- Absolutną podstawą tego, co mam Panu do przekazania, jest znana już Panu teoria. Na wstępie zaznaczam, że nie biorę za Pana odpowiedzialności, ponieważ tylko czyste intencje gwarantują Panu bezpieczeństwo. Te stworzenia potrafią doskonale wyczuć nasze zamiary, dlatego jest to takie ważne. Gdy smok nie czuje się zagrożony, nie atakuje. Człowiek jest dla niego marnym posiłkiem, dlatego nie często zdarzają się ataki motywowane głodem - nieco sciszonym głosem zaczęłam opowiadać Powellowi o smokach i ich nieodkrytych jak dotąd umiejętnościach, maksymalnie skupiając się na wypowiadanych przeze mnie słowach. Czułam, że to, co mówię, będzie dla mojego wykładowcy fundamentem jego nowego spojrzenia na smoki. Szczerze wierzyłam, że uda mi się przekonać go do swojej racji. Jednocześnie śmieszyła mnie powaga w moim głosie, co minimalnie utrudniało zadanie. - Smoki tak, jak ludzie, również mają swoją przestrzeń osobistą i nie należy jej przekraczać, zawsze zachowując odpowiedni dystans. Bardzo ważne jest zwracanie uwagi na mowę ciała, która niestety bywa czasem niezrozumiała. Ale po kolei, wszystkiego w swoim czasie cię nauczę.
***
Szybkie i mocne udarzenia niosły się echem po sali. Każde z nich nacechowane było agresją. Przy każdym kolejnym ataku na worek treningowy negatywne emocje słabły, a przypominały się dni spędzone na siłowni i treningach. Starsi koledzy, z którymi trenowałam, pojawiali się w moich wspomnieniach.
Po rozmowie z Powellem wróciłam do pokoju i niemalże od razu zasnęłam na łóżku. Kiedy wreszcie się ocknęłam, postanowiłam udać się na salę treningową, by odreagować wcześniej stłumione narkotykiem emocje*.
Byłam zadowolona z przeprowadzonej przeze mnie rozmowy. Zdołałam przekazać Powellowi prawie wszystko, co zamierzałam. On również wydawał się być usatysfakcjonowany spotkaniem. Do rozwiązania pozostawała kwestia spotkania we trójkę i to była trudniejsza część mojego zadania. Wybór miejsca stał się łatwiejszy niż przypuszczałam, kiedy pod moimi powiekami pojawił się obraz jeziora przy Lower Forest. Jednak miejsce pobytu mojego przyjaciela w dalszym ciągu było mi nieznane, a gdy zastanawiałam się, jak go odnaleźć, miałam cichą nadzieję, że to on pierwszy odnajdzie mnie, ale tym razem w bardziej sprzyjających warunkach.
- Todd! - po pustym korytarzu akademika rozniósł się męski głos. Wracałam do pokoju jeszcze rozgrzana po treningu, w plecaku niosłam tylko ręcznik i wodę, klucz do drzwi schowany był w mojej dłoni.
Wciąż idąc, spojrzałam za siebie i zobaczyłam podążających za mną chłopaków. Zatrzymałam się, a moich uszu dobiegło kolejne wołanie:
- Jak rozmowa?
Poczekałam aż Ian i Jasper się ze mną zrównają, zanim zaczęłam mówić.
- W porządku, tak sądzę - odpowiedziałam zdawkowo, po czym poleciłam - chodźmy do mnie.
Po szybkim prysznicu, przebrana w świeże ubranie dołączyłam do chłopaków. Ian siedział na parapecie i szurał stopami po podłodze, właśnie opowiadał coś Jasperowi, a jego usta rozciągały się w uśmiechu. Jasper z kolei wybrał miejsce na skraju łóżka, opierając łokcie na kolanach. Usadowiłam się na dywanie przy nogach mojego chłopaka.
- No i jak ta rozmowa? - zwrócił się do mnie Ian po skończeniu swojej historii. Jasper również na mnie spojrzał.
- Wydaje mi się, że było dobrze, Powell wyglądał na zadowolonego - odpowiedziałam dość lakonicznie, nie wiedząc, co jeszcze mogłabym właściwie dodać w temacie porannego spotkania z nauczycielem.
- Co mówił? - dopytywał mój kuzyn, kręcąc się niespokojnie na parapecie, natomiast Jasper w milczeniu czekał na więcej informacji, zapewne wiedząc, że Ian o wszystko mnie wypyta.
- Niewiele - powiedziałam, wracając myślami do rozmowy w bibliotece - to ja głównie mówiłam, w sumie zgodnie z zamierzeniem, a on tylko zadawał pytania... - zamilkłam na kilka sekund, chcąc przypomnieć sobie więcej szczegółów - czasem notował, nic groźnego; zaglądałam mu w notes, gdy pisał. - Przez twarze obu chłopaków przebiegł uśmiech. - Ogólnie był bardzo zainteresowany moją wiedzą w tej dziedzinie, ale podchodził do tego jak do niesamowicie ciekawego, lecz równie niebezpiecznego projektu czy nawet eksperymentu.
- Czy możesz wysunąć jakieś podejrzenia w stosunku do niego na podstawie jego zachowania? - zwrócił się do mnie Ian.
- Raczej wątpię - odpowiedziałam dość przekonująco, choć sama nie byłam pewna swoich słów.
- Mimo to, nie trać czujności - poradził z powagą Jasper, a gdy podniosłam na niego wzrok, delikatnie założył mi za ucho kosmyk moich wciąż wilgotnych włosów. W podzięce za ten skromny gest obdarowałam mojego chłopaka słabym uśmiechem.
- Wiem, co robię, kochany - oznajmiłam cicho i przeciągle, w moim głosie słychać było zarówno czułość jak i pewność siebie. Zawiesiłam wzrok na jego oczach na kilka sekund. - Nie tracę. Pójdziemy coś zjeść? - rzuciłam luźną sugestię, przenosząc spojrzenie na kuzyna.
Wytłumaczę, aby nie szerzyć błędnych przekonań na temat marihuany.
*ogólnie rzecz biorąc, marihuana nie tłumi emocji, ale błogostan, w jaki nas wprowadza, pozwala stłumić nerwy i zapomnieć o troskach (lub o tym, co chcieliśmy powiedzieć), dlatego pozwoliłam sobie sformułować zdanie w ten sposób.UWAGA. Jeśli jesteś w złym nastroju marihuana może to spotęgować.
t e m a t r z e k a
ogólnieWybaczcie długość tego rozdziału, ale stwierdziłam, że dodam taki, żeby już nie przedłużać.
CZYTASZ
Jeździec Wśród Morderców
FantasyNie ma przeznaczenia, przepowiedni ani wybrańców. Nie kierują nami bóstwa czy stare legendy. To my decydujemy o tym, kim chcemy być, podejmujemy własne decyzje, bo mamy rozum i wolną wolę. Sami kreujemy swoją drogę, wybieramy czy staniemy się tym, c...