytuacjach, gdzie prawie bym leżała na ziemi... Udało nam się dojść do auta. Mike posadził mnie na miejscu pasażera, a sam usiadł na miejsce kierowcy. Ruszyliśmy... nie wiem gdzie... nie wiem po co... Nawet nie wiem która jest godzina... Cała droga minęła w ciszy i mojej niepewności... Może Mike mnie uprowadził...? Lub chce pokazać mi coś pięknego...? Nie mam pojęcia... Boję się... W końcu zatrzymaliśmy się. Chłopak pomógł mi wydostać się z samochodu... Czekaj... Czy to zapach lasu? Czy my jesteśmy... W lesie?! Co się dzieje?!

(Sam) Mike?! Gdzie my do cholery jesteśmy!
(Mike) Ćśśśś...

Złapał mnie za rękę i zaczął prowadzić... nie wiem gdzie, ale czułam, że chodzę po suchych liściach... Mogłam się tylko domyślić, że jesteśmy w lesie. W końcu zatrzymaliśmy się, a on zdjął chustę z moich oczu. Staliśmy przed opuszczonym budynkiem... Kurwa mać... Co on knuje...

(Sam) Mike? Po co mnie tutaj zaprowadziłeś...?
(Mike) Choć za mną...
(Sam) Nie jestem pewna czy nie wpakujesz nas w jakieś tarapaty...
(Mike) Nie ufasz mi?
(Sam) Oczywiście, że ci ufam... Ale zawsze mam jakieś wątpliwości...

W odpowiedzi dostałam tylko uśmiech... nie chciałam ruszyć się z miejsca więc Mike złapał mnie za dłoń i pociągnął w kierunku wejścia... Czuję jak kropelki potu spływają po moim czole... Strach potęguje... stanęliśmy przed drzwiami...

(Mike) Gotowa...?
(Sam) Chyba tak...

Kurwa! Mogłam od razu uciec! Co jeśli tam będzie Allekey? Lub jacyś inni psychopaci? Lub wendigo...? Nieee... chyba nie... Mike otworzył drzwi i wszedł do środka... Ciemno... nic nie widać... Po co mnie tutaj przeprowadził? Oglądać ciemność? Dziwne... Nagle światło zapaliło się i wyskoczyli na mnie wszyscy przyjaciele.

(Wszyscy) Niespodzianka!!!
(Sam) BOŻE! CO TU SIĘ DZIEJE?!
(Mike) Sam! Masz urodziny!

Jezu... z tego wszystkiego... Zapomniałam... Mam urodziny... Boże... Jaka ja jestem szczęśliwa!!!

(Sam) Jesteście najlepsi! Kocham was!

------------------------

Impreza trwa w najlepsze. Josha nie ma... nie przyszedł... Trochę boli... Jednak na jego miejscu to też bym nie przyszła... Wpatrywałam się w resztę tortu i rozmyślałam... Alkoholu nie piłam... nie chciałam... Co innego Em. Ciągnie ją do tego alkoholu! Aż się wywraca. Mike też nie pije... Bo nie może pić... Ashley przygląda się chłopakom, którzy odpierdalają coś na środku starej podłogi. Nie zdziwiła bym się jeśli ta podłoga runie na ziemię. Z resztą... To opuszczony dom w lesie... Mam nadzieję, że żaden psychopata się tutaj nie kręci. W pewnej chwili podszedł do mnie Mike.

(Mike) Zatańczysz?
(Sam) Z przyjemnością.

*~Josh~*

Mam wyrzuty sumienia... Mogłem iść... Tak bardzo chce ją zobaczyć... Usłyszeć jej głosu... Jedna chwila mogła zepsuć moje życie... To straszne... Jednak nie mogę się poddać... Wiem, że kiedyś wygram tą walkę... Razem z Sammy... Będę się starał tyle ile będę mógł, aby odbudować jej zaufanie do mnie... Robi się późno... Niedługo ich impreza się skończy... Odwiedzę ją.. Przynajmniej się postaram... I złożę jej życzenia... Niech wie, że o niej pamiętam... I nie zapomnę...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

szkoło, nienawidzę cie :)
Przepraszam, że rozdziały coraz rzadziej... Jednak staram się jak mogę:(( Głupia szkola :c Mam nadzieję, że wybaczcie mi te opóźnienie :c
Rozdział też taki lipny... ale jestem wykończona i trochę się zaraziłam od siostry :(
Dobra, a Więc nie przedłużając...
Dawajcie gwiazdki i piszcie komy to mega motywacja do dalszego pisania 💪💪
Do następnego!
Bajo ❤💙!

*~Until Dawn Losy Przyjaciół~*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz