#23 Gdzie jest Alex?

341 28 15
                                    

*~Mike~*

Obudziłem się około siódmej... obok niej... Ciągle nie mogę uwierzyć w to, że ona tutaj jest... razem ze mną... To ciepło... pocałowałem ją w czoło i wstałem z kanapy. Chodzenie nie wychodziło mi jeszcze najlepiej. Wypuściłem Alexa na podwórko, a sam podreptałem do kuchni. Zrobię nam śniadanie i pójdę się umyć... tylko co by tutaj zrobić... Kanapki z dżemem. Będzie perfecto! Zabrałem się do przyrządzania posiłku... Zrobiłem kanapki i ruszyłem w kierunku łazienki. Sam jeszcze spała. Nie chce jej budzić... Wygląda tak uroczo... Wziąłem szybki prysznic. Brakowało mi go. Umyłem jeszcze zęby... Kurwa mać! Nie wziąłem ze sobą nic do ubrania... nie założę brudnych bokserek... No cóż Michael... Musisz iść w ręczniku. Pech chciał, że Sam się obudziła.

(Sam) M..M...Mike?

Jej wzrok wylądował... wiadomo gdzie. Uśmiechnąłem się niepewnie i wszedłem na górę ubrać się. Trochę się zawstydziłem. Zszedłem spowrotem do Sam. Tym razem ubrany.

(Mike) Głodna?
(Sam) Nawet nie wiesz jak.

Przeniosłem jej talerz z kanapkami. Sam wziąłem sobie dwie. Mam nadzieję, że nie zniszczyłem sobie tym gównem wątroby... Po posiłku umyłem naczynia.

(Sam) Może pójdziemy na spacer?
(Mike) Jesteś pewna, że to dobry pomysł?
(Sam) No chodź! Chociaż się przewietrzysz!

Dzisiaj było trochę wietrznie. Ubraliśmy się i wyszliśmy z domu. Wzięliśmy też Alexa. Poszliśmy w kierunku jeziorka. Nie jestem pewien czy można to nazwać zwykłym jeziorkiem. Idzie się przez kamienną ścieżkę otoczoną lampami. Prowadzi ona nad mały zbiornik wodny. Przechodzi przez niego piękny drewniany most. Co jakiś czas można dostrzec na nim krótki z imionami zakochanych. Kto wie... może ja i Sam będziemy kiedyś przypinać tutaj własną kłódkę... ehhhh... marzenia... Na około jeziorka znajduje się dużo ławek. Ogólnie rzecz biorąc jest tam bardzo romantycznie... Szczególnie wieczorem... Pech chciał, że jest ranek. Złapałem ją za rękę... poczułem jak przechodzi przeze mnie przyjemny dreszcz... Takie dreszcze lubię. Postanowiliśmy usiąść na ławce obok...

(Sam) Mike... ja chciałabym Ci o czymś powiedzieć...

Nagle usłyszałem łamanie się gałęzi... Spojrzałem w górę. Wielka gałąź leci prosto na Sam! Rzuciłem się na nią i razem poturlaliśmy się prosto do jeziora.

*~Josh~*

Mam trochę wyrzuty sumienia, że zostawiłem ją samą... nie dzwoniła... Pewnie wszystko jest dobrze... Mam nadzieję... Usiadłem w pokoju i włączyłem telewizor. W pewnym momencie... kurwa... ze ścian zaczęła wypływać krew. CZY TO SIĘ KIEDYŚ SKOŃCZY?! Widziałem jak z telewizora wychodzi Hannah. Jest cała wysuszona. Nie ma gałek ocznych, a włosów zostało jej kilka. Złapała mnie za rękę i wciągnęła przez telewizję. Zacząłem topić się we flakach. Nagle coś wciągnęło mnie do obślizgłej ściany... Znalazłem się w białym korytarzu. Biegłem przez niego, ale nagle usłyszałem czyjś krzyk. Zatrzymałem się przez jedną z sal. Krzyki były coraz głośniejsze. Otworzyłem drzwi... Sam! Kurwa... leży na ziemi... Cała we krwi... Podbiegłem do niej.

(Josh) Sam... proszę nie zostawiaj mnie... Kocham cie... Sam proszę...

Zamknąłem oczy i sięgnąłem po tabletki z mojej kieszeni... Połknąłem trzy. Otworzyłem powoli oczy... Ufff... jestem spowrotem w salonie... W telewizji leci jakiś film... Wszystko jest po staremu... Wyszedłem z domu. Potrzebuję powietrza...

*~Sam~*

Razem z Mike'em poturlaliśmy się prosto do jeziora. Wpadliśmy do lodowatej jeszcze wody. Straciłam panowanie nad własnym ciałem. Nie mogłam nic zrobić. Topiłam się. Wiedziałam, że to będzie koniec mojego żywota. Dopiero odzyskałam Mike'a... Teraz mam się pożegnać z nim... Joshem... Matt'em... Emily... Ashley... Chrisem... Jess... Będę razem z Hannah i Beth... Będę się nimi wszystkimi opiekować. Nie pozwolę, aby cokolwiek im się stało. Będę tęsknić za nimi. Nie żałuję żadnej chwili spędzonej z nimi... Nagle ktoś złapał mnie za rękę... Pociągnął w górę i złapał. Mike! Jezu, jak dobrze...

(Sam) *kaszlenie*
(Mike) Już dobrze... jesteśmy koło brzegu.

Rzeczywiście... Wyszliśmy z wody. Moim oczom ukazała się wielką gałąź, leżąca na rozwalonej już ławce. Z jednej strony, ta gałąź mogła mnie zabić, ale z drugiej woda też mogła mnie zabić. Trzęsłam się z zimna. Mike podszedł do mnie i czule mnie przytulił. Zrobiło mi się trochę cieplej...

(Mike) Przeze mnie mogłaś zginąć...
(Sam) Ale żyje! Dziękuję, że obroniłes mnie przed tą gałęzią... i za to, że mnie wyciągnąłeś z wody.

Uśmiechnęłam się do niego. Nie jestem pewna dlaczego, ale oboje zaczęliśmy się śmiać. Byliśmy przemoknięci do suchej nitki. Wracając do domu spotykaliśmy ludzi, którzy patrzyli się na nas jak na idotów. Ale zaraz... gdzie jest Alex?!

(Sam) Mike! Gdzie jest Alex?!
(Mike) Kurwa... powinien tutaj być!
(Sam) Pewnie uciekł gdzieś w las.
(Mike) Sam, wróć do mojego dom, a ja go poszukam.
(Sam) Nie ma mowy! Idę z tobą!
(Mike) Sammy proszę. Jest zimno...
(Sam) W Blackwood też było zimno. Szczególnie w wodzie. Dam sobie radę! Chodźmy!
(Mike) Jesteś pewna?

Uśmiechnęłam się do niego i razem weszliśmy w las.

(Mike) Alex! *gwizdanie*
(Sam) ALEX!!!

Gdzie ten pies się podział... szliśmy przez las jeszcze dwie godziny. Nagle zobaczyliśmy kartkę.

*~Matt~*

Właśnie wracam z pracy. Postanowiłem, że wpadnę na chwilę do Jess. Muszę przyznać, że po wydarzeniach z tamtej okropnej nocy zbliżyliśmy się do siebie. Podjechałem pod blok i zadzwoniłem do niej przez domofon. Nawet nie musiałem potwierdzać kim jestem. Od razu wpuściła mnie do środka. Dostałem się na jej klatkę schodową i zapukałem do drzwi. Otworzyła mi wesoła Jess. Wpuściła mnie do środka.

(Matt) Woooo Hej Jess! Co ty taka szczęśliwa?
(Jessica) Choć do kuchni!

Poszedłem za blondynką. Co tu tak pięknie pachnie.... obleciałem wzrokiem całą kuchnię. Mój wzrok zatrzymał się na babeczkach.

(Matt) Jakie piękne! Sama piekłaś?
(Jessica) To chyba pierwsza rzecz jaka mi się w życiu udała!

Podała mi jedną, a ja od razu wbiłem w nią swoje białe zęby. Jezusie... jakie to jest dobre...

(Matt) W życiu nie jadłem lepszych babeczek!
(Jessica) Dziękuję Matt!

Rozmawialiśmy jeszcze pół godziny, póki nie zadzwoniła do mnie Em... Przeprosiłem na chwilę Jess i odebrałem telefon.

(Emily) Kurwa Matt! Gdzie ty do cholery jesteś?!
(Matt) Spokojnie Em... musiałem... musiałem... dłużej zostać w pracy. Już jadę do domu. Kocham cie!
(Emily) To dobrze... nawet nie wiesz jaka ja jestem głodna!

Rozłaczyłem się. Jak ona mnie czasami potrafi wkurzyć... Aż mam ochotę z nią zerwać... ale ja ją kocham... A może lepiej byłoby postarać się u Jess... Kurwa Matt! Co ty w ogóle mówisz?! Czas wracać do domu.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

POLSAT!!!!111!!ONEONE!!!111111
mam nadzieję że się podoba:3
Dawajcie gwiazdki i piszcie komy to mega motywacja do dalszego pisania, w szczególności, że teraz tracę wene xdd
Do następnego!
Bajo ❤!

*~Until Dawn Losy Przyjaciół~*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz