Chapter 23

1.3K 156 12
                                    

Rose naruszyła moją prywatność do granic możliwości. W sumie tej granicy już nie było. Przegrzebała moje rzeczy i rozebrała mnie do naga. Nie miałam przed nią już nic do ukrycia. Wiem jednak, że słusznie postąpiła. W końcu moje odmienne poglądy musiały wyjść na światło dzienne, poza tym poznanie prawdy w jakimś stopniu okazało się im pomocne. W kwestii rozbierania - Rose opatrzyła moje rany jak zawodowa pielęgniarka i ubrała w suche rzeczy, a moje włosy zdążyły już do tej pory trochę przeschnąć. Zawoławszy do pokoju Iana i Jaspera, oznajmiła, że doznałam urazu głowy, mam naruszone kilka kręgów, pękniętą kość promieniową, rozcięty łuk brwiowy oraz drobne zadrapania, siniaki i stłuczenia.

- Skąd to wszystko wiesz? - zapytał Jasper, patrząc na mnie z troską.

- Uczą nas tego - odpowiedziała, jakby było to oczywiste - ważne, żeby dokładnie obejrzeć poszkodowanego i postawić dobrą diagnozę. - Rose siedziała obok mnie na łóżku, wyglądała na zmartwioną. - U was nie ma takich zajęć?

- Teoretycznie są - odparł Ian i oparł się o szafkę nocną.

- To znaczy? - dopytywała Rose, spoglądając naprzemiennie to na Iana to na Jaspera.

- Głównie pierwsza pomoc, ewentualnie zakładanie opatrunku - zaczął Jasper, stojąc przed nimi z założonymi rękami i uważnie mi się przyglądając - ale nie potrafilibyśmy zdiagnozować kogoś tak dokładnie.

- No, w ośrodku macie pod ręką lekarzy specjalistów, więc taka wiedza powinna wam wystarczyć - mówiła blondynka, patrząc ślepo w podłogę, a po chwili dodała: - ale to tylko w ośrodku.

Przez jakiś czas panowała cisza, a każdy pogrążony był we własnych myślach. Pierwszy ocknął się mój kuzyn, prostując się nagle, zapytał:

- Więc co z nią zrobimy?

- Zabierzemy do szpitala - rzuciła Rose, po czym wstała i bez słowa wyszła.

Chłopcy wymienili pytające spojrzenia, kiedy w pokoju znowu pojawiła się Rose z komórką przy uchu.

- Nazywam się Rose Bell - przedstawiła się dziewczyna - jest tu osoba nieprzytomna - Rose ostrożnie dobierała słowa - ma uszkodzoną głowę, naruszone kilka kręgów... ulica Leśna 23.

Rose odsunęła telefon od ucha i spojrzała na wyświetlacz. Wystukała coś na ekranie i schowała telefon do kieszeni spodni. Westchnęła głośno i spojrzała na chłopaków.

- Czy tylko ja nigdy nie pamiętam, co miałam powiedzieć?

***

Pierwszą rzeczą, jaka mi towarzyszyła, gdy zdołałam otworzyć oczy, był ból. Czułam się tak, jakby jakaś betonowa pięść zacisnęła się na mojej głowie. Z kolei druga niewidzialna dłoń chciała wyrwać mi kręgosłup. Lewą rękę miałam w gipsie i starałam się nią w ogóle nie ruszać, do tego mój oddech był płytki i czułam nacisk na klatkę piersiową. Piekła mnie kostka i właściwie całe moje ciało było obolałe. Przez chwilę leżałam sama, patrząc tępo w biały sufit. Nagle widok przysłoniła mi znajoma twarz.

- Obudziła się - ucieszył się Ian - idź po doktora - powiedział cicho i zwrócił się tym razem do mnie - Jak się czujesz?

Jego usta rozciągnęły się w szerokim uśmiechu.

- Źle - wymamrotałam z trudem.

I wtedy do mnie dotarło. Wszystkie wydarzenia z tamtego feralnego dnia nachodziły falami, a razem z nimi setka pytań na minutę.

Jeździec Wśród MordercówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz