Rose po raz drugi wpadła do mojego pokoju w nadziei, że już wróciłam. Nie było mnie tam, a dochodziła już pierwsza. Rose, tak jak ja opuściła tego dnia zajęcia. Postanowiła jednak udać się do domów Matta i Schmidta. Przed kolegami zachowała spokój i powiedziała, że ma sprawę do ich obecnych lokatorów. Już kwadrans później Rose, Ian i Jasper siedzieli w moim pokoju. Najpierw był szok, później zaczęli się zamartwiać, aż doszło do ostrej wymiany zdań na temat moich porannych "spacerów" i tego, że Rose nie powinna się na to godzić. Jednak szybko uznali, że to nie jej wina, bo ona nie miała za zadanie mnie niańczyć, a ja rzekomo mam swój rozum.
Chyba jednak nie mam.
- Notatki - rzucił nagle Jasper, kiedy cała trójka siedziała bezczynnie w moim pokoju.
Ian i Rose spojrzeli na niego pytająco.
- Były tutaj wczoraj - wyjaśnił Jasper, zeskakując z parapetu i zaczął rozglądać się za stertą papierów - obserwacje dotyczące smoków.
- Co? - zapytała ze zdziwieniem Rose, podnosząc głowę, która do tej pory podparta była na dłoniach.
- Pomóżcie mi je znaleźć - powiedział Jasper, pośpiesznie przeszukując biurko, które okazało się puste.
Puste były także pozostałe półki, szafki i szuflady.
- Czy to jest to? - zapytał Ian, który klęczał przy łóżku, wyciągając spod niego pojedyńcze kartki.
Po chwili u jego boku siedzieli Rose i Jasper.
- Tak - odpowiedział krótko.
- Zawsze lubiła wrzucać swoje rzeczy pod łóżko - skomentował mój kuzyn.
Nikt nie odpowiedział. Cała trójka pogrążona była w wydobywaniu kolejnych świstków papieru i studiowaniu ich zawartości. Po kilku minutach dobiegło ich nerwowe rżenie koni, ale wszyscy byli zbyt pochłonięci lekturą, żeby podejść do okna i sprawdzić, co się stało. Jednak hałas ciężko było ignorować tak długo, więc Rose rzuciła kartkę na ziemię i zniecierpliwiona podbiegła do okna.
Joey leżał na skraju lasu, obserwując otoczenie. Później wzrok Rose powędrował do Johna, który biegał jak oszalały wokół stajni, co raz podbiegając do Joey'a i prychając w jego stronę.
- Chłopaki - powiedziała cicho Rose, nie mogąc wydusić ani słowa więcej.
Jasper poderwał się z miejsca i w chwilę później wlepiał oczy w tę dziwną sytuację. Ian z kartką papieru w dłoni także podszedł do okna. Ogarnął wszystko wzrokiem i wrócił do łóżka, przy którym leżały rozrzucone notatki.
Przez co najmniej kilka minut Jasper i Rose stali nieruchomo przed oknem, gapiąc się tępo na Joey'a. Była to bardzo niecodzienna sytuacja. Oboje nie wiedzieli, jak powinni zareagować.
- Dlaczego ten koń nie jest zamknięty w boksie? - zapytał w końcu z niepokojem Jasper, jakby nie było tysiąca innych ważniejszych pytań, które wprost cisnęły się na usta.
- Margo zawsze jeździła na Johnie do lasu, ale ostatnio kilka razy on wracał sam, a Margo przychodziła długo po nim na piechotę - wytłumaczyła obojętnie Rose, patrząc niewidzącym wzrokiem na smoka, leżącego spokojnie nieprawdopodobnie blisko jej domu.
CZYTASZ
Jeździec Wśród Morderców
FantasyNie ma przeznaczenia, przepowiedni ani wybrańców. Nie kierują nami bóstwa czy stare legendy. To my decydujemy o tym, kim chcemy być, podejmujemy własne decyzje, bo mamy rozum i wolną wolę. Sami kreujemy swoją drogę, wybieramy czy staniemy się tym, c...