#36 skończyć to?

283 25 38
                                    

*~Mike~*

Sam... ona... ona... mnie pocałowała... nie wiem co zrobić... Kocham ją... ale widziałem jak całowała się z Joshem... Cholera jasna! Mike! Ona nie jest twoją własnością... Może robić co chce... Tylko ten jebany... Joshua... Najlepiej bym mu teraz łeb roztrzaskał... Lub zrzucił z dachu... wieżowca. Nie potrafię się na nią gniewać... Może ona tego nie chciała...? Nie mam pojęcia... Odwzajemniłem pocałunek... Przyjaciele zaczęli nam klaskać.

(Chris) No brawo gołąbeczki!!!

Dziewczyna zarumieniła się, a ja podrapałem się po karku. W sumie to nie mam pojęcia czy dobrze zrobiłem... Ale nie powiem... Było przyjemnie... Nawet bardzo....

(Ashley) Dobra, dobra... Koniec tych miłości. Mówili ci kiedy wychodzisz?
(Mike) W sumie nie... ale nie chce tu siedzieć dłużej niż tydzień.
(Sam) Mike... Wiesz... Otarłeś się o śmierć... Może lepiej by było jakbyś siedział tutaj dłużej...
(Mike) Nic mi nie będzie.
(Sam) Jesteś pewny?
(Emily) Mike, raczej kiepski z ciebie lekarz.
(Mike) Serio... nie musicie się mną martwić.

Tylko nigdzie nie widzę mordy Josha... I dobrze. Lepiej żeby się tu nie pokazywał, bo pojedzie ryjem po asfalcie. W sumie to nie dałbym rady... Jestem jeszcze za słaby. Przez tego idiotę straciłem dość dużo krwi... Przeze mnie straci jeszcze więcej. Rozmawialiśmy długo... Jakieś trzy godziny. Dziwne, bo wydawało mi się, że to tylko piętnaście minut. Zaczęliśmy nawet wspominać dzieciństwo. Często to robimy... Można to uznać za taką ucieczkę od problemów... Beztroskie dzieciństwo...
Pełne zabawy i różnych, dziwnych pomysłów. Rzucanie jajkami w okna sąsiadów, budowa mostku nad strumykiem, który oddzielał dom rodzinny Sam i Jess. Czuję jakby to było wczoraj... Jednak minęło tyle lat, a nasza paczka dalej jest cała... O ile można tak teraz powiedzieć... Resztę zabawy przerwała nam pielęgniarka, od której miałem zostać jakieś leki przeciwbólowe... Wyprosiła wszystkich z pokoju, a sama podała mi kilka kapsułek i szklankę z czymś dziwnym... Okropnie śmierdziało... Jednak to lek... Ma leczyć, a nie dobrze smakować.

*~Josh~*

Siedziałem przed salą i obserwowałem "przeciętny dzień w szpitalu". Myślałem o Sam... i o tym co teraz z nami będzie... Zamiast naprawiać relacje między nami... To je cały czas psuje. Kocham ją najbardziej na świecie, ale ciągle się w tym gubię... Na ziemi nie ma miejsca na takich ludzi jak ja... W sumie to jest jedno... Psychiatryk. Tyle razy już miałem się za siebie wziąć... Naprawić to wszysto... Po tej pamiętnej nocy... Teraz wbiłem przyjacielowi nóż w brzuch. No jestem pojebem. Nic na to nie poradzę. Założyłem kaptur i zatopiłem swój wzrok w podłodze. Chcę chociaż na chwilę o tym zapomnieć. Mieć wszystko w dupie i oddać się przyjemnością... Gdyby to było takie proste... Hah... Siedziałem tak dopóki nie usłyszałem, że ktoś otwiera drzwi. Wrócili od Mike'a... Chris usiadł obok mnie, a zaraz potem inni.

(Ashley) Nie żeby coś... Jednak wydaje mi się, że lepiej by było gdybyś z nim porozmawiał, Josh...
(Josh) Ash, ja nie chcę z nim rozmawiać...
(Matt) Josh... Ashley ma rację.
(Josh) Ale ja nie chcę z nim rozmawiać! On się na mnie rzucił!
(Emily) Josh kurwa! Zachowujesz się jak tchórz!

Wstałem i ruszyłem w kierunku łazienki.

(Sam) Josh! Zaczekaj!

Miałem to gdzieś... To prawda, jestem tchórzem, ale nie będę z nim rozmawiał. Nie mamy o czym rozmawiać. Mam go przepraszać na kolanach? Chyba śni... Traktuje mnie jak kogoś gorszego. Zamknąłem się na klucz i wyciągnąłem z kieszeni tabletki. Mam tego wszystkiego dość... Po śmierci Hannah i Beth wszystko się psuje... nie mogę sobie bez nich poradzić... Czuję się jak małe dziecko, które potrzebuję opiekunki. Może to zrobię...? Będę razem z moimi siostrami... Będziemy razem skakać po chmurach... Sam będę obserwować Sam z góry...? W sumie... to świetny pomysł. Wsypałem garstkę tabletek na dłoń... Gdy usłyszałem pukanie do drzwi.

(Sam) Josh...? Proszę otwórz...

Cholera... Sam... Ona wszystko komplikuje... zaczęła włamywać się do środka... kurwa! Mam mało czasu! Wsypałem tabletki spowrotem do pudełka... Kiedy miałem je chować do kieszeni... Do pomieszczenia weszła Sammy...

(Sam) Josh...? Co to za tabletki?
(Josh) Ja... Ugh...
(Sam) Co ty chciałeś zrobić...?

Podeszła do mnie bliżej i spojrzała w oczy... Były pełne ciekawości i... żalu... Nie powinienem kłamać... Jednak... nie mam innego wyjścia.

(Josh) Ja... znalazłem to tutaj i chciałem to oddać...

No zajebiście! Jesteś królem kłamst! Mam nadzieję, że mi uwierzyła... W co szczerze wątpię... Ona wie...

(Sam) Powiedz jeśli masz problemy... ja ci pomogę... razem przez to przejdziemy...

Ostatnio jak się do niej zbliżyłem, to ostro tego pożałowałem... Więc nie jestem pewien, czy pan mięśniak da mi na nią popatrzeć... Chciałbym być z nią blisko... Budzić się codziennie obok niej... Całować ją... Tulić... Pocieszać... Ale ja wszystko potrafię spierdolić. Chodzące nieszczęście. Nie wiem jak zareaguje Sam na to co teraz zrobię... Jednak ja tego potrzebuje... Przysunąłem się do niej i mocno ją przytuliłem... Zacząłem płakać... Teraz to już zupełnie czuję się jak dziecko... Daleko mi od prawdziwego mężczyzny... Ale każdy czasami płacze... Nawet taki Matt. Może dałem dziwny przykład... Jednak taka jest prawda... Psychika jest na skraju wytrzymałości...

(Beth) Josh... nie martw się... Wszystko będzie dobrze...
(Josh) Nie jesteś prawdziwa!
(Sam) Josh...? Co się dzieje?
(Hannah) Choć do nas...
(Josh) Zostawcie mnie w spokoju!
(Sam) Josh! Opanuj się!

Szybko wyciągnąłem z kieszeni tabletki i połknąłem jedną. Trochę za dużo ich biorę... Może to i dobrze...?

(Sam) Wszystko gra?
(Josh) T...Taaa
(Sam) Czyli znalazłeś te tabletki tutaj? Hm?

Cholera! Najpierw je "znajduje", a później sam je biorę... Muszę się przyznać... Innego wyjścia nie mam...

(Josh) Przepraszam Sammy... Ja chciałem to zakończyć...
(Sam) O czym ty mówisz...?
(Josh) Iść do Hannah i Beth...
(Sam) Zwariowałeś?! Ja potrzebuje ciebie tutaj. Na ziemi.
(Josh) Teraz już to wiem...
(Sam) Obiecaj, że nie zrobisz nic głupiego.
(Josh) No... Ugh... Obiecuję.

Ale czy jej dotrzymam...? Mike pewnie i tak chce mnie zabić. Zrobię to pierwszy i nie będzie musiał brudzić sobie rączek... Uśmiechnąłem się do Sam i wyszedłem razem z nią z łazienki. Przyjaciele nam się wpatrywali. Usiadłem obok Chrisa. Nawet on mnie nie rozumie... Fakt, że jako pierwszy wiedział o mojej chorobie... Jednak w tej przyjaźni nie ma już tego zapału... Muszę spędzać z nim zdecydowanie więcej czasu.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

No i w końcu jest rozdział! XD
Przepraszam, że nie było wczoraj, ale byłam u cioci i nie miałam jak napisać :c
Mam nadzieję, że się podoba :33
Nie przedłużając...
Dawajcie gwiazdki i piszcie komy to mega motywacja do dalszego pisania! ( ͡° ͜ʖ ͡°) 💪💪
Do następnego!
Bajo❤!
( ͡° ͜ʖ ͡°)

*~Until Dawn Losy Przyjaciół~*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz