Rozmowa z Powellem już za mną, teraz chcemy spotkać się we trójkę - z Joey'm.
Zrezygnowaliśmy ze stołówki na rzecz pizzy.
- ... zupełnie tak, jakby ten świat nie istniał, jakbyśmy byli paczką znajomych z... - tu Ian spojrzał na mnie, a kąciki jego ust mimowolnie się podniosły - Nashville na przykład, która wybrała się na wagary. Wyobraźcie sobie, że teraz Pani Brown usilnie stara się nakłonić swoich uczniów do wspólnej interpretacji twórczości Shakespeare'a czy kogokolwiek innego, kto zapewne zdążył się już przekręcić, a my jeszcze przed tą lekcją zdążyliśmy spalić joya i zamiast teraz jej słuchać, idziemy ojebać pizzę na gastro. Co wy na to?
Nie chcę być odpowiedzialna za tak duże zmiany, ale to jedyne rozwiązanie, musisz przyznać. Cholernie się ich boję.
Ian zawsze potrafił mówić z sensem, mówiąc o wszystkim i o niczym. Każdego potrafił przegadać i chyba każdego podnieść na duchu. Nie miał idealnego życia, jakby się mogło wydawać, po prostu nie rozsiewał wszędzie swojego niezadowolenia, nie brał wielu rzeczy na poważnie, choć czasami powinien, wieloma rzeczami po prostu się nie przejmował. Roztaczał wokół siebie przyjemną atmosferę, wszystkich traktował, jak równych sobie. Tylko osoby, jak ja, które dobrze znały Iana, mogły wskazać jakieś jego wady.
- Wiecie co - kontynuował, nie dając nam czasu na odpowiedź - może teraz też byśmy zajarali?
Ale wyobraź tylko sobie, że smoki nie stanowią zagrożenia albo mniejsze niż aktualnie, że mogą zabrać nas na swoich grzbietach do chmur, że mogą być wierne i lojalne, jeśli my również będziemy. Łowcy nie zdają sobie sprawy z tego, jak inteligentne są to stworzenia. Śmiem twierdzić, że o wiele bardziej od delfinów.
- Zróbmy to.
Tęsknie za nim. Rose, pomóż mi.
Numer pokoju 314.- Nawet nie bierz ananasa pod uwagę - zaoponował łagodnie Jasper, kiedy siedzieliśmy już w pizzerii. Żadne z nas nie byłoby zadowolone z hawajskiej, ale mimo to Ian droczył się z moim chłopakiem o owocowy dodatek. Wtedy zjawiła się kelnerka z zamiarem przyjęcia zamówienia.
- Witam, czy już państwo wybrali? - zapytała uprzejmie, przeskakując wzrokiem z jednego na drugie.
- Nie, tak - odpowiedzieli jednocześnie, a obsługująca nas dziewczyna nieco się zmieszała.
- To ja może przyjdę za chwi... - zaczęła, powoli się już odwracając.
- Dobrze.
- Nie ma takiej potrzeby - odezwał się szybko Ian, kiedy kelnerka chciała odejść za zgodą Jaspera. Otworzyła usta, chcąc coś powiedzieć, ale nie daliśmy jej dojść do słowa.
- Poprosimy średnią... - w tym momencie obaj spojrzeli na mnie z bardzo głodnymi minami, więc natychmiast się poprawiłam - dużą na grubym z...
- Serem na pewno - wtrącił Ian.
- Pieczarkami - dodał Jasper.
- Salami.
- Bez mięsa - zaprzeczyłam.
- Okej, bez salami - poprawił się mój kuzyn - to jeszcze papryka.
- Cebula - powiedziałam.
Rzucaliśmy nazwami składników, co chwila zmieniając zdanie i przekrzykując się wzajemnie. Kelnerka w notatniku stworzyła już pewnie jednokolorową abstrakcję, zapisując nasze zamówienie. Klient płaci - klient wymaga, pomyślałam, kiedy tej biednej dziewczynie udało się wreszcie odejść od naszego stolika.
CZYTASZ
Jeździec Wśród Morderców
FantasyNie ma przeznaczenia, przepowiedni ani wybrańców. Nie kierują nami bóstwa czy stare legendy. To my decydujemy o tym, kim chcemy być, podejmujemy własne decyzje, bo mamy rozum i wolną wolę. Sami kreujemy swoją drogę, wybieramy czy staniemy się tym, c...