#32 sami...

374 24 905
                                    

*~Matt~*

Obudziłem się w nocy. Emily cały czas mówiła coś przez sen. W większości były to ciche kłótnie ze sprzedawcami w sklepach odzieżowych... Ile razy miałem okazję posłuchać takiej w rzeczywistości... Trudno się dziwić. Em zawsze dostaje to co chce. Powoli miałem jej dość. Z trudem wstałem z łóżka i cicho wyszedłem z pokoju... Telewizja oświetlała niemal cały dół... Dziwię się jak Josh tak zasnął? Dziwne dziwy... a co to? W kuchni ktoś jest...? Lekko wysunąłem głowę i zobaczyłem... Jessice w bieliźnie... Piła wodę i wpatrywała się w okno. Jakie ona ma zajebiste ciało... Gdybym mógł... Przestań Matt... Opanuj się... Ale... Ugh... Ona wygląda tak pięknie... Podszedłem do niej i złapałem ją za biodra... Przepraszam Em... To jest silniejsze ode mnie... nie potrafię się opanować. Dziewczyna przestraszyła się i gwałtownie odwróciła.

(Jessica) Matt?!
(Matt) Ćśśśś... Bo obudzisz Josha...
(Jessica) Co ty robisz?!
(Matt) Ja... przepraszam... nie mogłem się powstrzymać... Jesteś taka piękna...

Spojrzałem jej prosto w błękitne oczy... Cudowne... Nie mogłem się od nich oderwać... Przeniosłem wzrok na jej usta... Przygryzała lekko dolną wargę... Wróciłem do jej oczu... lecz nagle... nie mogę... nie mogę zdradzić Em... ona mi zniszczy życie... Odsunąłem się od niej...

(Matt) Jess... ja... ja... przepraszam...
(Jessica) Ja...

Wyszedłem z kuchni i ruszyłem w kierunku pokoju z śpiącą Em... nie wiem co we mnie wstąpiło... Nie mogę tego zrobić, ale z drugiej strony... Matt! Do kurwy nędzy! Otworzyłem drzwi i zastałem Emily, która rozłożyła się na całym łóżku. Ehhhh... Trzeba znaleźć gdzieś miejsce...

*~Sam~*

Późno wstałam... około jedenastej... Przynajmniej się wyspałam... Mike'a już nie było. Leżałam w wielkim, miękkim łóżku sama... Jeszcze ta pachnąca pościel... mmm... Tak mi dobrze. Mogłabym spać cały dzień... Zaczęłam się wyciągać. Niestety trzeba wstać... Kiedy położyłam stopy na miękkiej wykładzinie poczułam skutki biegu... zakwasy... Zajebiście... Zeszłam na dół. Powitał mi widok uśmiechniętego Josha, który właśnie zmierzał w moim kierunku. Odwzajemniłam uśmiech i przytuliłam go na dzień dobry.

(Josh) Dzień dobry Sammy!
(Sam) Cześć Joshy!

Miło było widzieć go takiego uśmiechniętego. To powoduje we mnie takie... spełnienie? Sama dobrze nie wiem jak to nazwać...

(Josh) Choć, na stole jest jeszcze śniadanko dla ciebie.

Zostawili coś dla mnie? Jak miło... Moi przyjaciele chyba lubią rozpieszczać...
Tylko dziwne, że nie widziałam jeszcze nikogo, oprócz Josha... Weszłam do kuchni... pustej kuchni... Na stole leżał talerz z kanapkami i jakaś kartka. Wzięłam ją do ręki i zaczęłam czytać to, co jest tam napisane.

Sammy,
Pojechaliśmy na zakupy. W końcu lodówka świeci pustkami... Wrócimy około piętnastej! Trzymaj się tam!

                                        Mike

Jestem ciekawa co oni muszą robić za zakupy, aby tyle osób musiało jechać... W sumie teraz wszyscy pomieszkujemy u Mike'a... Podobno tak będzie bezpieczniej... Usiadłam przy stole i zaczęłam jeść kanapki. Dużo myślałam... Za dużo...

(Josh) A więc... jesteśmy sami... W dużym domu Mike'a...
(Sam) O Boże, Josh! Nie masz pojęcia jak się ciebie wystraszyłam!
(Josh) To nie wszystkie moje sztuczki...
(Sam) Zobaczymy...

*~Until Dawn Losy Przyjaciół~*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz