Chapter 8

1.7K 189 19
                                    

Po powrocie ze stajni znalazłam wciśnięty między drzwi a futrynę świstek papieru. Jasper, podchodząc do swoich drzwi, spojrzał na mnie pytająco. Wyjęłam kartkę.

- Muszę iść po list do sekretariatu - wyjaśniłam, oglądając papier i weszłam do pokoju.

Odświeżyłam się i powędrowałam ponownie na dół. Idąc przez akademik, uświadomiłam sobie, że poza Ianem, Jasperem i Susanne, z nikim się nie koleguję. Nie przeszkadzało mi to. Poza tym teraz miałam większe problemy niż ograniczona liczba znajomych w nowej szkole.

- Witaj Margo - przywitała mnie na wejściu sekretarka. Zaskakujące, że pamięta wszystkich uczniów. - Zapewne przyszłaś po list? - powiedziała i zaczęła przeszukiwać szufladę.

- Tak - odpowiedziałam, kiedy wyjmowała z niej kopertę.

- Są nawet dwa - powiedziała.

- Dwa? - zapytałam, chcąc się upewnić.

- Tak, tak - rzuciła sekretarka - ale jeden przyszedł już dość dawno.

Sekretarka podała mi oba listy i uśmiechnęła się ciepło.

- Dziękuję - powiedziałam, odwróciłam się do drzwi, ciągle przyglądając się listom. - Do widzenia - dodałam wychodząc.

Mijając fontannę otworzyłam pierwszy list. Był z pierwszych dni września.

Cześć Margo!
Jak podoba Ci się szkoła? Poznałaś już kogoś? Spotkałaś Iana?
My już za trzy tygodnie przeprowadzamy się do Lynnland! Wyślemy Ci nasz nowy adres, może nas odwiedzisz.
Mama już zwolniła się tu z pracy, a ja muszę pracować jeszcze do końca tygodnia. Znaleźliśmy nawet prace na Winn, ja jako ochroniarz, a mama będzie pracować w księgarni.
Wyślij nam numer swojego pokoju.
Czekamy niecierpliwie na odzew!

Pozdrawia Twój stary z mamuśką!

Kiedy szłam już przez akademik, otworzyłam drugi.

Droga Margo,
dlaczego nie odpowiadasz? Trochę nie wypada ojcu nie odpisać ;)
Doszły mnie słuchy, żeś taka pierdoła, że na pierwszych praktycznych na arenie odpadłaś. Wstyd i hańbę rodzinie przynosisz. Szpecisz nazwisko Todd'ów! Oj Córa... Gratuluję strzału, jestem z Ciebie dumny. W Lower Forest się wykażesz. Ile tam będziecie? Dwa, trzy tygodnie? Chcę Cię widzieć w kurtce ze skóry smoka, którego sama zabijesz.
Odezwij się, bo mamusia sra w gacie, a ja już tęsknię i jak widzisz, sami poradziliśmy sobie z numerem pokoju.
Nasz nowy adres: ul. E. A. Crow 209, Stanford.

Całuski, ojczulek i matula.

Ale ja nie zabije żadnego smoka, tato - pomyślałam.

Wróciłam do pokoju. Odłożyłam oba listy na biurko. Postanowiłam odpisać od razu, póki jeszcze o tym pamiętam. Wyjęłam więc z szuflady notes i wzięłam jakiś długopis.

Drogi ojcze,
hańba mi, za moje karygodne zachowanie i brak szacunku do Ciebie. Odpisuję więc jak najprędzej.
Wingger bardzo mi się podoba. To miła odmiana w stosunku do mojej poprzedniej szkoły. Poznałam tylko dwie nowe osoby i tyle mi wystarczy. Są to Jasper i Susanne. Iana spotkałam dzięki Jasperowi i, o ile się tego jeszcze nie dowiedziałeś, to właśnie z Ianem byłam w parze na arenie.
Jak tylko będę mogła, odwiedzę was w naszym nowym domu. Chociaż już wiecie, to jednak napiszę, że mój pokój to 314. Wyjazd trwa chyba dwa tygodnie, ale nie mam pewności. Relacja z Lower Forest zaraz po powrocie, a wyjeżdżamy za dwa dni.

Z poważaniem Margo Todd.

Wyrwałam kartkę i poszukałam w biurku koperty. Znalazłam jakąś w szufladzie. Sprawdziłam adres z drugiego listu i zaadresowałam swój.

- ulica... E. A. Crow 209... Stanford - powtórzyłam, podpisując kopertę.

Zbliżał się wieczór. Nie miałam nic do zrobienia, więc zebrałam przeczytane już książki, wzięłam napisany przed chwilą list i udałam się do biblioteki.
Będąc na miejscu przeszłam przez długie pomieszczenie i dotarłam do biurka bibliotekarki.

- Dzień dobry - przywitałam tę samą wychudłą kobietę, a ona odpowiedziała z przyjaznym uśmiechem. - Chciałam oddać książki i zapytać czy znajdę coś na temat... - tu spojrzałam na kopertę i przeczytałam - E. A. Crow...

- Oczywiście. - Wzięła ode mnie książki i odłożyła na biurko - Emanuel Crow?

- Chyba tak - odpowiedziałam niepewnie.

- Hmm... - mruknęła kobieta i ruszyła w stronę jednego z regałów. - Jak on miał na drugie...

W końcu zatrzymała się w jednej z alejek i przejechała dłonią po grzbietach książek. Po chwili zatrzymała się na jednej z nich i zdjęła z półki. Otworzyła ją na początku i odszukała palcem nazwisko w spisie treści.

- Adam - powiedziała z lekkim entuzjazmem - Emanuel Adam Crow. Tego szukałaś?

- Tak, tak mi się zdaje - odpowiedziałam.

- To proszę - podała mi książkę i zapytała: - Coś jeszcze?

- Emm... nie - odpowiedziałam krótko - dziękuję.

Usiadłam przy stoliku na piętrze, odkładając list na biurko i otworzyłam książkę zatytułowaną Postaci Historyczne - Średniowiecze tom 3. Odszukałam nazwisko Crow. Informacji na jego temat nie było wiele. Jednak nieprawdopodobnym zbiegiem okoliczności był fakt, że rodzice wybrali akurat tę ulicę. Okazuje się, że E. A. Crow został skazany na śmierć w wieku dwudziestu dziewięciu lat, z powodu, jak sądzono, zaburzenia psychicznego, które mogłoby mieć bardzo zły wpływ na społeczeństwo. Wniosek ten powstał na podstawie poglądów Emanuela, który twierdził, iż smoków nie należy zabijać. Pragnął pokoju między gatunkami.
Chyba będę jego zwolennikiem, pomyślałam, muszę dowiedzieć się o nim więcej.

Postanowiłam, zabrać książkę ze sobą. Poinformowałam o tym bibliotekarkę i wyszłam. Podeszłam do drzwi obok i zapukałam. Po chwili usłyszałam kobiecy głos "chwileczkę". Jakąś minutę później z sekretariatu wyszła dziewczyna, którą kojarzyłam z grupy. Chyba nazywała się Alex, ale ja słabo się integrowałam z resztą, więc miałam prawo nie pamiętać.

- Cześć - rzuciła pogodnie. - Już możesz wejść.

- Cześć, dzięki - odpowiedziałam i weszłam do środka.

Sekretarka przyjęła mój list, ale najwyraźniej była czymś zajęta, więc nie zabierając jej czasu, szybko wyszłam. Z książką wstąpiłam na stołówkę i wzięłam kolację na wynos.

Uwielbiam Winggerowską stołówkę - pomyślałam, opuszczając ją z kanapką i jogurtem owocowym.

Wróciłam do pokoju i usiadłam po turecku na parapecie. Z książką rozłożoną na kolanach, zaczęłam jeść. Gdy tylko skończyłam posiłek, uznałam za konieczne zanotować niektóre informacje, ponieważ w książce znalazłam fotokopie jego notatek i obserwacji, które były dodatkowo przełożone z łaciny. Im więcej zagłębiałam się w jego zapiski, tym większą czułam potrzebę je wykorzystać. Zauważyłam, że nie wszystkie notatki są przetłumaczone i to one zaczęły najbardziej mnie interesować. Jednak nadeszła już godzina snu i odłożyłam resztę pracy na następny dzień.

Jeździec Wśród MordercówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz