Chapter 22

1.3K 149 15
                                    

Rose po raz drugi wpadła do mojego pokoju w nadziei, że już wróciłam. Nie było mnie tam, a dochodziła już pierwsza. Rose, tak jak ja opuściła tego dnia zajęcia. Postanowiła jednak udać się do domów Matta i Schmidta. Przed kolegami zachowała spokój i powiedziała, że ma sprawę do ich obecnych lokatorów. Już kwadrans później Rose, Ian i Jasper siedzieli w moim pokoju. Najpierw był szok, później zaczęli się zamartwiać, aż doszło do ostrej wymiany zdań na temat moich porannych "spacerów" i tego, że Rose nie powinna się na to godzić. Jednak szybko uznali, że to nie jej wina, bo ona nie miała za zadanie mnie niańczyć, a ja rzekomo mam swój rozum.

Chyba jednak nie mam.

- Notatki - rzucił nagle Jasper, kiedy cała trójka siedziała bezczynnie w moim pokoju.

Ian i Rose spojrzeli na niego pytająco.

- Były tutaj wczoraj - wyjaśnił Jasper, zeskakując z parapetu i zaczął rozglądać się za stertą papierów - obserwacje dotyczące smoków.

- Co? - zapytała ze zdziwieniem Rose, podnosząc głowę, która do tej pory podparta była na dłoniach.

- Pomóżcie mi je znaleźć - powiedział Jasper, pośpiesznie przeszukując biurko, które okazało się puste.

Puste były także pozostałe półki, szafki i szuflady.

- Czy to jest to? - zapytał Ian, który klęczał przy łóżku, wyciągając spod niego pojedyńcze kartki.

Po chwili u jego boku siedzieli Rose i Jasper.

- Tak - odpowiedział krótko.

- Zawsze lubiła wrzucać swoje rzeczy pod łóżko - skomentował mój kuzyn.

Nikt nie odpowiedział. Cała trójka pogrążona była w wydobywaniu kolejnych świstków papieru i studiowaniu ich zawartości. Po kilku minutach dobiegło ich nerwowe rżenie koni, ale wszyscy byli zbyt pochłonięci lekturą, żeby podejść do okna i sprawdzić, co się stało. Jednak hałas ciężko było ignorować tak długo, więc Rose rzuciła kartkę na ziemię i zniecierpliwiona podbiegła do okna.

Joey leżał na skraju lasu, obserwując otoczenie. Później wzrok Rose powędrował do Johna, który biegał jak oszalały wokół stajni, co raz podbiegając do Joey'a i prychając w jego stronę.

- Chłopaki - powiedziała cicho Rose, nie mogąc wydusić ani słowa więcej.

Jasper poderwał się z miejsca i w chwilę później wlepiał oczy w tę dziwną sytuację. Ian z kartką papieru w dłoni także podszedł do okna. Ogarnął wszystko wzrokiem i wrócił do łóżka, przy którym leżały rozrzucone notatki.

Przez co najmniej kilka minut Jasper i Rose stali nieruchomo przed oknem, gapiąc się tępo na Joey'a. Była to bardzo niecodzienna sytuacja. Oboje nie wiedzieli, jak powinni zareagować.

- Dlaczego ten koń nie jest zamknięty w boksie? - zapytał w końcu z niepokojem Jasper, jakby nie było tysiąca innych ważniejszych pytań, które wprost cisnęły się na usta.

- Margo zawsze jeździła na Johnie do lasu, ale ostatnio kilka razy on wracał sam, a Margo przychodziła długo po nim na piechotę - wytłumaczyła obojętnie Rose, patrząc niewidzącym wzrokiem na smoka, leżącego spokojnie nieprawdopodobnie blisko jej domu.

Jeździec Wśród MordercówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz