#43 nareszcie w domu!

262 21 18
                                    

*~Mike~*

Tą noc spałem jakoś... źle? Czułem, że muszę coś zrobić... Jednak nie wiedziałem co, ani co się stało. Okropne uczucie... Człowiek czuje się bezsilny... Jakby ktoś mu coś odbierał... Coś co jest w jego sercu... Nie chce o tym myśleć... To boli. Przynajmniej jest jedna dobra informacja. Dzisiaj wychodzę ze szpitala! Woohoo! W końcu wyjdę z tej budy! Wstałem z łóżka i przetarłem oczy. Od razu pojadę do Chrisa i Ash. Przecież Alex nie może siedzieć u nich całą wieczność. Tęsknię za nim... Tak bardzo chce go teraz wyściskać. Zacząłem się pakować. Może później zajrzę do Sam? Chociaż sam nie wiem... Wydaje mi się, że jej uczucie do mnie... Zanikło? O ile nie znikło całkowicie... Zapiąłem plecak i wyszedłem z pokoju. Przy okazji zahaczyłem o lekarza, który dał mi wypis. W końcu wolność! Wyszedłem ze szpitala. Poczułem przyjemny chłód... i ten delikatny wietrzyk... Achhh! Natura! W końcu zacząłem dostrzegać jej atuty! To pewnie przez siedzenie w zamknięciu przez miesiąc. Bez możliwości wyjścia. Ludzie o słabych nerwach mogliby już zwariować... Jednak nie dziwie się czemu trzymali mnie tak długo... W końcu umierałem na stole operacyjnym. Jednak to już przeszłość... Teraz jest już wszystko Okay... Przynajmniej tak mówił lekarz. Wsiadłem za kierownicę i ruszyłem w kierunku domu Chrisa i Ashley. Niby jestem szczęśliwy... Jednak to uczucie nie dawało mi spokoju. Coś musiało się stać... Coś złego... Przynajmniej dla mnie. Może to jakaś trauma po śnie? Powinno minąć... nie mogę zwracać na to uwagi... To już sprawa czasu... Chyba. Postanowiłem, że skupie się na drodze. Postaram się zapomnieć o tym uczuciu... O ile się da. Po piętnastu minutach byłem już pod ich domem. Zadzwoniłem do drzwi. Ciekawe czy się zdziwią jak mnie zobaczą. Czy pamiętali? Drzwi otworzyła mi Ashley. Uśmiechnęła się i wpuściła mnie do środka.

(Ashley) Czekałam, aż przyjdziesz!

Uśmiechnąłem się do niej i zawołałam wilka. Już nie mogę się doczekać jego reakcji!

(Mike) Alex! Choć do Pana!

Zza kanapy wysunęła się sylwetka dużego psa. Na mój widok od razu podniósł uszy i podbiegł do mnie. Zacząłem do głaskać, a on wesoło merdał ogonem.

(Mike) Wracamy do domu, Alex.

Przeniosłem swój wzrok na Ashley, która przyniosła mi torbę z rzeczami wilka.

(Mike) Jeszcze raz dzięki, że mógł u was zostać. Mam nadzieję, że nie sprawiał problemów.
(Ashley) Nie musisz dziękować! Cała przyjemność po naszej stronie. Grzeczny z niego wilczek. A jaki pieszczoch!

Zabrałem wilka do auta i pomachałem ręką do Ash. Zdecydowałem, że wrócę do domu... Zadzwonię do Sam. Może ma "gościa"... Z resztą... Sam nie wiem.

*~Sam~*

Wstałam późno... Około trzynastej... nie mogłam spać... To pewnie przez te emocje... Cały czas nie mogę uwierzyć w to co się stało... Josh wyznał mi miłość... Jestem najszczesliwszą dziewczyną na ziemi! Powoli wygrzebałam się z łóżka i ruszyłam w kierunku łazienki. Niby człowiek śpi do trzynastej, a wygląda jak pół dupy zza krzaka... Wróciłam do łóżka i sięgnęłam po telefon. Trzy nieodebrane połączenia od Josha... Pewnie chciał mnie wyciągnąć z domu... Jednak dzisiaj zostanę w mieszkaniu... Potrzebuję takiej... Chwili odpoczynku. Zrobię sobie dzień filmowy... Lub coś w tym stylu. Kurwa! Zapomniałam... Mike wychodzi dzisiaj ze szpitala! Zadzwonię do niego... Mam nadzieję, że ucieszy się, że o nim pamiętam. Najgorsze jest to, że z Joshem... W ogóle się do siebie nie odzywają. Mają się gdzieś... Jakby nigdy się nie znali. Josh powinien go przeprosić... Jednak on jest dorosły i sam bedzie o tym decydował... Pogadam z nim na ten temat... Nie chce aby kłócili się wieczność... Wybrałam numer Mike'a i przystawiłam telefon do ucha. Oby odebrał...

Pierwszy sygnał... drugi.. kolejny...

(Mike) Tak?
(Sam) Cześć Mike!
(Mike) Witaj Sammy!
(Sam) Jesteś już w domu?
(Mike) Od jakiejś godziny...
(Sam) Różnica jest?
(Mike) Muszę tu ogarnąć... Miesiąc w szpitalu i nie mogę się przyzwyczaić do własnego domu!
(Sam) Zawsze tak jest... Ja też się nie mogłam do mojego przyzwyczaić.
(Mike) W to nie wątpię... Przyjdziesz do mnie?
(Sam) Chciałabym, ale muszę wpadnąć do Josha...
(Mike) Ugh... rozumiem...
(Sam) Będziemy w kontakcie... Do zobaczenia!
(Mike) Pa!

Cholera... Jak mam mu powiedzieć, że jestem z Joshem...? Nie chce go ranić... Ale... Muszę... Muszę być z nim szczera...  Prawda i tak wyjdzie na jaw... Jutro go odwiedzę... Opowiem mu o wszystkim... Mam nadzieję, że mnie zrozumie... Teraz pojadę do Josha... Porozmawiam z nim...

-------------------------------

Stoję przed mieszkaniem Joshuy... Zadzwoniłam do drzwi. Po kilku sekundach otworzył mi uśmiechnięty chłopak.

(Josh) Sammy!

Wpuścił mnie do środka. Zamknął drzwi na zamek i podszedł do mnie. Uśmiechnął się i pocałował mnie w czoło na powitanie.

(Sam) Cześć Joshy.

Zciągnełam buty i poszłam do salonu. Usiadłam na kanapę i spojrzałam na ciągle uśmiechniętego Josha. Halucynacje ustępują... Jest coraz lepiej... Czuję się jak lek... Sama nie wiem czy to dobrze czy źle... Odwzajemniłam uśmiech i zaczęłam temat...

(Sam) Josh... Ja mam pytanie...
(Josh) Mów śmiało!
(Sam) Czy... ty... masz zamiar pogodzić się z Mike'em...?
(Josh) Ugh...
(Sam) Wiem, że nie będzie tak jak dawniej, ale może jednak...?
(Josh) Ja... Ja... Ja się boję... Boję się rozmowy z nim...
(Sam) Ja rozumiem, że się boisz... Jednak on cie nie wydał policji...
(Josh) Masz rację... Postaram się z nim pogadać...
(Sam) Nie stchórzysz?
(Josh) Postaram się...

Uśmiech zniknął z jego twarzy... Był zamyślony... Zjebałam mu humor... Cholera... Mogłam to trochę inaczej powiedzieć...

(Sam) Joshy? Nie przejmuj się... On to zrozumie...

Przynajmniej mam taką nadzieję... Jednak znając go... W sumie nie wiem... Nie mam pojęcia...

(Josh) Tak myślisz?
(Sam) Będzie dobrze...

Wtuliłam się w jego klatkę piersiową. Miał lekko przyspieszony oddech... Musi się uspokoić.

(Sam) Obiecuję ci to...

Zamknęłam oczy i rozkoszowałam się ciepłem jego ciała... Tak mi przyjemnie... Josh oparł swoją głowę o moją. Mogliśmy tak trwać wieczność... Potrzebowaliśmy siebie nawzajem... Zależało mi na nim... Cholernie... Jednak taka jest miłość... Nagła i nieprzewidywalna...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

JEST ROZDZIAŁ!
mam dla was info...
Teraz... skoro zaczęła się szkoła... znaczy to, że rozdziałów będzie mniej... O wiele mniej... Czasami może się zdarzyć, że dam radę napisać tylko jeden w ciągu tygodnia... przepraszam:C
Mam nadzieję, że rozdział się podoba xdd
A więc nie przedłużając...
Dawajcie gwiazdki i piszcie komy to mega motywacja do dalszego pisania 💪
Do następnego!
Bajo ❤!

*~Until Dawn Losy Przyjaciół~*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz